Co się dzieje z  naszymi mięśniami, kiedy nie ćwiczymy?

Cóż- rozleniwiają się. Jak nam wtedy jest? Mniej więcej tak : schylić się ciężko, bo coś zaraz „strzyka” w kręgosłupie. To może kucnąć? No nie. Strzela w kolanie. Krok szybszy niż spacerowy sprawia, że świat się kręci, a jedyną nadzieją na przetrwanie jest ławeczka, na której sobie można bezpiecznie przycupnąć i przeczekać wirowanie. Słabi jesteśmy i jacyś tacy mało użyteczni.  Po co o tym wspominam, skoro ma być o języku?

Język (ten anatomiczny) to też mięsień.

A właściwie kilka mięśni, które to go w całości tworzą. Jest elementem układu pokarmowego (formuje kęsy) a na jego powierzchni znajdują się kubki smakowe. W wyniku wyścigu zbrojeń ewolucji – język przystosował się także do pełnienia jeszcze jednej, bardzo ważnej roli w naszym życiu. Jest jednym z narządów, których nienaganna współpraca pozwala nam tworzyć dźwięki mowy. I tak oto język anatomiczny rodzi nam język – słowo.

Proszę sobie teraz odpowiedzieć na następujące pytanie: jakie słowo powstanie, kiedy język anatomiczny czyli mięśnie, będą pracowały nieprawidłowo? Powstanie słowo z defektem. Co zatem zrobić aby utrzymać prawidłową sprawność języka (mięśni języka)? Nie pozwalać językowi na to aby się rozleniwił. Jak?          

Język musi pracować.

Jak już wspomniałam- język po pierwsze jest elementem układu pokarmowego, zatem musi się w tej roli spełniać od pierwszych dni naszego życia. Dlatego kiedy rodzi się dziecko, (które to nota bene już w życiu płodowym ćwiczyło ruchy języka potrzebne np. do połykania!) zróbmy wszystko co w naszej mocy aby prawidłowo karmić takiego maluszka.

Nie powiem teraz nic odkrywczego. Idealnym sposobem karmienia jest karmienie piersią, bo wtedy praca mięśni jest najbardziej optymalna. Co jednak jeśli karmienie piersią z jakiś względów jest niemożliwe? Butelka oczywiście, ale z odpowiednim smoczkiem! Najlepsze są smoczki, które swoim kształtem zbliżone są do kształtu brodawki sutkowej. Ponadto dziurka w smoczku nie może być ani za mała, ani zbyt duża. Zbyt mała sprawi, że dziecko podczas karmienia będzie się męczyć, a karmienie będzie nieefektywne Zbyt duża z kolei, nie będzie wymagała od dziecka żadnego wysiłku a zatem- mięśnie nie będą pracować. Wybierz smoczek dynamiczny, czyli taki, który umożliwia wypływ pokarmu tylko wtedy, kiedy dziecko ssie. Proszę pamiętać, że smoczka nie wciskamy do buzi maluszka, ale czekamy aż maluch sam zassie smoczek. Podczas karmienia zarówno piersią jak i butelką szalenie istotna jest pozycja dziecka. Maluszka układamy w pozycji wyższej, a jego rączki i nóżki „zbieramy”  razem do linii środka ciała. Główka jest przedłużeniem tułowia – zatem  podczas karmienia zawsze główkę podtrzymujemy. Karmienie nigdy nie może odbywać się „na czas”. Nie chodzi przecież tylko o to, żeby malca „zalać mlekiem” i uśpić. Karmienie to zarówno dla rodzica jak i dla dziecka moment bardzo intymny, dlatego powinno się odbywać w spokojnej, pełnej miłości atmosferze. W miejscu gdzie i maluch i rodzic mogą odetchnąć. Podczas karmienia dbamy o to, aby do maluszka przemawiać, aby patrzeć sobie w oczy. No tak po prostu – być razem. Cieszmy się tymi chwilami, bo bardzo szybko miną.

Chciałabym jeszcze podkreślić, że karmienie butelką z odpowiednio dobranym(!) smoczkiem może być równie stymulującym doświadczeniem dla rozwoju mowy dziecka, co karmienie piersią. Dobór smoczka jest jednak rzeczą kluczową. Innego smoczka będzie przecież potrzebował wcześniak, innego dziecko z problemami z napięciem mięśniowym, a jeszcze innego dziecko z rozszczepem podniebienia. W sprawie pomocy z doborem smoczka, swoje kroki kierujemy do neurologopedy. I ostatnia rzecz  w tym punkcie- zalewanie treści pokarmowej, tak zwane „ulewanie”.

„Ulewania” są fizjologią mniej więcej do 4 miesiąca życia i wynikają z niedojrzałości układu pokarmowego dziecka. Przyczyną „ulewania” może być też zbyt łapczywe przyjmowanie pokarmu przez maluszka i połykanie powietrza podczas karmienia. Ale skąd to połykanie powietrza???

baby-743247_1920

Drodzy Rodzice, przestudiujmy przez chwilę budowę smoczka dobrze?

Jako, że zdjęcia nie mam opisuję: smoczek ma „dzyndzel”, a „dzyndzel: wystaje z „bańki”. Po co to tak? Żeby było ładnie? Nie – żeby dziecku, które nie jest karmione piersią stworzyć warunki jak najbardziej do karmienia piersią zbliżone. Kiedy dziecko ssie pierś, sutek zasysa w całości (tak, że w konsekwencji wypełnia on całą jamę ustna dziecka!), a usta opiera na piersi mamy. Dzieje się to automatycznie, więc pewnie dlatego, kiedy karmimy maluszka butelką zapominamy o tej zasadzie. I jak karmimy? A tak: dzieciątko ssie trochę smoczkowego „dzyndzla”. Ssie. Wypluwa. Ssie. Wypluwa. I tak się wesoło karmimy. I potem mamy ulewanie. Dlaczego? Maluch nałykał powietrza, bo przy takim sposobie karmienia nie połykać powietrza się po prostu nie da. A przecież „dzyndzel” w butelkowym smoczku- imituje sutek, „bańka”- pierś mamy! Usta dziecka powinny zatem opierać się na „bańce” (jak podczas karmienia piersią opierają się na piersi mamy), a „dzyndzel” smoczka powinien w całości zniknąć w buzi malucha. Wtedy połykania powietrza nie będzie, a ulewanie jeśli dokucza- zmniejszy się.

Czas mija nieubłaganie…

Dla części rodziców, tych którzy BLW nie karmią, nadszedł czas na naukę karmienia łyżeczką. Nasz maluch jest zwykle między 4 a 6 miesiącem życia. Doskonale opanował umiejętność ssania. Wytrenował język. Ale nie samym mlekiem człowiek żyje. Co zatem robić? Uczyć się nowych ruchów, nowych umiejętności pokarmowych. Uwaga: łyżeczka powinna być płaska, najlepiej prostokątna, sztywna (nie miękka silikonowa). Karmiąc dziecko nie „wycieramy” łyżeczki o wargi dziecka, tylko czekamy aż maluch sam usta otworzy i- na początku niezgrabnie- będzie się starał ściągnąć pokarm z łyżeczki.  Łyżeczkę podajemy dziecku prosto. Kładziemy ją na środku języka dziecka i czekamy aż górna warga się na niej zamknie. Dopiero wtedy wysuwamy łyżeczkę z buzi dziecka. Jeżeli maluch nie ściąga pokarmu, możemy delikatnie docisnąć łyżeczką język dziecka – wtedy maluch domknie wargi. Takie karmienie będzie trwało. Będzie brudno. Ale proszę mi wierzyć – tylko taki sposób jest właściwy. Wycieranie łyżeczki z obiadkiem o górną wargę dziecka nie jest karmieniem łyżeczką.  Malec nie trenuje mięśni ust, mało tego takim karmieniem narażamy dziecko na niebezpieczeństwo, bo często „strącamy” mu do buzi zbyt dużą ilość pokarmu i nagle dziecko zaczyna się krztusić… Dlatego: powoli, cierpliwie. Dziecko ma jeść samo. Tak jak potrafi. Dodam jeszcze, że jeśli Małe chce, ma prawo jeść rączkami. Na zdrowie!

Kiedy Twoje dziecko siedzi – co druga z Was zaczyna karmienie metodą BLW. Rzadko wtedy używacie łyżeczki, ale – patrząc na to, że maluch je głównie pokarmy w cząstkach i całościach – jest ona mniej Wam potrzebna. A częstokroć nawet niepotrzebna 🙂

Malec zdał test z łyżeczki. Ma już 8-9 miesięcy. Cóż… Pora rozstać się z butelką.

To ważne, żeby nie stymulować już ssania. Nie ma takiej potrzeby. Kiedy odstawimy butelkę, damy naszemu dziecku szansę na zdobycie nowych umiejętności. Czas bowiem na gryzienie i żucie. Za nimi pojawią się pierwsze słowa! Ale najpierw – zrezygnuj z butelki… J

Kiedy dziecko skończy 1 r.ż. powinno potrafić samodzielnie prowadzić łyżeczkę do buzi. Po 2 roku życia maluch powinien już jeść samodzielnie.

lyzeklyzek1

Jak łyżeczka to i kubek.

Picie z kubka OTWARTEGO jest niesamowicie istotną umiejętnością kolejną, którą dziecko „zdobyło”, do której dorosło. Do picia z kubka potrzebny jest nam ruch i umiejętność ściągania pokarmu z łyżeczki. Zatem naukę picia z kubka otwartego możemy rozpocząć dopiero wtedy, kiedy nasz maluch samodzielnie i bez problemu je z łyżeczki. Zwykle około 6 miesiąca życia.

Rodzice karmiący dzieci BLW – proponuję dla treningu, kilka razy wprowadzić dziecku łyżeczkę. Jeśli Małe będzie sobie radzić ze sciąganiem pokarmu, będziecie pewni, że przyszedł czas kubkaJ.

Picie z kubka, z prawdziwego OTWARTEGO(!) kubka, jest doskonałym przygotowaniem do mowy i ćwiczeniem logopedycznym. Czynność ta ćwiczy mięśnie biorące udział w artykulacji, na przykład – mięśnie warg. Co prawda, kiedy dziecko „pije” z kubka-niekapka, również używa mięśni, ale zupełnie innych niż te, na których nam „zależy”, a co gorsza pijąc w taki sposób utrwala odruch ssania. Nic nam to nie daje. Przecież ssać już dziecko potrafi, natomiast, aby mówić, musi uczyć się nowych rzeczy a nie uparcie utrwalać stare nawyki, które za chwilę staną się przyczyną problemów…

Dlatego właśnie niekapki nie są dobrym rozwiązaniem. Nie są dla dziecka wyzwaniem. Powodują wady zgryzu. Nie uczą dziecka niczego nowego. A chcielibyśmy przecież, żeby nasz maluch za chwilę wypowiedział pierwsze słowo! Ale jak? Skoro potrzebne mu do tego mięśnie nie pracują, bo zamiast pić z kubka, to ssie z kubka?

Jak uczyć dziecko picia z prawdziwego kubka?

– Naukę picia z kubka otwartego można rozpocząć, kiedy dziecko potrafi samodzielnie i bez problemu jeść z łyżeczki

–  Dziecko musi stabilnie siedzieć i utrzymywać kontrolę głowy

– Naukę picia zaczynamy od podawania małej ilości, najlepiej gęstych płynów- np. przecier, kisiel

– Opierając kubeczek na dolnej wardze dziecka delikatnie go przechylamy, ale tylko tyle aby płyn dotknął ust malucha i…czekamy (to znaczy nie „pomagamy” i nie wlewamy dziecku płynu do buzi). Dziecko, które potrafi jeść z łyżeczki zaangażuje do picia górną wargę i samo „pobierze” płyn.

kubek

Drodzy Rodzice, zdrowy język zdrowego malucha powinien „latać jak łopata” 🙂 kiedy maluch mówi, ale spokojnie odpoczywać na podniebieniu, tuż za górnymi zębami kiedy maluch nie mówi, ani nie śpiewa. Język nie powinien wypadać z buzi, wchodzić między zęby ani leżeć na brodzie. Dziecko podczas snu i wtedy kiedy nie mówi-powinno oddychać przez nos. Jeśli oddycha buzią, jeśli do tego ślini się, a jego język zalega na dnie jamy ustnej – może to świadczyć o problemach (!) np. z migdałkami.

Jeśli Wasze dziecko nie radzi sobie z jedzeniem:

  • malec nie potrafi ssać, podczas karmienia piersią bądź butelką krztusi się, zapomina o oddychaniu, zalewa się, nie lubi dotykania twarzy, broni się przed wprowadzeniem butelki, ma wygórowany odruch wymiotny
  • dziecko „brzydko” je
  • nie potrafi jeść z łyżeczki, nie potrafi pić z kubka otwartego
  • nie toleruje wielu pokarmów, je tylko papki
  • wymiotuje, kiedy wprowadzamy pokarmy o gęstszej konsystencji
  • zachłystuje się przy jedzeniu
  • ma problemy z połykaniem: wsuwa język między zęby, ma otwarta buzię, mocno zaciska wargi, ulewa, krztusi się,
  • obserwujemy bezdechy podczas posiłków
  • dziecko ma niedobory masy ciała

jest to znak, że coś się dzieje… Coś co trzeba natychmiast sprawdzić, bo przyczyn takich problemów jest co najmniej kilka, a żadna z nich nie jest błaha. Dlatego obserwujcie swoje dzieci, a jeśli cokolwiek Was niepokoi umówicie się na konsultację do logopedy.

AUTOR:

mgr Hanna Cyran – Górna

Logopeda kliniczny, pedagog i pielęgniarka.

Od kilku lat w różnym charakterze współpracuje z dziećmi i ich rodzicami. Obecnie poświęca się logopedii. W szczególności interesuje się rozwojem dziecka do pierwszego roku życia oraz rozwojem mowy dzieci dwu- i wielojęzycznych. W czasie wolnym od pracy pisze, czego owocem jest wydana niedawno nakładem Wydawnictwa Uniwersytetu Wrocławskiego książeczka dla dzieci „Wierszyki plecione”.

Recenzja książeczki w Głosce tutaj KLIK

Hania 19 stycznia 2017 poprowadzi webinarium dla rodziców i nauczycieli. Szczegóły TUTAJ

UWAGA!!!

Jeśli jesteś logopedą i lubisz pisać oraz chcesz przekazać jakieś wartości rodzicom – możesz publikować w Głosce. Wystarczy, że filozofia Twojej logopedii zgadza się z Głoskową 🙂

logopeda@centrumgloska.pl

Komentarze

  1. A co ze stymulowaniem ssania poprzez długie karmienie piersią (ekstremalnie do 5. roku życia)? Czy to także wpływa niekorzystnie na artykulatory?

  2. Pani Grażyno,
    tak ekstremalnie (jak je Pani określiła) długie karmienie piersią, z logopedycznego punktu widzenia jest … dla przedszkolaka, delikatnie mówiąc niekorzystne…Choć rozumiem, że są różne filozofie i drogi, którymi podążają rodzice. Nie wiem co na ten temat powiedziałby psycholog. Pozdrawiam!

    1. Bardzo ważny i potrzebny artykuł. Zaciekawił mnie jednak wpływ długiego karmienia piersią na problemy logopedyczne. Proszę o inf. ile to jest długo (jeśli chodzi o kp) z punktu widzenia logopedy. Zostawiam tutaj kwestię psychologiczną bo są psycholodzy którzy popierają długie karmienie piersią. Pozdrawiam

      1. Pani Agnieszko WHO (Światowa Organizacja Zdrowia) z różnych względów zaleca karmienie naturalne do 2 lat. Z punktu widzenia rozwoju mowy – 12 miesięcy to wystarczający czas na prawidłowe ukształtowanie się wszystkich narządów artykulacyjnych. Ja uważam, że dokarmianie (bo przed ukończeniem 12 miesięcy, dziecko powinno już jeść pokarmy stałe)piersią do czasu ukończenia przez dziecko 1 roku życia to czas wystarczający. Jako logopeda uważam, że karmienie piersią dziecka powyżej 1 roku życia to długo, powyżej 2 lat to bardzo długo i przekroczenie już tej niby rekomendowanej granicy powoduje problemy. Dziecko nie uczy się połykać w sposób dojrzały (połyka w sposób infantylny- tak jak ssie z językiem między zębami), nieprawidłowe połykanie to problemy ortodontyczne; nieprawidłowe połykanie to otwarta buzia, otwarta buzia to zapalenia górnych dróg oddechowych i problemy z migdałami. Utrwalanie ssania = brak gryzienia a brak gryzienia nie stymuluje zalążków zębowych = słabe zęby. To wszystko w wielkim skrócie, bo kwestia nieprawidłowego połykania to niemalże temat następnego oddzielnego artykułu. Pozdrawiam! HCG

      2. Są także logopedzi, którzy popierają długie karmienie piersią. Pani Hanno, czy wpływ długiego karmienia na artykulację został gdziekolwiek opisany?

        1. Zdania lekarzy, specjalistów i terapeutów zawsze są podzielone:) Konsekwencje przetrwałego odruchu ssania oczywiście zostały opisany w podręcznikach. Pozdrawiam! HCG

  3. Artykuł bardzo ciekawy i bardzo przydatny – straszna szkoda że w tych pismach dla rodziców małych dzieci piszą większość bzdur a o tak ważnych rzeczach nie piszą…. Niestety pierwszego syna karmiłam metodą babciną ocierając o górną wargę – może dlatego długo zajęło mu żeby jeść i się nie krztusić. Nie wypracował sobie dostatecznie tych mięśni i umiejętność. Ale przy drugim dziecku będę mądrzejsza 😉 Pozdrawiam i liczę na więcej ;-]

  4. Napradę są jakieś badania na temat zwiazku smoczków z ulewaniem? Mam na myśli niesponsorowane badania przez firmy produkujące takie smoczki. Moje dziecko ulewalo strasznie nawet po karmieniu piersią. Dziecko mojej koleżanki to samo, karmione tylko piersią, dodam, ze jej pierwsze dziecko nie ulewalo w ogóle. Ja i siostra bylysmy karmione z butli w czasach kiedy nikt nie myślał o smoczku imitującym pierś i żadna z nas problemu z ulewaniem nie miała.

  5. Pani Sabino, z tekstu: „Ulewania” są FIZJOLOGIĄ mniej więcej do 4 miesiąca życia wynikają z niedojrzałości układu pokarmowego dziecka. Przyczyną „ulewania” MOŻE BYĆ też zbyt łapczywe przyjmowanie pokarmu przez maluszka i połykanie powietrza podczas karmienia.”

    Ja opisałam sytuację najbardziej powszechną, kiedy dziecko nie dość, że ma układ pokarmowy niedojrzały to JESZCZE DO TEGO dokłada sobie połykanie powietrza, (bo jest nieprawidłowo karmione) i z tego właśnie powodu ulewanie dokucza mu bardziej niż powinno. Słowem odpowiednie karmienie może zmniejszyć przypadłość (profilaktyka), ale u każdego dziecka sprawa wygląda nieco inaczej i nie zawsze kończy sią na zwykłym ulewaniu. Czasami problem jest poważniejszy. W sprawie dokuczliwego refluksu u maluszka radą powinien służyć pediatra, PO ZBADANIU DZIECKA.

    Nikt smoczków i ich wpływu na ulewanie raczej nie bada :). Po prostu nie należy łykać powietrza podczas jedzenia…bo zwyczajnie nie jest to zdrowe 🙂

    Pozdrawiam!

  6. Kubki otwarte nie moga stac na stole do dyspozycji dziecka, jak sie nudzi to zawsze cos kreaytwnego z nimi zrobi. Moj syna ma 2.5 roku, kubek niekapek munchkin, butelka z plastikowym dziubkiem rano i wieczorem, do tego smoczek. I nie chce przestac gadac. Mowi wyraznie po polsku i angielsku. Czesto robimy sobie jezykowe zabawy, raczej spontanicznie i „przy okazji” niz lekcje z wydrukowanymi literami lub sylabami, za ktorymi nie przepada.

  7. Świetny artykuł, w końcu coś, czego szukałam. … Mój synek ma 8 i pół miesiąca, od kilku dni dopiero zaczął tolerować jedzenie z widelczyka, do tej pory próby podawania czegoś gęstego bądź z kawałkami kończyły się odruchem wymiotnym. … Synek nie mówi żadnych sylab, są tylko eeeee aaaa yyyyyy i to bardziej w formie krzyku lub pisku. Na koniec dodam, że ma 3 jezyki w domu i nie wiem czy czekać cierpliwie, czy zgłosić się już do logopedy….

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress