Podobno większość spacerów jest dla dzieci nudna. Sama nie pamiętam wypraw do sklepów czy do wszystkich możliwych cioć jako super ciekawe. I nie mówię o celu tych podróży, a o samej wyprawie. O czynności „iścia”;)
Wymyślałyśmy wtedy z siostrami różne „gry” na nudę. Na pewno też je znacie: nie nadeptywanie na linie chodnikowe, liczenie drzew i koszy na śmieci, poszukiwanie wśród aut tych tylko czerwonych (bordowe się nie liczyły :P) czy wyszukiwanie imion koleżanek na [A] 😉
Wtedy oczywiście nie wiedziałam, że te drzewa, kosze czy samochody to genialne ćwiczenie analizy wzrokowej (coś jak wyszukiwanie szczegółów na obrazku), a imiona koleżanek – analizy słuchowej.
Do rzeczy jednak: chadzam sobie po mieście, to tu, to tam i odkrywam coś niesamowitego.. wózki. Wózki wszędzie;)
Pierwszy wózek, z Praktikera atakuje tuż przy krzyżówce przydomowej.
Kolejny na mostku,
a dwa następne – w strumyku
Wózek z Aldiego stał na środku chodnika,
a dwa z Lidla czule przytulały się na chodniku.
A tu chyba ktoś parkował samochód:) Ale wózka nie odstawił (bo i dokąd, skoro żadnego marketu nie ma w pobliżu??)
Kilka przecznic dalej – kolejny wózeczek! Tym razem przed domem całkiem sympatycznej starszej pani;)
Ok. Tu mieszkają studenci.
Dużo studentów! 😉
Ta maszyna leży chyba już kilka dni. Skąd wiem?.. Ech z analizy jej treści wewnętrznych.
(ulotki ma nieaktualne:P)
Tymczasem po drugiej stronie ulicy….
A tu już podejrzałam pana zza (żywo)płota. Jak się dobrze przyjrzycie to tuż obok wierzby dostrzeżecie śliczny wózek z Maxa.
A tu cóż.. Pewnie tu czekał Laurowy Filon miły pod umówionym jaworem (?). Z zakupami z Lidla, a ona przylazła z Penny!
Widzicie ile wózków można naliczyć podczas jednego!! spaceru?! To ile będzie drzew, aut czy koszy na śmieci?! Wielkie nieba!
I na zwykłym spacerze można ćwiczyć analizę;)
Pozdrawiam sobotnio!
PS. A tak na poważnie, więcej o analizie i syntezie w tym poście
NIE!!! Na jednym spacerze???
Przypomniałaś mi cudowną historię, jak to (już po studiach) kupowałyśmy z koleżankami takie białe krzesła ogrodowe… Z marketu było jakieś 1,5 km… Krzesełka przyjechały wózkiem…
Za nic nie mogę sobie przypomnieć czy wózek został oddany…? Muszę pogadać z koleżankami.
A na spacerach u nas ćwiczymy różne sprawności poprzez chodzenie tyłem, rysowanie kamykami, rozróżnianie krów i koni na odległej górze; wypatrywanie grzybów; śpiewanie, „iście” w rytm melodii itp, itp…
Tak, na jednym NIEZBYT DŁUGIM spacerze… Tak ze 4 km max;)
Mąż się na mnie dziwnie patrzył jak zdjęcia robiłam:) Jeszcze dwa wózki stały niedaleko takiego minidworca, ale tam fotek nie robiłam:) Wbrew wszystkiemu to chyba ludzie by się dziwnie patrzyli na moje nowe hobby;)
no ale, co oni tak te wózki poniewierają???!
Nie wiem;) M. twierdzi, że 1 euro to dla nich mało, więc biorą zakupy ze sklepu w wózku, a następnym razem wracają z wózkiem. Średnio mi się chce wierzyć w tę wersję, ale…
Fakt: nikt tych wózków nie sprząta.