Jak świat światem (no dobra, trochę później), naukowcy powtarzają ludziom – zwłaszcza nauczycielom – że istnieją trzy typy ucznia: kinestetyk, wzrokowiec i słuchowiec i do każdego z nich inaczej trafia wiedza, lubi inny sposób przekazywania informacji. Wzrokowiec potrzebuje patrzeć na kolory, mapy, tabelki, słuchowiec – słuchać wykładów i samego siebie, kinestetyk – działać i próbować całą swoją wiedzę w praktyce. I absolutnie NIE podważam tych trzech typów, bo one rzeczywiście SĄ i są bardzo ważne. Ale mam wrażenie, że niektórzy za dużą wagę do nich przywiązują 🙂
Zróbmy proste doświadczenie.
1. Posłuchajcie.
A teraz powtórzcie 🙂
2. Posłuchajcie raz jeszcze 🙂
A teraz powtórzcie 🙂
3. A teraz narysujcie na szybko obrazki: banana, jabłka, samolotu, auta, lodów i kawy i włączcie film. A jak mówię daną rzecz to wtedy wykładajcie ją na stół tak samo jak ja 🙂
I który ciąg było najłatwiej zapamiętać? Ostatni?
🙂
Dlaczego tak się dzieje? Bo uaktywniliście wszystkie trzy kanały potrzebne do uczenia się: wzrok, słuch. Dokładanie tak samo jest z dziećmi. Jeśli uruchomicie wszystkie trzy kanały, będzie dziecku – zwłaszcza małemu – o wiele łatwiej zapamiętać pewne rzeczy. Dlatego apel – powtarzanie w kółko „powtórz”, „powiedz” i POKAZYWANIE dziecku obrazków jest nudne i do niewielu efektów prowadzi. Dużo fajniej jest pokazać dziecku obrazki raz, a potem pytać „gdzie jest?”. Już nie wspominając o tym, że to świetne ćwiczenie rozumienia 🙂 Ale też – działanie. Małe coś musi zrobić, a kiedy coś ROBI to się UCZY! Tak samo powinno być w szkołach – samo pokazanie pewnej rzeczy i opowiedzenie o niej NIE wystarczy. Dziecko musi coś ROBIĆ, czegoś doświadczać.
Dlatego na zajęciach dziecko musi wykonywać jak najwięcej rzeczy samo. Na zdjęciu poniżej Małgosia dopasowuje sylaby skacząc na nie. Słucha, widzi i wykonuje działanie 🙂
Mało tego 🙂 Podczas działania rodzą się w nas emocje. Różne, w zależności od tego co robimy 🙂 Ale niezależnie od tego jakie one są, łatwiej nam się z nimi uczyć. LEPIEJ jeśli dziecko krzyczy, ze „nie cierpi tej matmy”, ale jakoś próbuje rozwiązać problem Pitagorasa niż twierdzi, że „to jest nudne” i biernie słucha tłumaczenia.
Dlatego starajmy się dzieciom podczas nauki – czegokolwiek – dostarczyć jak najwięcej bodźców: wzrokowych, słuchowych i tych do działania. Bo tylko tak nauczymy pasji i ciekawości do nauki 🙂 I utworzymy nowe ścieżki neuronalne w mózgu 😀
Niby proste, niby wiedziałam … Ale teraz już WIEM, dlaczego coś łatwiej i efektywniej wchodzi do głów moich dzieci.
LUBIĘ takie posty uświadamiające, kierowane szczególnie do nas rodziców.
Bardzo pomocne porady – na pewno podpowiem moim bliskim 🙂