O melisie będzie 🙂 i nervosolu 🙂 i o tym, że należy oba te specyfiki zażywać, jeśli jesteśmy niespokojni :))
To marsz do kuchni. Melisę sobie zaparzyć, bo zaraz wojnę wywołam :)))
Już??
Bo jak jesteś bez melisy, a już – nie daj Boże – z kawą, to nie czytaj może dalej, co?? ;))
Jesteś pewna(y)??
Oooook, ale na własną odpowiedzialność 😉
USPOKAJACZE

Jakiś czas temu zadałam na fanpage „Głoski” pytanie.

Wzbudziło ono dyskusję, zostałam zasypana bardzo konkretnymi wyjaśnieniami. Doszło do mnie, że źle zadałam pytanie:) Z pokorą przyznaję – moja wina. Dlatego dzisiaj omówię ten problem, to zjawisko.  Może w ten sposób lepiej się wysłowię i spróbujemy się  „dogadać”. Żeby było jasne – ten post nikogo nie atakuje!! On jest tylko postem zastawiającym się;)
Kluczem do omówienia zjawiska jest słowo „moje”, a nawet fraza „moje dziecko” wypisywana w przeróżnych konfiguracjach: „u mojego dziecka”, „z moim dzieckiem”, „mojemu dziecku” itp.
Chciałabym się skupić głównie na logopedii, ale chcę jednocześnie, żebyśmy byli na tym samym poziomie znawstwa tematu. Załóżmy zatem, że żadna z nas nie jest lekarzem ani rehabilitantem i zaczniemy od chodzenia. We wszystkich poradnikach piszą, że dziecko powinno raczkować. Więc zaniepokojona Mama Raczka pisze na forum tak:
Czy na podstawie tego postu, Drogie Mamy, jesteście w stanie powiedzieć co jest jej dziecku? Bo ja słowa „leniwy” w stosunku do 13miesięczniaków nie znam;) Ok, wycięłam pewne informacje, ale – uwierzcie mi – były to informacje zbędne.
Gdybym była tą mamą to pytanie zadałabym pediatrze. Nie jestem rehabilitantem, ale nie podoba mi się, że dziecko kładzie się na brzuch… Może ma za małe napięcie mięśniowe w rękach?
Tymczasem Uspokajacz (1) pisze:
I co Wy na to?
Bo ja rozumiem: syn Uspokajacza (1) nie raczkował. Przesuwał się inaczej. Chodzi. OOOk.
Ale – na litość Pana – jaki to ma związek przyczynowo-skutkowy z synem Mamy Raczka? Czy to, że syn Uspokajacza (1) nie raczkował, oznacza, że dziecko Mamy Raczka jest zdrowe? W pełni?
Przykład drugi również będzie ortopedyczny 😉 Mama Niechodka napisała na forum, że się martwi, bo jej synek 15 miesięcy nie podejmuje prób chodzenia. Jest tym faktem zaniepokojona i pyta inne mamy co z tym fantem zrobić? Kobietki opowiadają o swoich dzieciach jednocześnie zaznaczając, że lekarze mówią, że 18miesięczniak powinien chodzić i jest to górna granica normy. Więc one radzą, żeby zapytać lekarza, bo może dziecko ma coś nie tak z napięciem mięśniowym*, może krzywe bioderka, może… Ale w tym całym gronie znajduje się również Uspokajacz (2). Cóż robi? Pisze
Ha!! Jej syn zaczął chodzić bez lekarzy!! Ha!! Więc syn Mamy Niechodka na pewno też zacznie, prawda? Bo skoro syn Uspokajacza (2) zaczął, to dlaczego syn Mamy Niechodka niemiałby zacząć? To ja mam pytanie do Uspokajacza (2): jeśli syn Mamy Niechodka jednak nie zacznie chodzić bo ma np. coś nie tak z biodrami, to Uspokajacz (2) bierze to na klatę i będzie słuchał narzekań i strachów Mamy Niechodka?
Przejdźmy do logopedii.
Jest to dla mnie o tyle wygodniejsze, że wiem o czym piszę :)) Tak dla przypomnienia: dziecko 2letnie powinno składać słowa w pierwsze zdania („Mama da”, „Tata am”), a normalne przesunięcie tego wieku to ok. 3 miesiące dla dzieci urodzonych w terminie + ilość miesięcy korygowanych dla wcześniaków. To czym grozi ORM możecie znaleźć w notkach sierpniowych, nie będę się – na razie 😉 – powtarzać. Przejdźmy do tematu 🙂
Zacznę od mojego ulubionego: „Drogie Mamy, moje dziecko ma 3 lata i nie mówi. Czy iść z nim do lekarza/logopedy czy dać mu/jej jeszcze czas?” Odpowiedź moja: dajmy czas do pełnoletności! Zwłaszcza jeśli to chłopiec. A co?! ;>
Każdy normalny logopeda, lekarz odpowie: iść do specjalisty. Postymulować. Po to, aby nie rodziło problemów w przyszłości. Każdy, ale nie Uspokajacz. Uspokajacz (3) bowiem napisze:
Jaki wniosek z tej odpowiedzi? Ano taki, że skoro dziecko Uspokajacza (3) rozgadało się w przedszkolu, to dziecko Mamy 3latka też się na 100% rozgada. Jak to bardzo jest logiczne? WCALE! 3latek może:
a) mieć niedosłuch,
b) być dzieckiem ze spectrum autyzmu,
c) mieć problemy neurologiczne.
Każdym OBJAWEM tych trzech zaburzeń jest BRAK MOWY. Objawem, nie przyczyną. I tylko logopeda/lekarz może tę przyczynę poznać. A Uspokajacz (3) najnormalniej na świecie uspokaja… bo przecież „moje dziecko”…
Ba! Są lepsze kwiatki!
Cel został osiągnięty. Mama jest u-spo-ko-jo-na… Huurrrra!! Ciekawa jestem strasznie komu będzie w brodę pluć lub komu włosy wyrywać, jak to jednak będzie autyzm??  Bo przecież nie anonimowemu Uspokajaczowi, prawda?
Dobra, ale żeby nie było że tylko jest źle, to na koniec coś pozytywnego (pozytywnego coś, pozytywnego bardzo chciałbym dać dziś Tobie). Mama 2latka pisze, że jej synek nagle zaczął się jąkać. Co robić?
Pozwolę sobie powiedzieć Wam, że owszem istnieje coś takiego jak jąkanie wczesnodziecięce i owszem, wiele dzieci przez to przechodzi. Ale nie każde jąkanie 2latka jest jąkaniem wczesnodziecięcym! To czy można takie jąkanie zakwalifikować pod jąkanie wczesnodziecięce czy nie, może stwierdzić jedynie logopeda! Nie lekarz tym razem. LOGOPEDA. (W tajemnicy Wam powiem, że np. w Łodzi zajmuje się tym Ewka Eduszka).
Ale Uspokajacz (4) wyczytał w Internecie, że u 80% dzieci to jednak jest rozwojowe i jego dziecku nic nie było. Na szczęście pod spodem mamy odpowiedź Matki Rozsądnej:
Jaka jest więc puenta?
Droga Mamo,
jeśli cokolwiek niepokoi Cię w rozwoju Twojego dziecka podziel się swoimi niepokojami z lekarzem (pediatrą lub rodzinnym), zaufaną pielęgniarką czy najlepiej specjalistą.
Uspokajaczu!
Przestań uspokajać! To, że Twoje dziecko tak, a nie inaczej zareagowało na pewną odchylnię od normy, nie oznacza, że inne zareaguje w ten sam sposób. Być może dzięki swojemu uspokajaniu masz na sumieniu dziecko autystyczne, które miałoby większe szanse na normalne funkcjonowanie, gdyby rok wcześniej zgłosiło się do specjalisty. A dzięki Tobie, mama uspokojona czekała dalej… na coś, co nie nastąpiło, a powinno było, bo Twoje dziecko….
Jak Wasza melisa? Wypita? Smaczna była? :))
To teraz tak – na spokojnie – powiedzcie mi: co Wy sądzicie o Uspokajaczach?
* napięcie mięśniowe to ostatnio bardzo popularne pojęcie na forach. Pozwolę sobie powtórzyć za P. Zawitkowskim: nie nadużywajmy pojęć. Niewłaściwe napięcie mięśniowe może stwierdzić neurolog, rehabilitant, fizjoterapeuta, terapeuta SI i logopeda (napięcie mięśni w obrębie twarzy), a nie przypadkowa osoba w Internecie.

EDIT: Diagnoza logopedyczna dziecka w Poradniach Psychologiczno-Pedagogicznych w Polsce jest bezpłatna. Nie trzeba mieć skierowania! Wystarczy zadzwonić i umówić się na wizytę. Niektóre poradnie specjalizują się tylko w diagnozach małych dzieci, np. Ośrodek Wczesnej Pomocy Psychologicznej na Półkole w Krakowie. Warto o nie zapytać!!

EDIT: Żeby nie było, że jestem taka bez skazy, to też od lat szukam sobie diagnoz w Internecie, co jest totalną głupotą i dobrze o tym wiem. Tylko ja jestem odpowiedzialna tylko i wyłącznie za siebie, a Wy, Drogie Mamy, za innego małego człowieka. Weźcie to pod uwagę 🙂

Komentarze

  1. melisa niepotrzebna, kawa wypita przy lekturze 🙂 nerwy już zjadłam na tego typu uspokajaniu, w końcu przestałam się wyżalać w necie. równocześnie uderzyłam do lekarza pediatry, bo od czegoś trzeba zacząć, a najlepiej zacząć od początku. córka wg miała klasyczne objawy autyzmu. ja, wg pediatry, a potem psychologa, parcie na bycie modną, bo przecież boom na autyzm i te sprawy. robiłam swoje, obdzwaniałam ośrodki diagnostyczne w innych miastach i czekałam na termin badania. bilans dwulatka, ja „pani doktor moje dziecko nie mówi nawet mama”, pani doktor „to nie dramat, ma jeszcze czas”. 2 tygodnie później pokazuję pani doktor papier – diagnozę – autyzm dziecięcy. pani doktor „a jednak?” mała jest objęta m.in. terapią logopedyczną od maja tego roku. do maja jedynym słowem było „nie”. teraz już nowych słów nie liczę, bo mnożą się w zastraszającym tempie 🙂
    „uspokajanie” zawsze wywoływało we mnie mordercze instynkty. „jesteś przewrażliwiona, daj spokój, mój tak miał a jest genialny”, skąd ja to znam. jedynie od dwóch zaprzyjaźnionych matek, które mają dzieci rozwijające się prawidłowo, usłyszałam „sprawdź, idź do specjalisty, to twoje dziecko, jak mówisz, że coś jest nie tak, to tak jest.” i tak bym sprawdziła, ale ich opinie były dla mnie wsparciem, potwierdzeniem, że to nie ja zwariowałam, tylko „uspokajacze” 😛
    Maja

  2. Maja,

    dziękuję, dziękuję, DZIĘKUJĘ za ten komentarz. Nawet nie wiesz jak jest ważny!! Nie chciałam pisać o lekarzach, bo już tyle na pediatrów tutaj nagadałam, że aż mi czasem głupio, że ci ludzie 6 lat medycynę studiowali. Poza tym nie chciałam generalizować, bo jest wielu mądrych pediatrów (np. w Bydgoszczy w przychodni Leśna 😉 ). Ale to uspokajanie na forach już męczy. Abstrahując od tego, że z dzieckiem młodszym szybciej się pracuje i pozbywa wszelkich anomalii. To po co Matce kolejny rok nerwów? Bez sensu..

  3. Kasiu, no właśnie, sedno w tym, czy mama uwierzy „uspokajaczom”, da sobie wmówić, że panikuje, czy po prostu będzie robić swoje. trafiłaś w sedno z tym powszechnym porównywaniem „mój w wieku twojej też nie chodził / nie mówił / nie raczkował, a teraz patrzcie państwo, w balecie tańczy / mówi w 10 językach. ja bym to jeszcze porównała do przechwałek typu „moja córka ma 4 miesiące, wczoraj dałam bigos, dziś jej nic nie jest”. a mnie zawsze ciśnie się na usta „a gdyby było?”. sama nigdy nie „uspokajałam” innych mam gdy mówiły o swoich wątpliwościach dotyczących rozwoju dziecka. z prostej przyczyny – nie jestem specjalistą! jeśli ktoś prosi mnie o radę, to mówię, by poszedł do fachowca. a wiele osób buszujących po internecie uzurpuje sobie prawo do wszechwiedzy, cóż z tego że bezpodstawnie. problemem jest to, że część mam uwierzy. bo bardzo chce wierzyć, że ich dzieciom nic nie jest. w wielu przypadkach (np. w przypadku mojej córki) każdy miesiąc bez terapii to krok do tyłu. i jeszcze na koniec „kwiatek” 😉 – gdy radziłam się lekarzy, czy córkę diagnozować w jednym z lepszych ośrodków dla osób z autyzmem, to pukano się w czoło i twierdzono, że szukam problemów na siłę. do dziś zastanawiam się dlaczego? jeśli mała wykazywała w zachowaniu takie, a nie inne cechy, to gdzie miałam diagnozować (co przecież oznacza i potwierdzenie i wykluczenie autyzmu), u ginekologa? stomatologa? nie. z danym kłopotem idzie się tam, gdzie się na tym po prostu znają 😛
    Maja

  4. Poruszyłam temat z jeszcze jednej ważnej przyczyny. Jest taki blog mamy wcześniaka, która – wg niej – obala wszystkie mity.
    Bo jej dziecko też miał smoka, nie mówiło, długo sikał w pampersa itp. itd. i wszystko jest z nim OK, więc te wszystkie porady specjalistów są po to, żeby kasę od rodziców wydębić.
    Blog jest bardzo poczytny.
    Bardzo się boję o mamy nieodporne na uspokajanie i niewierzące w swoją intuicję. I o ich dzieci.

  5. O rany! Mogłam jednak zaparzyć sobie melisę… Poruszyłaś temat, który doprowadza mnie do szału. Ja w kółko słuchałam, że jestem przewrażliwiona, bo dziecko mam zdrowe „tylko nie mówi” i mimo wszystkich moich lęków, tak chciałam w to wierzyć.
    Potem miałam etap, gdy założyłam sobie profil na jednym z forów o opóźnionym rozwoju mowy i w kółko pisałam innym mamom: „idź do specjalisty!” i wiesz co? Nikt nie chciał słuchać. Bo zaraz po mojej odpowiedzi pojawiał się spec od suplementów i reklamował po czym to jego dziecko ruszyło z mową a biedna matka: „to ja sobie to zamówię i dam małemu”. Po kilku miesiącach zrezygnowałam z wchodzenia na to forum (i w ogóle na każde forum) bo miałam ochotę kogoś pobić z bezsilności, jak czytałam kolejne wpisy. Podziwiam matki, które widząc, że coś jest nie tak, szukają pomocy mimo wszystkich „uspokajaczy” wokoło. Ja tyle siły miałam dopiero przy drugim dziecku i na wszystkie głupie komentarze odpowiadałam: „ja już raz czekałam aż dziecko samo zacznie mówić, drugi raz nie będę”.
    A co do pediatrów… to muszę napisać, że większość zna się na leczeniu, ale niekoniecznie na rozwoju dziecka. Nas lekarka wysyłała do żłobka, żeby Mikołaj się rozgadał (oczywiście jak już przeszliśmy etap wmawiania, że chłopcy późno mówią).
    Rodzicom tak trudno pogodzić się z nieprawidłowościami w rozwoju własnego dziecka i uważam, że to okropne, że Ci którzy próbują szukać jakiejś pomocy, tak mało jej dostają 🙁

  6. A`propos melisy: ostrzegałam! 🙂 Trzeba było słuchać, a nie chojrakować 😛

    Mam profil na forum o małych dzieciach. Swego czasu udzielałam się na nim i pisałam „marsz do specjalisty”. Ale ileż można! Tym bardziej, że w pewnym momencie mówili mi, że reklamuję siebie i sobie klientelę robię… a nigdzie nie było wtedy reklamy „Głoski” 😛

    I znowu przeczytałam notkę na blogu tej matki, o której piszę w komentarzu wyżej. „I on miał 3 lata jak zaczął mówić i gada pełnymi zdaniami. I nie ma wady wymowy.” Grrrr.. ech jakaś sado-maso jestem czy co? ;>

    Lekarze to temat rzeka, dlatego rzadko poruszam. Ale fakt – oni o rozwoju dziecka wiedzą mniej, do leczenia nie mam nic, bo niejednego Bohatera wśród lekarzy widziałam (zwłaszcza w Prokocimiu). Dlatego pediatrów chcemy uświadamiać.

    I nie, chłopcy nie mówią późno. Ale ten temat poruszę jeszcze w tym miesiącu. Tylko nie za dużo notek wymądrzających się naraz ;))

  7. Ja najlepiej lubię rodziców według których się nie znam:) Gdy po badaniu przesiewowym zapraszam rodzica na spotkanie to słyszę: Jak to- z nim jest coś nie tak ? Co Pani chce toć gada ( nieważne że ma straszny sygmatyzm międzyzębowy) ? Inna mama: Lekarz w przychodni mówił, że ma czas zacząć mówić- syn ma 4 lata. Jeszcze inna sytuacja: Spotykam mamę i opowiadam coś tam -nie wiem- o pogodzie czy coś, a mama mówi niech Pani się zajmie moim synem ( 3 latka) może coś pani zrobi z tym rrrrr ? Takich sytuacji jest mnóstwo i czasami aż mnie krew zalewa, ale cierpliwie tłumaczę, walczę ze stereotypami. Temat lekarzy, pediatrów to temat rzeka- widziałam bardzo dużo ciekawych wpisów w książeczkach zdrowia- gdzie według lekarza rozwój przebiega prawidłowo- a dziecko nie mówi w wieku 5 lat- i dopisane jest seplenienie fizjologiczne, żadnych skierowań na badania itp. Takich sytuacji mogłabym tu opisywać mnóstwo. Jaki wniosek ? Trzeba propagować, szerzyć wiedzę logopedyczną i uczyć, że mową może zająć się tylko logopeda. Cały czas musimy uświadamiać rodziców- taka nasza rola. Fajnie, gdy na rodzica trafimy we wczesnym okresie rozwoju jego pociechy, a nie tak późno. Cały czas w naszym kraju, wśród lekarzy, starszych logopedów, panuje pogląd, że z dzieckiem do logopedy idzie się jak kończy 6 lat, trafia do szkoły, a problemy z mową utrudniają edukację szkolną :(. Kiedy się to zmieni ? Wtedy, kiedy logopedia, zawód logopedy, ciężka, trudna praca którą wykonujemy spotka się ze społecznym uznaniem. Powoli, bardzo powoli się to zmienia .Już może starczy tych narzekań, bo za chwilę to i 2 meliski mi nie pomogą. Pozdrawiam dziś gorąco wszystkich logopedów pracujących w oświacie- dziś jest też Wasze święto. Najlepsze życzenia dla tych wszystkich, którzy nauczają( matematyki, mowy, chodzenia ). Marzę, że Ci wszyscy internetowi Uspokajacze znikną, a rodzice przestaną się znać na wszystkim i nam zaufają. A Pani gratuluję pomysłów, poruszanych tematów na blogu. Niedawno go odkryłam i ciagle tu zaglądam. Pozdrawiam 🙂

  8. W pełni się zgadzam. Bo jeśli matka biega po specjalistach tzn. że jest przewrażliwiona, nadopiekuńcza itp. Jednym słowem ZŁA. A nie daj Boże, przy rozmowie, zaproponować komuś wizytę u specjalisty z dzieckiem. Następuje totalna zmiana frontu, kończy się uskarżanie na nietypowe zachowanie dziecka. Bo przecież z dzieckiem wszystko jest w porządku a tylko tak sobie narzekamy (bo trzeba o czymś mówić). Dla pewnych ludzi słowo psycholog jest porównywalne z wezwaniem szatana. I to niestety jest fakt. Jeśli rodzina jest dla nas takimi uspokajaczami to choć pediatrzy powinni uwrażliwiać rodziców (a różnie z tym bywa). My na szczęście mamy świetną pediatrę, rodzinę uspokajaczy, ale też własny rozum, który każe nam sprawdzać nietypowe zachowania naszych dzieci.

  9. udzielałam się na pewnym forum mam z dziećmi, gdzie zaniepokojona mama poprosiła o radę. opisała zachowanie syna, jego poziom rozwoju. postawiła pytanie jasno „czy któraś z matek miała podobny zgryz i co z tym zrobiła.” odpisałam, bo miałam podobne doświadczenia. ani razu nie użyłam słowa „autyzm”, bo przecież nie ja jestem od diagnozy, w dodatku po kilku zdaniach trudno stawiać jakąkolwiek diagznozę nawet specjaliście, wiadomo. poradziłam tylko wizytę u dobrego psychologa, by rozwiać wątpliwości, ewentualnie by wiedzieć, z czego nieprawidłowości w rozwoju wynikają. mama potrzebująca rady nie odpowiedziała, za to ja zostałam niemalże „zlinczowana przez inne uczestniczki dyskusji mające dzieci rozwijające się prawidłowo. co mi zarzucały? że straszę, że zakładam najgorszy scenariusz, że jak tak można?! (naprawdę nie napisałam nic, by pogrązyć matkę we łzach, chciałam pomóc). zostałam również pouczona, iż zwykłe „będzie dobrze, nie martw się kochana!” byłoby bardziej na miejscu. szkoda słów.
    Maja

  10. Moje Kochane! Także pracuję jako logopeda, w przedszkolu. Ja nie potrzebuję melisy, choć walczę tak jak Wy z zabobonami, bo inaczej tego nie można nazwać 😉 Mam ogromną prośbę do wszystkich, którzy to czytają, pamiętajcie, że wszelkie problemy z dzieckiem powinien skonsultować specjalista.Jeśli chodzi o zdrowie, odpowiedni lekarz, jeśli chodzi o rozwój, psycholog, pedagog lub logopeda. Chociaż przyznaję, że zdarzają mi się dzieci, które zbyt pochopnie zostały zdiagnozowane. Ale przecież orzeczenie to nie dożywocie!!! Pamiętajcie, że takie orzeczenia wydawane są na czas określony i są weryfikowane! OBOWIĄZKOWO! I nawet jeśli dziecko nie ma autyzmu czy porażenia tylko były to przejściowe problemy, to pomoc terapeuty NIE ZASZKODZI, bo my pracujemy z objawem! Dlatego jeśli zauważycie jakieś problemy szukajcie pomocy, nawet jeśli ktoś wam wmawia, że nadgorliwość gorsza jest od faszyzmu 🙂 A co do lekarzy, to… jest taka jedna w moim mieście, która podsyła mi wiele dzieci po bilansie 4-latka. Na początku się złościłam, bo czasami naprawdę nie było podstaw, ale teraz jestem jej bardzo wdzięczna i polecam ją wszystkim rodzicom.
    A tak na koniec, ku przestrodze… moi znajomi mają bliźnięta, jeden w wieku 11 miesięcy zaczął chodzić, drugi nawet nie siadał. Pediatra i uspokajacze działali… na całe szczęście ciocia chłopców jest psycholożką i wręcz nakazała konsultację neurologiczną. Chłopiec jest po dwóch operacjach… nowotwór mózgu… 🙁 A mamie wmawiali, że to „leniuszek”…

  11. @ Anonimowy… tak jak pisałyśmy wcześniej z Magdą(c) – przestałyśmy się udzielać. Bo rzeczywiście lincz jest straszny. Ale moim zdaniem lepiej nie pisać nic, niż pisać, że „moje dziecko nie chodziło do 4 r.ż. a teraz pracuje w cyrku”. Oczywiście przesadzam, ale wiadomo o co chodzi.

    @Kasia B.- dzięki za apel :))

  12. Kasiu! Dziękuję za wpis. Napisane mamy więc teraz podsumowanie: ROZWÓJ NASZYCH DZIECI NIE PRZEBIEGA TAK SAMO!!! ale POWINIEN MIEŚCIĆ SIĘ W PEWNYCH NORMACH. JEŚLI NIE MIEŚCI SIĘ, UDAJEMY SIĘ DO SPECJALISTY nie czekajmy czy dziecko sobie samo poradzi i dorówna do innych! Nie porównujemy z dziećmi, które poradziły sobie, bo nie wiemy, czy to źródło problemu było takie samo.
    Czekam na opinię, czy dobrze podsumowałam.
    Chodzi mi o to, żeby Twoje myśli napisać krócej, konkretnie i promować gdzie się da!

  13. Kasiu, ja trafiłam do Pana Zawitkowskiego z moim dwumiesięcznym dzieckiem, które w szpitalu kazano mi rehabilitować z powodu obniżonego napięcia i nieciągnięcia głowy w trakcji. Pan Zawitkowski obejrzał, pomacał, pooglądał i powiedział, żeby rehabilitację zostawić dzieciom chorym. syn zdrowy, więc go w spokoju zostawić, dojdzie sam, a głowę to on podniesie za trzy tygodnie. więc go w spokoju zostawiłam. i pociągnął, co prawda za 4 tygodnie, ale pociągnął. więc tak sobie mój syn zostawiony w spokoju rósł i z opóźnieniem sporym, ale jednak nawet obrotu z pleców na brzuch. żółtaczka fizjologiczna męczyła dziecko do 4 miesiąca życia. i tak nas zastał 7 miesiąc, bo dziecko do siadania się nawet nie przymierzało. trafiliśmy do bardzo rozsądnej neurolog dr Pałki, która powiedziała, ok, zostawmy go na dywnie, dojdzie na pewno, ale kiedy? po co go zostawiać samego sobie, kiedy można mu pomóc i wyrównać szanse. i tak z niestety sporym opóźnieniem zaczęliśmy naszą przygodę z rehablitacją, która trwa do dziś. dzięki rehabilitacji syn wszedł w czworaki w wieku 12 miesięcy, usiadł z czworaków w wieku 13 miesięcy. poszedł sam w wieku 17 miesięcy. dziś ma 26 miesięcy. właśnie zaczyna mówić, a właściwie zaczynają pojawiać się pierwsze słowa: mama, tata, paw, jajo, auto, baba, dziadzia, ej. jesteśmy w trakcie diagnozy autyzmu, ale już nas zapewniono, że to na pewno nie autyzm, ale robimy diagnozę dla świętego spokoju, bo ten temat co jakiś czas się pojawia. syn uczęszcza dwa razy w tygodniu na zajęcia poznawczo-rozowjowe po 1,5 godziny, raz w tygodniu godzinne zajęcia z logopedą, dodatkowo 2 – 3 razy w tygodniu rehabilitacja metodą NDT Bobath. powiedziano nam, że jego opóźnienie może być spodowodowane żółtaczką, dodatkowo syn jest urodzony cc, ale w pierwszych miesiącach życia stwierdzono niedotlenienie – poszerzenie komór przednich i ich rogów przednich. Syn rozwija się wolniej, ale goni rówieśników. też w kryzysowych sytuacjach szukałam uspokajaczy i pocieszycieli. jak usłyszysz od lekarza, żę dziecko nie widzi, grozi nam wodogłowie itp, to pocieszyciel, to dla matki nadzieja, czasem ogromna nadzieja.
    serdecznie pozdrawiam, małgosia olszewska

  14. Kiedyś ktoś powiedział, że najlepszym lekarzem dziecka – jest jego mama i w pełni się z tym zgadzam!
    u mnie uspokajacz doprowadził mojego niespełna półrocznego dziecka do zapalenia płuc i wylądowaliśmy w szpitalu.
    Kolejny uspokajacz właśnie uspokaja mnie w tematyce niemówienia mojej dwu-letniej córki.
    Wizyta u lekarza niewiele(organizacji, czasu, czasem pieniędzy) kosztuje, ale przynajmniej wiesz, że z Twoim dzieckiem jest wszystko ok 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress