Wiecie ile razy dostaję maile: „Pani Kasiu, ale on nie chce przy stoliku! Najchętniej to by się tylko bawił!” Wiecie: ja się wcale tym maluchom nie dziwię. One jeszcze mają naturalną zdolność „wiercenia się”. Ale przecież nauka to nie tylko stolik.
Pisałam już o tym tutaj.
Mój pomysł to coś a`la gra planszowa w wersji max.
„Wersja max” oznacza, że nie gramy pionkami a dziećmi lub dzieckiem i rodzicem 🙂
Gra, którą ja Wam pokażę, przygotowana jest dla dzieci z różnym stopniem zaawansowania. Wy musicie ją przystosować do swoich pociech i ich stopnia umiejętności.
Zaczynamy STARTem 🙂
1. Dziecko musi odczytać sylabę. Można ją odwrócić, żeby kilkulatek miał trudniej. Sylaby przestrzenne tutaj
2. Analiza i synteza wzrokowa na materiale tematycznym czarno-białym – ułóż obrazek. Tutaj pisałam ile elementów jest w stanie ułożyć dziecko w zależności od wieku.
3. (i 5. i 6. ;P) – odczytywanie sylaby zamkniętej
4. Opowiedz obrazek i dopasuj podpisy do sytuacji.
7. Ułóż hieroglify
8. Ułóż historyjkę obrazkową.
9. (i 11. i 13.) – odczytywanie „pseudowyrazów” z sylab zamkniętych
10. Analiza i synteza wzrokowa na materiale atematycznym – ułóż klocki, tak jak pokazuje plansza.
12. Dopasuj smerfy do siebie.
META.
Myślę, że na mecie powinna czekać jakaś nagroda. W końcu to gra, gry z reguły kończą się nagrodą. Uważam, że taka „planszówka” to fajna propozycja na majowy deszczowy dzień. A Wy jak sądzicie?
Taka gra – to konspekt zajęć logopedycznych! 🙂 I niech mi ktoś powie, że dziecko się nudzi u logopedy – jestem pewna na 100%, że przy takiej ilości i zmienności materiału czy to będzie na podłodze, czy na stoliku dziecko nie nudzi się!
Ano, ano 🙂