Większość młodych ludzi odkąd pojawił się Internet zachowuje się bardzo podobnie: wyskoczy krostka na nodze – nie idą do lekarza (bo po co? Z krostką?), tylko sprawdzają w Google, co też owa krostka może oznaczać i jak się jej pozbyć. Pojawia się dzwonienie w uchu… hmm.. sprawdźmy w Internecie czy inni też tak mieli i jak się owego dzwonienia pozbyli.

Też mam podobnie. Niestety.

Ale bardzo podobnie jest z rozwojem mowy dziecka. Jest rodzic. Wie, że dziecko powinno już mówić (bo wyczytał(a)) to na blogach logopedycznych i się niepokoi. Bo maluch jest cicho. Komunikuje się płaczem, krzykiem, palcem, ciągnięciem za rękę. Albo i nie. I taki rodzic szuka odpowiedzi na pytanie: dlaczego w necie, przegląda kolejne strony. Truje swojej mamie/babci i słyszy dokładnie to samo, co wcześniej wyczytał na forach: daj mu czas.

OK. Ale ile?

I co? Tak po prostu mam czekać?

NIE!!

Plan jest prosty:

– jeśli dziecko ma ponad 3 lata NIE CZEKAM na nic, tylko biorę je pod pachę i idę do logopedy oraz laryngologa (ZAWSZE! Nawet jeśli jestem przekonana, że słyszy!),

– jeśli dziecko ma 2 lata (czasem z hakiem) rozpoczynam stymulację, o taką 🙂

1. Zabawy paluszkowe. Dużo! Sroczka, co ważyła kaszkę, kominiarz idący po drabinie czy też zwykły rak-nieborak to bardzo ważne zabawy w rozwoju małego dziecka.

2. Zabawy motoryki małej, czyli wszystko, co można wyczarować małymi rączkami: farby, mazaki, kreda, plastelina, ciastolina, piasek, klocki – wszystko, co pobudza ręce do pracy.

3. Zabawy słuchowe – znajdziecie je w zakładce Zabawy/Zabawy logopedyczne/ćwiczenia słuchowe. Absolutnie wszystkie można robić z małym dzieckiem

4. Uczę je czytać. I nie, nie po to, by był geniuszem w przyszłości, a po to, aby pokazać mu znak. Pokazując mu np. literę O na obrazku, na którym dziewczynka patrzy na ślimaka, daję mu wiedzę, że to O to wykrzyknienie, które ono też może stosować zobaczywszy ślimaka/robaka/pociąg.

5. Składamy obrazki z dwóch części. Polecam Symetrię wyd. Adamigo.

6. Układamy sekwencje, niekoniecznie na stoliku 🙂 Po prostu bawię się w sklep (sekwencja: proszę-masz-zapłać) albo wciągam w prace domowe (kurz, odkurzacz, mycie podłogi).

7. Rozmawiam z dzieckiem. ROZMAWIAM, nie mówię do niego, ale rozmawiam, czyli czekam na odpowiedź. Bawię się z nim powtarzając jego monosylaby i nadając im inną intonację, czekam na ruch dziecka, aż samo zaproponuje podobną zabawę 🙂

8. Używam wiele onomatopei. I nie mam na celu „hauhauowania”, jak powiedziała kiedyś pewna mama, ale rozbudowanie mowy. Zatem kiedy huśtam dziecko mówię „hop” lub „huś”, kiedy coś upada krzyczę głośno „bach!”, a kiedy kołyszę młode do snu śpiewam „aaa”.

9. Opisuję rzeczywistość BARDZO prostymi zdaniami. O sobie mówię w trzeciej osobie: Mama je zupę. Jaś je zupę. Alex pije mleko. Ale dobre!

10. Wyłączam telewizor, radio, smartphona (do użytku dziecka, sobie zostawiam :P), tablet. Wszystkie screeny są niebezpieczne dla rozwoju mowy.

I czekam. 3 MIESIĄCE! Po trzech miesiącach robię podsumowanie – jeśli mowa nie ruszyła się z miejsca, idę do logopedy oraz laryngologa (ZAWSZE :P), jeśli się ruszyła – stymuluję nadal, ale kontroluję dziecko cały czas. Wiem, że warto też zajrzeć  z dzieckiem do logopedy po kolejne ćwiczenia.

Ot i co. 🙂

 20150618_085646

Komentarze

  1. O, świetny tekst, podsunę kilku znajomym z tym problemem. Na mnie zawsze patrzą jak na wariatkę, gdy z takim dzieciątkiem rozmawiam i mówię w 3 osobie. Cieszę się, że ktoś uważa jak ja 😛

  2. Tekst bardzo dobry, poniewaz krotki i zwiezly. Dodajac tylko – od niektorych rodzicow slyszy sie dziecko potrzebuje jeszcze czasu badz chlopcy zaczynaja mowic pozniej, a chodzi tu np. o dziecko 3 letnie. Jak slysze cos takiego, jako logopeda odrazu podnosi mi sie cisnienie. Jednak od czego jestesmy my logopedzi-tlumaczymy rodzicom laikom, ze rozwoj mowy przebiega w taki i taki sposob.Niestety niektorym zatwardzialym i gdzies pogubionym rodzicom trudno przemowic do rozumu.

  3. Świetny tekst, droga Kasiu. Nie wiem, czy coś podobnego już pisałaś, jeśli tak, pokieruj – chodzi mi o coś na temat właśnie tego, że chłopcy MÓWIĄ PÓŹNIEJ, MAJĄ CZAS!!! Bleee, słuchać się tego już nie chce, nawet od logopedów starego „typu”!. Napisz na temat tego testosteronu, jego oddziaływania na mózg i rozwoju mowy – jak podeślę linka, to może przemówię do co niektórych znajomych. Mogę liczyć na dobre słowo? 🙂

  4. Punkt siódmy przeczytałam kilkakrotnie. Dlatego, bo pojawiły się u synka sylaby z czego się ogromnie cieszę 🙂 🙂 🙂 Ale co to są monosylaby ….. zapytam się doktora Google 🙂

  5. Super artykuł. Ja najczęściej spotykam się z tym że każdy się dziwi – po co Ty robisz z synem jakieś zadania, po co go stymulujesz, o czytaniu staram się nawet nie wspominać bo myślą że zwariowałam…

  6. To ja jeszcze dodam jeden punkt od siebie: jeśli byłaś ze swoim 2/3 latkiem u iluś lekarzy, każdy mówi, że „ma jeszcze czaaaas, co pani od niego chce, chłopcy późno zaczynają”, a ty i tak podskórnie czujesz, że coś jest nie w porządku, idź do logopedy i laryngologa. I nie słuchaj nikogo. Szkoda, że Pani nie znałam 3 lata temu, mielibyśmy teraz kilka problemów z głowy 😀 Pozdrawiam berlińsko 😉

  7. Super tekst! Jestem mamą dwulatka, który ma problemy z mową i chodzimy z nim na wczesne wspomaganie rozwoju a wszyscy znajomi się pukają w głowę że ma jeszcze czas… Na szczęście robimy po swojemu, stymulujemy, ćwiczymy i powoli rusza z mową. Przy okazji chciałam bardzo podziękować za bloga bo wykorzystuje wiele Pani ćwiczeń 🙂 Pozdrawiam

  8. Ja ciagle zachodze w glowe, dlaczego NIGDY nie natknelam sie na takie teksty kiedy 3,2 lata temu REGULARNIE przeszukiwalam internet szukajac odpowiedzi na pytanie : czy „niemowiaca” 3 a potem 4 latka to jeszcze norma ? WSZYSCY osobiscie konsultowani „specjalisci” (pediatra, lekarz pierwszego kontaktu, Pani w przedszkolu) byli zgodni : CZEKAC. I tak sobie czekalam. A moj instynkt matki przyduszal mnie strachem o przyszlosc mojej corci. I nigdy sobie nie daruje, ze nie zareagowalm 2 lata wczesniej.
    A m P

  9. Dzień dobry! Czuję się wywołana do odpowiedzi jako mama dziecka dwujęzycznego, którego mowa rozwija się z pewnym opóźnieniem. P o pierwsze gratuluję super pomysłów na zabawy logopedyczne, od niedawna z wielu korzystam. Zaczęłam się martwić o rozwój mowy synka jakoś w kwietniu :), a w maju trafiłam do logopedy. W kwietniu dziecko miało 27 miesięcy i posługiwało się przede wszystkim swoją mową, onomatopejami (wszystkimi, jakie można sobie wyobrazić – ma dźwięk nawet na krokodyla), jakimiś kilkoma rzeczownikami i trzema czasownikami – nie ma/jest, nie chcę (nigdy chcę !) i daj. Wiele osób z rodziny, ba nawet z wykształceniem pedagogicznym, i lekarze odradzali mi wizytę u logopedy jako stratę czasu i pieniędzy. Bo chłopiec, bo dwujęzyczny, bo komunikatywny, bo inne dzieci w jego wieku jeszcze mniej mówią, bo on umie, ale mu się nie chce.
    Jednakże ja poszłam i nie żałuję – byłam tylko na jednej wizycie, ale pani logopeda podała mi konkretne pomysły na to, jak z dzieckiem ćwiczyć. zaczęliśmy przerabiać program słuchowy i proste książeczki z obrazkami. Po wprowadzeniu rzeczowników nagle synek zaczął wszystkie powtarzać, powtarza także słowa w drugim języku i czasowniki. Potem wciągnęłam się w czytanie (na razie tylko samogłoski), zeszyty A. Bali i od kiedy czytam Pani bloga sekwencje i układanki. Widzę niesamowite efekty, chociaż pracuję z synkiem samodzielnie. Myślę, że kiedyś nadrobiłby zaległości,ale czy to nie opóźniłoby ogólnego rozwoju poznawczego. Sądzę, że warto słuchać swojej intuicji i sprawdzać wątpliwości ze specjalistą, a nie ze znajomymi z forum dla mam. Pozdrawiam. Mała Mi

  10. Bardzo dobrze napisane! Ja też czekałam i czekałam aż w końcu mój syn „zaskoczy” z mówieniem. Ale jak skończył 3,5 roku i nadal nie widać było postępów w mowie żadnych, znalazłam poleconego, sprawdzonego logopedę i zaczęliśmy pracę. Po pół roku widać było ogromny postęp, a po roku zaczął swobodnie mówić. Jednak jeszcze zasób słownictwa ma znacznie mniejszy niż rówieśnicy, mówi niewyraźnie, przed nami pewnie jeszcze jakieś 2-3 lata pracy z logopedą. Dziękuję znajomej, którą spotkałam w sklepie, która „pchnęła” mnie do logopedy, wręcz zmusiła abym wreszcie przestała czekać a zaczęła pracować! Ważny jest również logopeda. Jak Jasiek miał 3 lata poszliśmy do poradni – logopeda, psycholog. Pół roku zajęć, beznadziejnych zajęć, zupełnie innych zajęć od tych prowadzonych przez obecną logopedę, strata czasu, dobrze że nie pieniędzy. Czasami wyrzucam sobie, że tak późno zaczęliśmy, ale dziękuję też, że w końcu zaczęliśmy działać! Rodzice, nie czekajcie – działajcie!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress