Dzisiaj mam dla Was post o obrazkach „dzieje się”. Jak już wiecie to jeden z moich ulubionych typów obrazków. Pisałam o nich tutaj i tutaj. 🙂 Dzisiaj kolejny post z serii.
Tym razem obrazek robiłam razem z 2,5letnią Lenką. Na starcie miałyśmy kredki, kartkę i naklejki 🙂
Zadaniem (moim!!) było tak przykleić naklejki, żeby tworzyły w miarę spójny dla małej dziewczynki obrazek. Na szczęście nie musiałam ich przyklejać wszystkich naraz! Zadaniem Leny było dorysowanie (pod kierunkiem moim, rzecz jasna :P) pozostałej części „planu” i… opowiadanie o obrazku. Ta część, jak się okazało była najtrudniejsza.
Na pierwszy rzut poszła koza. Tradycyjnie podpisana.
Lena dorysowała trawę, żeby rozgrzać rękę. W międzyczasie się dowiedziałam, że trawa „ciemna” jest niezdrowa i lepiej dla kozy, żeby jadła tylko jasną 😛
Żeby coś się działo, dokleiłam wilka i…
…Lena stwierdziła, że to fajny pies, więc dorysowała mu kwiatki na dole (pierwszy od lewej mój). A na drzewie mieszka ptaszek, tylko go nie widać, bo odleciał na zimę.
Przedostatnim etapem było doklejenie księcia (wg mnie) lub „kjójewny” (wg Leny). Obrazek wygląda tak i nie jest skończony, bowiem kończyć będzie mama z Leną w domu.
Czego uczy ten typ rysowania?
a) koncentracji na zadaniu,
b) chwytu kredki,
c) opowiadania w zależności od zmieniającej się fabuły.
Dla kogo?
a) dla dzieci z ryzykiem zagrożenia dysleksją,
b) dla dzieci dwujęzycznych w ramach ćwiczeń płynności słownej,
c) dla dzieci z ORM.
A na koniec:
EWO!!! Pozdrowienia z KOSZALINA przez Elę B-K dotarły. Dziękuję ślicznie :))
Coś do ćwiczenia dla nas, bo tylko prawidłowy chwyt ręki opanowany mamy.
*kredki
Takie proste! Ale te proste rozwiązania zawsze najtrudniej wymyślić!
Ps. Dziękuję za pozdrowienia. A mieszkam w Darłowie i zapraszam nad nasze piękne morze ☺
Super, błagam o więcej.Może coś podobnego dla dzieci z ORM.Dziękuję za pomysł.