Znacie te pytania trzylatków, prawda?

Zaczyna się niewinnie:
– Pani, pani… a dlaczego masz dzisiaj spódnicę?
– Bo dzisiaj jest ciepło?
– A dlaczego jest ciepło?
– Bo świeci słonko
– A dlaczego świeci słonko?
– Bo nie ma chmurek
– A dlaczego nie ma chmurek?…
itd. itd. Szału idzie dostać.

Ale ten szał jest tylko dla rodziców. Dzieci w ten sposób uczą się i poznają świat. One naprawdę chcą wiedzieć dlaczego masz spódnicę i dlaczego ta spódnica jest w kratę i dlaczego krata jest kwadratowa (autentyczny dialog). To jest poznawanie świata.

Teraz wyobraź sobie, że masz trzyletniego malucha w domu. Niemówiącego. Od czasu do czasu szepce sobie coś w swojej chińszczyźnie, a Ty czekasz, aż dziecię się „rozgada”. Czy jesteś w stanie tłumaczyć mu każdą rzecz po kolei aż tak bardzo dogłębnie? Że to jest chlebek, chlebek piecze pan piekarz, a pan piekarz pracuje w piekarni, bo lubi zapach chleba, a lubi zapach chlea, bo jego mama piekła taki sam, a ona piekła taki sam, bo kiedyś były głównie naturalne składniki, a  były naturalne składniki, bo było mniej pestycydów, a było mniej pestycydów bo…. itd.? Jesteś? Jesteś w głowie swojego niemówiącego dziecka i wiesz o co teraz chciałoby zapytać?

Nie wiesz. Prawdopodobnie o nic, bo dzieci nie posługujące się językiem, odbierają świat niejęzykowo. Nasz świat, który opisujemy – my ludzie – głównie językiem. Dzieci niemówiące głównie wysyłają do rodziców komunikaty: chcę jeść, chcę pić, nie w tym kubku, mama przytul. Ale one nie pytają. Bo pytania to wyższy rozwój poznania intelektualnego? Pytać można tylko językowo, bo tylko językowo można na pytania odpowiadać abstrakcyjnie (tak, język migowy też jest językiem).

Dlatego tak ważny jest rozwój mowy u dwulatka. Bo jeśli rozwinie tę mowę dwulatek, to trzylatek zada pytanie.

A dlaczego?

IMAG0570

Komentarz

  1. Któregoś razu w mojej grupie pomoc zaczęła podpytywać jednego z chłopców właśnie w tym stylu a dlaczego? a po co? (chłopiec robi to bezustannie i czasem już brak odpowiedzi) – chciała tylko sprawdzić co powie… Mały (2,5 roku) odpowiedział w końcu „bo Pan Bóg tak stworzył”… 😉

  2. Długo marzyłam o takim szale 😉 Długo czekałam na jakiekolwiek pytanie. Córka już zaczęła budować zdania, a ja nie mogłam się doczekać na „co to?”, nie mówiąc już o „dlaczego?”. Doczekałam się. Nie, nie zapytała „co to?”. Pytanie brzmiało od razu „co to takiego może być mamo?” 😉 Po jakimś czasie nastąpił wysyp „czemu? a czemu? ale czemu?” (trudno jej wymówić „dlaczego”) i trwa to do tej pory. Nie dostaję szału, jestem cierpliwa, cieszę się. Cieszę się, że młoda w końcu przejawia ciekawość, że interesują ją nieznane rzeczy, sytuacje, zjawiska. Owszem, mam momenty, gdy po prostu brakuje mi języka w gębie, gdy najzwyczajniej w świecie nie wiem co odpowiedzieć, bo omnibusem nie jestem. Ale dalej się cieszę. I w ekstremalnych sytuacjach odsyłam do taty 😀

  3. No właśnie mi zawsze brakowało tych pytań i wkurzają mnie wszyscy inni, którzy mówią, że jeszcze będę miała dość tych pytań. Tak właśnie mówią mamusie, których dzieci jako dwulatki były mocno rozgadane. Jakby im nie zależało na rozwoju ich dziecka pod każdym względem, również w mowie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress