To nie jest tak, że zmieniam profil bloga 🙂 Akurat dwujęzyczność na tapecie, bo… jakoś tak wyszło. Ale już mam prawie gotowy super post o fajnej pomocy, którą na 100% pamiętacie z dzieciństwa, a której nie używacie na zajęciach! Rękę sobie dam uciąć 😀 Ale to po weekendzie, razem z vlogiem 🙂
A tymczasem w piątej klasie jakieś 2 tygodnie temu rozegrała się taka scenka..
Ta lekcja wcale nie miała być o dwujęzyczności. Wcale a wcale! Miała być o zaufaniu, o niepełnosprawności, o radach, o przyjaźni. Jak doszło do dwujęzyczności?
Musicie wiedzieć, że szkoła polska, zwłaszcza w klasach starszych nie skupia się tylko na mówieniu po polsku. Przekazujemy dzieciom polską kulturę, ale też.. polską podstawę programową :)) Podczas, gdy inni dwujęzyczni uczą się czytać (niektórzy!), dzieciaki w szkole uczą się odczytywać Konopnicką. Ale o szkołach jeszcze będzie 🙂
Zatem tym razem temat lekcji brzmiał:
Gdzie tu mowa o jakiejkolwiek dwujęzyczności? (dla drążących wyjaśniam – dzieci znają TYLKO rozdział „Jestem Colin”; nie wiedzą że Mary kiedyś mieszkała w Indiach)
A jak z Waszą pamięcią do „Tajemniczego ogrodu”. Pamiętacie, że Colin jeździł na wózku?
Więc zaczęliśmy mówić o niepełnosprawności.
K: Kiedy mówimy o kimś, że jest niepełnosprawny?
D: Kiedy nie widzi!
kiedy nie chodzi!
kiedy nie słyszy!
kiedy nie ma nogi albo ręki!
kiedy nie mówi!
K: Tak.. to, co nazwaliście, to niepełnosprawność fizyczna. A jest jeszcze niepełnosprawność umysłowa, intelektualna?
D: czyli myślowa?
K: …yhm.. no tak.. (tłumacząc na ichni poziom językowy)
D: A jak ktoś mówi w dwóch językach, ale nie umie w nich pisać, to też jest niepełnosprawny in-te-le-ktu-al.-nie ?
K:….???…..
D: No bo ja mieszkam od urodzenia w Niemczech, a jeszcze nigdy nie dostałem najwyższej oceny z dyktanda, ani po polsku ani po niemiecku.
Inne dzieci:.. no właśnie! Umieć dwa języki to jest niepełnosprawność?
I teraz pytanie do Was mam: czy Wy byście nie podjęli tematu? Bo ja nie byłabym sobą, gdybym nie podjęła :)) Wypisaliśmy na tablicy plusy i minusy dwujęzyczności (nie wiem czy to ma znaczenie, ale wszystkie dzieci w tej klasie są wychowane w DE). Plusy na biało, minusy na niebiesko.
Tablica źle starta, widzę :))
Plusów jak widać więcej. Ucieszyli się z tego powodu bardzo i obiecali, że już nie będą narzekać 🙂
I mimo, że ja wiem, że plusów więcej, że dwujęzyczność to „spadek, który trudno mierzyć zerami” to w głowie mi się kotłuje pytanie: Czy dla tego jednego, jedynego chłopca, który je zadał dwujęzyczność nie jest przekleństwem?

Komentarze

  1. Lubie jak podejmujesz temat:) a z ciekawostek o dwujęzyczności to mi się dziś trafił uczeń czwartej klasy, w Polsce od roku wcześniej w Grecji.Nie zdążyłam wniknąć w szczegóły ale młody sepleni bo…. tam wszyscy ponoć tak mówią!!! I na dodatek swoją przyszłość widzi w zawodzie np tłumacza greckiego żeby seplenienie było atutem:( b.

  2. Pytanie fantastyczne! Moja odpowiedź jest taka: znajomość drugiego języka (idąc tropem np. pani Jagody Cieszyńskiej) bez umiejętności pisania albo czytania, rzeczywiście można by zaliczyć do rodzaju językowej niepełnosprawności. Według wielu językoznawców z Zachodu – nie. A to dlatego, że wszystko zależy od definicji dwujęczności, a na Zachodzie podchodzi się do niej bardziej ulgowo. Pisałam gdzieś o tym u siebie. Znalazłam, tu:
    http://kozaikozak.blogspot.com/search/label/inni%20o%20dwuj%C4%99zyczno%C5%9Bci

    Sprawa druga, czy taka „niepełnosprawna” dwujęzyczność jest przekleństwem? Moja odpowiedź jest taka: to zależy od otoczenia, w którym jesteś. Jeśli zaistnienie w tym otoczeniu wymaga bardzo zaawansowanej znajomości drugiego języka (np. musisz umieć nie tylko płynnie mówić, ale i pisać i czytać), a nie jesteś na tym etapie, to rzeczywiście masz problem.

    Jeśli drugi język służy tylko do jednego rodzaju komunikacji – np. pisemnej – to mowa w tym momencie nie jest aż tak ważna i na resztę można machnąć ręką.

    To kwestia funkcji języka, którym dana osoba się posługuje. (Po co? W jakim celu? Wykłada filozofię w obcym języku czy włosy układa? Jest tłumaczem czy pracuje z dziećmi w przedszkolu? itp. itd.)

    Generalnie osoby dwujęzyczne nigdy nie są tak samo biegłe i w pisaniu i w mowie w obu językach – tak rzadkie są takie przypadki, że nie można pod nich podciągać reszty osób posługującej się dwoma językami.

    Powiedz temu chłopcu, że oczywiście, że to nie żadna „kara boska”, że kuleje w pisowni. On nie wie, jak poprawnie zapisać słowo w danym języku, a inni wcale nie wiedzą nawet jak ono brzmi, bo nie znają drugiego języka.

    Ale samo ujęcie tematu bardzo Wam się udało 🙂

    Gratuluję!

  3. @ Ela – no… ja już sobie wyrobiłam pogląd, a kiedyś chodziłam w kółko…
    @ Kasia – czy nie mówi się „nie można pod 'nie’ podciągnąć” – ratunku – proszę jak wygląda mój polski…

  4. @Sylabo jest ok :))
    podciągać i podciągnąć to dwa różne czasowniki, ale dam sobie rękę uciąć, że chodziło Ci o ludzi podciąganych do definicji, a nie tych, których już pod nią podciągnięto :))

  5. Dobry wieczór, D jednak wyraźnie niepokoi się, że błędnie pisze w obu językach! A to oznacza, że w żadnym nie pisze prawidłowo, a to trzeba uznać za rodzaj „niepełnosprawności”.
    Rzeczywiście niewiele osób jest w pełni dwujęzycznych, ale przynajmniej jeden z języków musi być opanowany w mowie i w piśmie.
    Serdecznie pozdrawiam
    JAgoda Cieszyńska

  6. Kasiu „podciągać i podciągnąć to dwa różne czasowniki, ale dam sobie rękę uciąć, że chodziło Ci o ludzi podciąganych do definicji, a nie tych, których już pod nią podciągnięto :))” – zgadza się 🙂 Dziękuję!

  7. Ta „niepełnosprawność” czy też „przekleństwo” w odniesieniu do piątoklasisty to trochę chyba za dużo powiedziane. Nawet gdyby był jednojęzyczny, to miałby jeszcze prawo i czas na robienie błędów. I to mu trzeba chyba uświadomić.
    agni26

  8. Aga, tłumaczę :))
    Niepełnosprawność = pytanie chłopca, zupełnie serio, ale myślę, że nie zdającego sobie do końca sprawy z powagi tego słowa. Dlatego w komentarzach, zarówno Sylaba, jak i pani profesor użyły tego słowa w cudzysłowie.
    Przekleństwo = nawiązuje do książki J. Cieszyńskiej: „Dwujęzyczność błogosławieństwo czy przekleństwo”.
    I spoko, już wie, że nie jest niepełnosprawny 🙂 Ale powiem Ci, że gdybym go miała w „normalnej” szkole, to też nie miałby już prawa robić TAKICH błędów. Zastanawiałabym się nad dysortografią 😛 Kiedyś Ci pokażę jego dyktanda 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress