Wpis do mam trzylatków i „uspokajaczy” :))

Prawidłowo rozwijający się trzylatek:

– pewnie trzyma przedmioty w czasie chodzenia,
– pedałuje !!!! na trójkołowym rowerku (to nie to samo co tzw. rowerek biegowy :P),
– potrafi się rozebrać i ubrać w niektóre rzeczy, np. majtki, skarpetki,
buduje wieżę z 8 elementów,
posługuje się widelcem,
rysuje – po tym, jak narysuje najpierw rodzic – krzyżyk i kółko ;),
kategoryzuje klocki wg koloru, kształtu, wielkości oraz przedmioty wg kryterium użycia (np. to do kuchni, to do łazienki),
naśladuje sekwencje,
składa obrazek z trzech części, (nie mylić z puzzlami 😛)
słucha bajek,
– podejmuje zabawy tematyczne z rówieśnikami (np. w sklep, policjantów),
– mówi!! zdaniami 3- i 4elementowymi 🙂

W hiperlinkach wyjaśnienie :)), a w menu u góry w zakładce zabawy – zabawy :))

Miłego weekendu!

trzylatek-page-001

Komentarze

  1. Witam, na poczatku chcialam pogratulowac Pani swietnej strony:-)
    Mam pytanie na temat wielojezycznosci i wlasciwie powinnam wpisac je pod postem o dwujezycznosci (niestety nie ma juz takiej opcji), wiec wpisuje tutaj, poniewaz po czesci odnosi sie rowniez do trzylatkow.
    W wielu artykulach, madrych ksiazkach znajdziemy informacje na temat co powinnien umiec robic dwulatek, trzylatek. Ile slow powinnien znac itd. Jak to wyglada u dzieci wielojezycznych, ktore np. ucza sie 4 jezykow? O dwujezycznosc pisze sie obecnie wiele, natomiast o wielojezycznosc bardzo malo. Napisala Pani, ze dzieci dwujezyczne moga byc „opoznione” o okolo pol roku, ale nie wiecej. To pol roku na kazdy kolejny jezyk? Skad sie wziela ta liczba? Dlaczego to nie jest 3 miesiace czy 9 miesiecy? Czy te wszystkie statystyki /tabele nie sa robione prze pryzmat dzieci uczacych sie jednego jezyka? Czy dzieci wielojezykowe nie potrzebuja wiecej czasu na poukladanie sobie tych wszystkich jezykow? To troche tak, jakby zrobic w szkole klasowke, dac dzieciom 1 godzine na wykonanie zadania i oczekiwac , ze , dzieci, ktore maja do wykonania 4x wiecej zadan, zrobia jak tak szybko jak te, ktore maja tylko jedno zadanie.
    Wiekszosc polskich logopedow to polonisci lub pedagodzy i nie sadze aby wiekszosc z nich poslugiwala sie biegle 3-5 jezykami. Wlasciewie nie musza tego robic ale z tego powodu ta nie wielka ilosc osob, ktora wychowuje dzieci w wielu jezykach ma problemy z odnalezieniem osoby, ktora ma odpowiednie doswiadczenie czy literatury na ten temat. W wielu krajach czy srodowiskach, rzecza normalna jest poslugowanie sie 4-5 jezykami na codzien, w innych dwujezycznosc jest juz czyms nietypowym. Stad tez w niektorych krajach wysylaja malutkie dzieci do logopedow a w innych reaguja smiechiem na takie praktyki (jak to napisala w kometarzach jedna mama z Finladii- co kraj to obyczaj i co profesor to inna teoria)
    pozdrawiam serdecznie
    Alicja

    1. Nie, to nie pół roku na każdy kolejny język. To pół roku w ogóle. 🙂 Skąd się wzięła ta liczba? Ze statystyk, z badań nad dziećmi wielojęzycznymi. Badania wykazywały bardzo często, że opóźnienia powyżej pół roku to nie jest kwestia wielojęzyczności, a innych problemów dziecka, który dopiero wtenczas „wychodziły”. Dlatego dzisiaj „krzyczy” się o wcześniejszą profilaktykę, bo im młodsze dziecko tym łatwiej jest je stymulować.

      Przykład z klasówką nie jest dobry. Na samym początku dziecko słyszy języki dookoła siebie i ich nie rozróżnia. W tym czasie kształtuje się jego mowa. Dlatego 10miesięczniak nie gaworzący jest powodem do niepokoju. Bo w tym wieku mowa to głownie zabawa SWOIMI dźwiękami. Dlatego 15miesięczniak (nawet wielojęzyczny), który nie wypowiada pierwszych słów w którymkolwiek języku jest powodem do niepokoju – bo on już powinien NAZYWAĆ najbliższych dookoła siebie, a przecież ci najbliżsi nie zmieniają nazwy niezależnie od języka (mama to mama lub mami; tata – tata, dadi, papa <- to wszystko bardzo podobne brzmienia). Dwulatek wychowujący się w metodzie OPOL potrafi składać pierwsze zdania. Może mieszać języki jak tylko chce. Ale potrafi... bo jeszcze nie odróżnia języków. Dopiero w momencie nauki rozróżniania kodów językowych następuje "układanie się" języków w mózgu. Czyli ogółem - dajemy dziecku wielojęzycznemu tę samą klasówkę, co jednojęzycznemu, ale nie oczekujemy od niego, że napisze 4 razy więcej, ale że napisze to samo, co jednojęzyczny, tyle że może to zrobić mieszając języki lub wybierając ten, w którym najlepiej się czuje w danym temacie. Są pewne normy dla dzieci. Mówię o tych dzieciach do dwóch lat. Jeśli dziecko w wieku 2 lat nie mówi "zdaniami", czekamy 3 miesiące maksymalnie i idziemy je SPRAWDZIĆ do logopedy, bo opóźniony rozwój mowy może mieć kilka przyczyn lub być "bezprzyczynowy" i wystarczy poczekać. U dzieci dwujęzycznych czekamy 6 miesięcy i idziemy je SPRAWDZIĆ, żeby nie mieć wyrzutów sumienia, że to tylko o dwujęzyczność chodzi (BTW: badałam ostatnio chłopca 4letniego dwujęzycznego nie mówiącego - mama i lekarze twierdzili, że to przez dwujęzyczność... a jednak! laryngolog potwierdził niedosłuch i to dość spory... a wystarczyło zbadać go 2 lata wcześniej). Jeśli dziecko dwujęzyczne w wieku 2,5 lat rozwija się w innych sferach (nie tylko ruchowej) prawidłowo, prawdopodobnie na mowę wystarczy poczekać. Zgodnie z tymi wyliczeniami pasowałoby, żeby na trójjęzyczka czekać 9 miesięcy, czterojęzyczka - 12 miesięcy itd. Tylko wie Pani co.. ja bym nie miała sumienia, żeby nie SPRAWDZIĆ czy na pewno główną przyczyną niemówienia mojego dziecka jest jego wielojęzyczność. Bo dwujęzyczność tylko u 18/212 dzieci jest przyczyną opóźnienia. Podwójmy ilość wielojęzyczności - dla mnie i tak za mało i mnie nie przekonuje. Aczkolwiek - fakt - najczęściej mam do czynienia z dziećmi dwu- i trójjęzycznymi. U takich - jak napisałam wyżej - wielojęzyczność zbyt rzadko jest przyczyną opóźnienia rozwoju mowy, żebym mogła zgodzić się z tym, że dzieci wielojęzyczne z reguły potrzebują więcej czasu na mowę. Na rozróżnianie języków - TAK, na używanie języków (nawet bardzo wymieszanych) - NIE. 🙂

  2. Witam ponownie, dziekuje, za szybka odpowiedz. Ja sie jak najbardziej z Pani opinia zgadzam (dlatego czesto tu zagladam 😉
    Interesuje mnie wielojezycznosc i „nauka” jezykow obcych przez „kapiel jezykowa” u dzieci od 0 do 4-5. Takie maluszki nie musza „uczyc sie ” jezykow obcych przekladajac wszystkiego na swoj jezyk ojczysty. Tak czy inaczej aby ZROZUMIEC np. 4 jezyki musza sie nauczyc 4 x wiecej slow (dlatego wspomnialam powyzej o tej klasowce). U dziecka jednojezycznego bedzie to np. 200 slow a u 4 jezycznego 800! To 4 x wiecej pracy jakie dziecko musi wlozyc w rozszyfrowaniu kodu/-ow jakim posluguja sie dorosli. Co do samej czynnosci mowienia, to wazne aby dziecko komunikowalo a czy bedzie to jeden jezyk czy tez mix schodzi poczatkowo na plan dalszy (wspomniala Pani o tym powyzej) Choc niektorzy twierdza, ze przed rozpoczeciem nauki jednego jezyka, nalezy opanowac bardzo dobrze jezyk pierwszy.

    Nie jest tajemnica, ze jest wiele przyczy opoznienia mowy ( ladnie widac to na Pani grafiku 🙂 . Jesli powodem bedzie np. niedosluch to niezalezenie od tego czy ile jezykow dziecko sie uczy, problem pozostanie ten sam i z wielojezycznoscia nie bedzie mial wiele wspolnego. Napisala Pani, ze tylko u 18/212 dzieci przyczyna byla dwujezycznosc. Czy moglaby Pani napisac post na ten temat? Czym moze byc „bezprzycznowy” opozniony rozwoj mowy? Czy zdrowe, dobrze rozwijajace sie dzieci tez moga pozniej zaczac mowic? Czy moze zawsze jest to spowodowane jakas choroba/uszkodzeniem?
    PS
    Pani Hanka Bielicka zawsze w wywiadach wspominala, ze bardzo pozno zaczela mowic, jej rodzice zaczeli juz sie bardzo martwic. Pozniej tak sie rozgaladal, ze buzia jej sie prawie nigdy nie zamykala (moze niektorzy ja jeszcze pamietaj?) 😉
    Czy to prawda, ze dzieci (zdrowe), ktore pozniej zaczely mowic beda miec problemy z czytaniem i pisaniem w szkole (bo ta opinia nie pasuje to tego, o czym mowila Pani Hanka)

    dziekuje i pozdrawiam
    Alicja

    1. Pani Alicjo 🙂
      Ten dwulatek nie ma znać 800 słów. On musi NAZWAĆ 200 rzeczy (czynności, osób, zwierząt, roślinek, uczuć – a każdego kręgu uczy się tak naprawdę od innej osoby i tylko nieliczne słowa się powtarzają, np. „jedzenie” u takiego malucha to prawie zawsze jest „am” niezależnie od języka; słów związanych z jazdą autkiem uczy się głównie od taty, a słów związanych z zabawą lalkami – od mamy; wiem, że pewien stereotyp mi się napisał właśnie, ale jednak w większości domów tak jest :D). Niezależnie od języka. Musi umieć zrozumieć polecenia „daj”, „masz”, „idź”, „chodź” (te najprostsze), ale on się TEGO uczy poprzez GEST, który wszyscy wykonujemy mówiąc te polecenia. Na naukę (poprzez NABYWANIE języka, pisałam o tym kilka razy) zrozumienia znaczeń (że „car” i „samochód” to to samo) ma czas. Ale musi mówić i używać języka do komunikacji, bo to jest naturalna czynność fizjologiczna człowieka.

      I tak, ja też uważam, że przed poznaniem innych języków dziecko powinno poznać najpierw JĘZYKI ETNICZNE RODZICÓW lub ew. niani. Ale nie przedszkola/żłobka (jeśli jest inny). Bo w ten sposób (poprzez etniczne) uczy się budowania reguł gramatycznych. Dzieci zarzucane od razu x językami nie umieją budować reguł gramatyki w żadnym języku aż do czasu szkoły. A to boli.. Bo umówmy się – żeby pięciolatek był rozumiany przez inne dzieci musi mówić inaczej niż „Kali jeść, Kali pić”. Słownictwa zdąży się nauczyć – to tak naprawdę najmniejszy problem. Każde słowo można bowiem opisać. A brak budowania reguł gramatycznych jest jak uczenie fizyki bez podstawowych praw matematycznych :)) Dlatego – ja także uważam – najpierw języki etniczne rodziców. A jeszcze – czym się różnią etniczne rodziców od etnicznego pani w przedszkolu? Tym, że matka (ojciec, niania) przez większą część czasu bycia z dzieckiem mówi GŁÓWNIE do tego dziecka (bądź jego rodzeństwa) używając np. trybu rozkazującego, 2. os. l.poj. W żłobku/przedszkolu pani mówi do kilku osób, potem do jednej, potem do innych kilku, potem do koleżanki. Mieszają się liczby, czasy, końcówki… Mama i tata mówią potem jeszcze w innych – brak jest INDYWIDUALNEGO podejścia do tego konkretnego dziecka. Dlatego – najpierw etniczne osób, które przebywają GŁÓWNIE z dzieckiem (rodziców, opiekunów), potem – reszta.

      Jeśli dziecko jest wielojęzyczne i ma niedosłuch, to ten niedosłuch bardzo często jest niezauważany. Dzieci z niedosłuchem spełniają polecenia (uczą się z gestów naturalnych człowieka), czytają z ruchu warg. Tylko nie mówią. I w ten sposób „ukrywają” niedosłuch, a otoczenie mówi, „że wielojęzyczne, to później będzie gadać”. I tak wszyscy czekają, a niedosłuch się pogłębia… Podobnie jest ze spectrum autyzmu, alalią.. Bywa niezauważana, bo wielojęzyczek, bo później…

      O ORMie dużo pisałam tutaj http://blog.centrumgloska.pl/2013/08/norma/

      „Czy zdrowe, dobrze rozwijajace sie dzieci tez moga pozniej zaczac mowic? Czy moze zawsze jest to spowodowane jakas choroba/uszkodzeniem?” – Mogą. Ale tych dzieci jest zaledwie 25% ze wszystkich niemówiących. JAK dla mnie ZA MAŁO, żeby nie krzyczeć o profilaktykę logopedyczną osób wielojęzycznych. Matka nie jest sama w stanie sprawdzić wszystkich funkcji poznawczych dziecka oraz budowy aparatu artykulacyjnego (tu kolejny przykład: badałam chłopca, który jest dwujęzyczny. 4 lata, nie mówi. WHY? bo ma migdałki powiększone, ale nikt nie zwrócił na to uwagi. Po usunięciu – mowa jest!). Dlatego logopedzi powinni widzieć niemówiące maluchy. Nawet te wielojęzyczne.

      Einstein też długo nie mówił, nie? 😛 http://blog.centrumgloska.pl/2014/04/albert-einstein-i-dwa-slowa-na-dwa-lata-to-o-270-slow-za-malo/ A skąd wiemy, że pani Hania nie miała problemów w szkole? 😀

  3. Kasia czy to oznacza że powinnam swojemu 3-latkowi kupić trójkołowiec..?????? Nie umie pedałować bo nie ma na czym ćwiczyć;/ Pedałowanie czemuś służy? (jak raczkowanie?) A biegowy nie starczy?;)

    1. Albo dokręcić boczne kółka do normalnego roweru 🙂
      Biegówka uczy utrzymania równowagi, pedałowanie – ruchu naprzemiennego takiego jak raczkowanie. I chodzenie się nie liczy 😛

  4. To znowu ja – matka wariatka. Kasia! Zasmuciłaś mnie tym:( Czy to oznacza że tego nie da się już nadrobić jeśli zacznie teraz się uczyć pedałować? Myślałam że w biegowym to też ruch naprzemienny jest nogami… Mam fioła na punkcie minimalizowania u Młodego ryzyka dysleksji (bo tatuś ma) a tu taka wieść…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress