Nie będę (dzisiaj) Wam opisywała jak wygląda diagnoza logopedyczna, bo robiłam to już tu, dodałam pierwszy akapit tutaj, a funkcje poznawcze opisałam tutaj. Więc nie o tym dzisiaj mowa. 

Ten post będzie takim małym apelem do rodziców. Dużo, dużo bardziej grzeczniejszym niż ten. Po prostu byłam ostatnimi czasy na trzech diagnozach i tak jakoś pomyślałam, że napiszę mały pościk o tym, jak na diagnozie logopedycznej powinni zachować się.. rodzice!

Kilka rad praktycznych.

A więc…

Drogi Rodzicu!

1. Nie oszukuj dziecka i pozwól mu się oswoić z miejscem  
Diagnoza (czyli pierwszy raz dziecka w gabinecie) potrwa PRZYNAJMNIEJ 20 minut (w niektórych poradniach PP; w gabinetach prywatnych – 60 minut). Weź to pod uwagę i nie mów dziecku w poczekalni, że zaraz stąd pójdzie.
Jeśli w poczekalni znajduje się miejsce do zabawy dla dzieci, które czekają na wejście do gabinetu – pozwól się dziecku tam pobawić. Nie mów mu, że nie wolno – skoro jest, znaczy że wolno.

2. Rozbierz się
 Jeśli przychodzisz z dzieckiem do gabinetu logopedycznego w zimie i wchodzisz z nim do gabinetu (a najczęściej wchodzisz – i bardzo dobrze!), to zdejmij kurtkę dziecku i sobie! (buty w zależności od gabinetu). O co chodzi? O to, że maluch, który pierwszy raz ma wykonywać pewne zadania widząc mamę/tatę w kurtce myśli, że mama/tata zaraz sobie pójdą i skupia się głównie na tym, a nie na zadaniach. Poza tym – przez 60 minut się uprażysz w tej kurtce 😉

3. Pozwól logopedzie na demonstrowanie ćwiczeń
Jeśli logopeda chce sprawdzić np. szpatułką podniebienie Twojego dziecka i mówi do malucha „O popatrz! Pokażę Ci jak mamie wkładamy patyczek do buzi i jak mama pokazuje ząbki!”, to nie odchylaj głowy na bok z tekstem: „Nie, nie… niech pani jemu zrobi. Ja podziękuję.” Dziecko widząc Twoją reakcję też odmówi – będzie przekonane, że skoro mama się nie zgadza, to to boli. Zatem – pozwól logopedzie majstrować też przy Twoich ustach – nie bój się: nie będzie oceniał Twojego zgryzu 😉

4. Nie zawsze uspokajaj dziecko 
Zdarza się, nawet bardzo często, że rodzice bardziej boją się diagnozy od dzieci. Oczywiście rodzic boi się diagnozy w sensie papierka i tego, co na nim zobaczy, dzieci czasem obawiają się obcych (a przez to całego procesu diagnozowania). Jednak bardzo często bojący się rodzic w poczekalni sadza sobie niebojącego się kilkulatka na kolanach, głaszcze po główce i mówi: „Nie bój się, nie będzie bolało”… Co myśli taki uspokajany kilkulatek? Że zaraz zacznie boleć ;)) I zaczyna się bać – tak więc uspokajanie spokojnego dziecka przed gabinetem – NIE.
I jeszcze uwaga do mam niemowlaków – czasem logopeda bardzo chce zobaczyć płaczące dziecko (sprawdzamy tak m.in. wędzidełko), więc jeśli maluch zaczyna kwilić, nie uspokajaj go od razu wyrywając z rąk diagnosty, choć wiem, że brzmi to strasznie 😉

5. Nie podpowiadaj dziecku 
Logopeda zadaje Twojemu dziecku pewne polecenia, np. „pokaż świnkę!”. I czeka aż dziecko tę świnkę pokaże. Jeśli dziecko tej świnki nie pokaże, oznacza to, że albo nie wie co to świnka albo nie rozumie słowa pokaż albo jest rozkojarzone gabinetem i sytuacją. Co w takiej sytuacji robi logopeda? Bada dalej sprawdzając, która z tych trzech tez jest prawdziwa. A co robi rodzic? Niecierpliwi się i powtarza (czasem głośno, mówiąc eufemistycznie) polecenie za logopedą i często (nieświadomie) pokazując dziecku tę nieszczęsną świnkę. Jaki wniosek z takiego badania wyciąga logopeda? Że rodzic wie, gdzie jest świnka 😀 Ale o dziecku nadal nie wie nic. Dlatego pozwólmy działać dziecku i logopedzie, a sami bądźmy przy dziecku w gabinecie. Ale tylko bądźmy, nie pomagajmy maluchowi, bo to bez sensu 😉

6. Nie oszukuj diagnosty
Każdy logopeda przeprowadza wywiad z rodzicem – niektórzy przed, niektórzy po, niektórzy w trakcie diagnozowania. Prośba do rodziców – odpowiadajcie na pytania zadane Wam (nie dziecku) i nie kłamcie… Ile razy ja już od mamy usłyszałam, że smoczek nie, że nigdy w życiu, że przecież on/a ma już 5 lat, że kciuka nie je, że nie ślini się, a potem widziałam dziecko, które swobodnie się bawiąc pierwsze co robi, to wkłada kciuka w buzię?
Nie przeszkadzajcie logopedzie w diagnozowaniu. Jeśli terapeuta właśnie czeka na jakiś gest/znak Twojego dziecka, to nie przerywaj mu pytaniem „A długo pani tę paprotkę tu ma? Bo moje, to wie pani, zaraz więdną”… wiem, że dla Ciebie to niezręczna cisza, którą chcesz przerwać, ale dla logopedy to ważny proces diagnostyczny.

7. Nie panikuj przy dziecku!! 
Jeżeli logopeda mówi Ci, że dwulatek np. sepleni/wkłada język między ząbki i podaje przyczynę (smoczek, zły sposób karmienia, osłabienie mięśniowe), to nie zaczynaj płakać przy dziecku („Oj widzisz, niuniu, głupia matka ci taką krzywdę zrobiła! chlip!! Przez mamę będziesz seplenić!! chlip..! Widzisz, teraz przez mamę będziesz musiał dużo ćwiczyć! chlip…” – serio, miałam kilkanaście takich mam w swojej karierze). Przecież to nie tragedia, prawda? A Twoje ukochane dziecko jest nadal Twoim ukochanym dzieckiem, niezależnie od tego czy ma ORM/sepleni/ma afazję czy coś innego!..

8. Nie przygotowuj dziecka do diagnozy 😉 
W ciągu iluś tam lat pracy cały czas dostaję maile od rodziców „Pani Kasiu, będziemy u Pani na diagnozie 31.02. Którym testem będzie Pani badać córkę? Chciałabym ją trochę podszkolić, żeby lepiej wypadła”, a ostatnio widziałam na forum dla dzieci wpis: „Witajcie! Moja córka będzie badana przez psychologa testem SON- R, czy możecie powiedzieć mi jak taki test wygląda/gdzie można go zobaczyć? Chcę przygotować córkę, przećwiczyć z nią kilka zadań, aby lepiej wypadła na teście”.. i od razu nasuwa się pytanie: idziesz, droga Mamo, z córką na diagnozę czy jakąś klasówkę? Chcesz się naprawdę przekonać co umie, z czym ma problem czy chcesz, żeby wypadła lepiej od innych? Bo jeśli to drugie – to gabinet logopedyczny/psychologiczny nie jest dobrym miejscem na testy.

9. Nie odpowiadaj za dziecko. 
Miałam kiedyś taką mamę… 
K: „Piotrusiu, a jak robi krowa?”

Piotruś myśli

M: „Piotrusiu, powiedz pani MUUUU”
Po kilku próbach byłam już zła… w końcu wiedziałam, że tego tak nie sprawdzę, więc podchodzę na inny podtest.
K: „Piotrusiu, a powiedz MUUU”

Piotruś otwiera buzię, a 

M: „Muuuuuuuuuuuuu.. widzi pani jak ładnie powiedział?”

No cóż.. ani nie widziałam, ani nie słyszałam. Skończyło się poproszeniem mamy, by wyszła (Piotruś został z tatą).


10. Babciu, nie wtrącaj się!
Babciu, jeśli Twój wnuczek idzie na diagnozę logopedyczną, a Ty postanawiasz iść z nim i z córką/ z synową (bo ta się pewnie nie zna) i zostajesz potem razem z nimi w gabinecie na omówieniu tejże diagnozy, nie krytykuj córki/synowej przy jej dziecku! Zresztą nie tylko przy dziecku, ale przy diagnoście też…

To naprawdę nie jest dla nas fajne, kiedy my mówimy, że przydałoby się z maluchem przejść do laryngologa, a Ty zaczynasz się wtrącać: „A wie pani, ja jej od dawna mówię, że powinna z nim iść, tylko ona mnie nie słucha! To może jak jej pani powie, to pójdzie”.. ja np. w takich sytuacjach czuję zażenowanie.. 

I kiedy omawiam diagnozę, to staram się mówić do wszystkich państwa w gabinecie, ale bardzo często to mama najlepiej wie, kiedy dziecko np. zaczęło gryźć. Więc czasem zwracam się bezpośrednio do mamy i fukanie wtedy babci: „A co ty tam pamiętasz, to na pewno było później, przecież wy ją tak długo tymi papkami karmiliście, chociaż wam mówiłam, że nie powinniście.. pamiętasz, jak mówiłam.. wie pani, mówiłam im” jest.. no.. ten tego.. niefajne.


Co jeszcze?
Nic.
Te 10 przykazań mi przychodzi do głowy.
Tak więc Drogi Rodzicu, uszy do góry, muzyka na uszy i idź przygotowany na diagnozę 🙂 Logopeda to nie potwór 😛

Pozdrawiam,

Kasia.


Zdjęcie poniżej zrobiła mi pani, którą widzicie, na turnusie rehabilitacyjnym.
Panią znajdziecie na www.agaja.pl
😛


Komentarze

  1. super!! :))) Powinno to być wywieszone w korytarzach placówek, albo dołączone wraz z karteczką informującą o terminie diagnozy 😀

  2. Wchodząc zastanawiałam się ile ja popełniam błędów – na szczęście żadnego uffff 🙂 Co do wpisu, jedno rzuca mi się w oczy i to jest chyba największą bolączką naszych czasów. Rodzice oczekują od dziecka, że we wszystkim będzie najlepsze, nawet idąc do specjalisty z jakimś problemem chcą go przygotować. Straszne – mnie to przeraża.

  3. Kasiu, mam jedną uwagę. Jako rodzic.
    Bardzo często ze strony fachowca brakuje wyjaśnienia. Rodzic udający się do specjalisty jest zestresowany, zdenerwowany bo juz wie, że jego dziecku coś jest – coś go niepokoi. Wchodząc do gabinetu oczekuję od fachowca informacji o tym, jak będzie przebiegało badanie. Jeśli logopeda np bierze mi z rąk malutkie dziecko, chciałabym usłyszeć wcześniej – chcę zbadać to i to, proszę się nie denerwować jeśli dziecko zapłacze, dla mnie jest to ważne bo.. Rodzic odczuwa niepokój o dziecko.

  4. Racja 🙂
    W przypadku małych dzieci i tych nieśmiałych konieczne są wyjaśnienia na początku 🙂
    W przypadku dzieci, które wchodzą jak tornado (pozytywnie) i gabinet zmienia się w pobojowisko (pozytywnie), rodzice wiedzą, że nie muszą sie bać o pociechę – już ona sama o siebie zadba 😛

  5. Droga Kasiu:)
    Pisze do Ciebie bo coś mnie niepokoi a mianowicie to ze moja córka (w maju skończy 3 latka) bardzo się ślini!! I od zawsze się śliniła. Byłam juź kilka razu u logopedy i niby jest wszystko ok ale zadnych jakis specjalnych cwiczen nie dostalysmy. bylysmy juz u psychologa ale tez ok. Dodam ze corka zaczela mówić w wieku ok 2 lat i wg mnie to za sprawa Domana którym czytałysmy. Teraz zaczęłyśmy naukę czytania metoda krakowska. Juz sama nie wiem gdzie mam pojsc. Dodam ze jest baaardzooo źywym i ruchliwym dzieckiem, trudno jej usiedziec na miejscu… Prosze Cie o pomoc…

  6. Dona!

    Ślinienie u dziecka może być objawem problemów:
    a) logopedycznych (ale logopeda wykluczył),
    b) psychologicznych (psycholog wykluczył),
    c) gastrycznych,
    d) neurologicznych
    e) endokrynologicznych
    f) layngologicznych
    Rozumiem, że córka nie ma problemów z napięciem mięśniowym w obrębie twarzy, szczególnie w okolicach warg?
    Radziłyście się pediatry?
    Ja bym prawdopodobnie przeszła się na Waszym miejscu do wymienionych lekarzy, aby poznać przyczynę ślinienia. Logopeda nie dała ćwiczeń, bo być może, z logopedycznego punktu widzenia (mięśnie, odruchy, napięcie) wszystko jest ok!.

    Pozdrawiam 🙂
    K

  7. Kazdy pediatra u ktorego bylysmy mowi ze wszystko ok i ze taka jej uroda! Mnie osobiscie sie wydaje, ze to moze byc jednak logopedyczy bo cala diagnoza logopedy trwala 5 min, nikt jej nie zagladal do buzi tak jak Ty o tym piszesz. Wczesniej dobrze nie gryzla, zdarzalo jej sie polykac parowke w kawaleczkach! Teraz jest Ok wsxystko je, przezuwa dokladnie. Pozno zaczela chodzic 14 miesiecy. Po urodzieniu(przez cesarke bo odklejalo sie lozysko) miala stwietdzone obnizone napiecie i dlatego bylysmy pod kontrola neurologa, ktory zawsze na kazdej wizycie mowil ze jest super a nie bylo i gdyby nie to ze sama zglosilam sie na rehabilitacje to nie wiem kiedy by zaczela chodzic. Teraz jest zdrowa wdzystko ok tylko to slinienie… Kasiu a czy jest jakis test zebym mogla sama sprawdzic czy pod katem logopedycznym jest ok?
    Dziekuje Ci za odpowiedz i musze powiedziec ze zaluje ze tak pozno znalazlam Twojego bloga bo jest tu tyle informacji i rad ale lepiej pozno niz wcale:)

  8. Boże byloby super jakbysmy sie zToba mogly spotkac!! Ale jak bys tez kogos sprawdzonego polecila to tez bylabym Ci bardzo wdzieczna!
    Nie wiem jak Ci dziekowac ze natchnelas mnie nadzieja ze cos sie moze zmienic!

  9. Podowiaduję się i napiszę.. ale już nie dzisiaj 😉

    Jak tylko będę mieć pewność, kiedy będę u rodziców w TSZ, to dam znać na blogu 🙂 Czymże jest bowiem 50 km? 😉

  10. Dziękuję za zainteresowanie Szymkiem 🙂 widzę u niego drobne postępy – kilka nowych dźwięków; ale oprócz tego zauważam, że zmienia się jego zachowanie. Na lepsze, bardziej uległe z buntowniczego. Jednak w ćwiczeniach jest cienki, i wciąż nie lubi pracować ze mną, a tylko ja mam tak wiele czasu dla niego… Na siostrę też jest uczulony, pewnie się dowiedział o modzie na gender 😛 Hahaha Pozdrawiamy cieplutko 🙂

  11. Rewelacyjny blog! Chętnie skorzystam z kilku pomysłów, więc z góry dziękuję 🙂 Co do tekstu powyżej to szczególnie punkty 5 i 9 wywołały mój uśmiech na twarzy, bo poczułam się jakby była Pani obecna przy kilku przeprowadzonych przeze mnie diagnozach. Mam mamę, która na każdych zajęciach cały czas podpowiada dziecku (8 letniemu). Zwróciłam jej na to uwagę, to teraz czuję się jakbym miała suflera w gabinecie, bo nadal to robi tylko bezgłośnie (cały czas porusza ustami, wykonując wszystkie ćwiczenia razem z dzieckiem). Może rzeczywiście powinniśmy częściej o tym mówić rodzicom, albo informować wprost przed wejściem z dzieckiem na diagnozę czy zajęcia. Pozdrawiam i czekam na kolejne wpisy na blogu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress