Czyje dziecko ma problem z rodzajami ręka do góry! Ile z Waszych męskich pociech mówi: „dzisiaj pierwsza skończyłam jeść?” I ile razy je poprawialiście?! Lub poprawiałyście?! Miliony, prawda? I dalej nie umie zrozumieć.
Nieprawidłowa odmiana przez osoby, czasy, liczby słów jest dość częsta u dzieci, zwłaszcza dwujęzycznych, dla których język polski jest językiem mniejszościowym, którym posługuje się głównie mama. Jak najłatwiej nauczyć dzieci prawidłowej odmiany przez rodzaje i liczby (bo tylko tym się dzisiaj zajmiemy)?
Po pierwsze nie robimy tego w tabelce 😀 To nie polski w szkole 😀 Po drugie nie odmieniamy przez wszystkie rodzaje, ale tylko przez dwa na początek: męski i żeński w liczbie pojedynczej. Osoba pierwsza 🙂
Najłatwiej oczywiście działać przez parafrazę. Twój syn mówi: „Mamo! chciałam iść do sklepu!”, a Ty parafrazujesz: „Ach tak! Chciałeś iść do sklepu.” Niby łatwe, ale większości dzieci dwujęzycznych miesza w głowie, bo choć rodzaj prawidłowo odmieniony, to osoba nie ta. Dlatego dużo fajniejszym sposobem jest po prostu… zabawa w teatr!
Mama bierze do ręki postać Mi (już niedługo będzie dostępna na Mimowa.pl),dziecko – postać Ryska. I idziecie na zakupy/do parku/na plac zabaw. Udajecie. Mama musi tak prowokować dialog, aby pojawiało się w nim jak najwięcej czasowników w formie pytań w czasie przeszłym w liczbie pojedynczej. W pierwszej osobie, oczywiście. Na ten dialog dziecko nie może odpowiadać prostym tak/nie, bo to wtedy tylko (aż!!) dobra zabawa bez nauki gramatyki 🙂
Przykładowy dialog?
Mi: „Ryśku!! Byłam na zakupach. Kupiłam ser i miód. A co Ty robiłeś?”
Rysiek: „Nic … spałem.”
Mi: „Och! Byłeś zmęczony!”
Rysiek: „Byłem, ale już nie jestem”
Oczywiście mój dialog jest lekko wydumany, ale co tam 🙂 I żeby było jasne – chłopiec nic się z niego nie nauczy, jeśli będzie odgrywał role Ryśka! On musi wejść w role Mi, po to by mama, która zna j. polski, mogła poprzez figurkę chłopca pokazać mu prawidłową formę odmiany 🙂 Można użyć też Misia i Margolcię, figurki jeża i sowy i co tam jeszcze Wam przyjdzie do głowy. Ważne jest to, żeby jeden „aktor” kojarzył się z dziewczynką, a drugi z chłopcem.
Kolejnym sposobem uczenia odmiany jest oczywiście… komiks. Malujemy chłopca i dziewczynkę. Dziewczynka w dymu mówi swoja wersje wydarzeń np. dnia wczorajszego, a chłopiec w swoim dymku – swoja. U mnie trochę zmieniona wersja 😉
Oczywiście, czasem zdarza się, ze to dziewczynki mówią jak chłopcy. Rzadziej, ale jednak 🙂 Już Musierowicz opisywała kilkuletnią Nutrię, która mówiła o sobie w rodzaju męskim (a`propos czytał już ktoś „Wnuczkę do orzechów”? Fajna?). W takiej sytuacji postępujemy dokładnie tak samo, tylko zamieniamy się rolami: mama jest chłopcem (lub tata!!), a dziewczynka – dziewczynką 🙂
I jak? U Was też ten problem wystąpił?
Kasiu, kangury…? Kiedy Ty byłaś w Australii?
Nie tak dawno temu 😛
No kangur… klep sie po brzuszku i mów; ZJADŁEM I WYPIŁEM 😉
Oczywiście jeszcze dzienniczek do tych rodzajów i liczb 😉
Najlepiej dymek od zdjecia główki dziecka i zapis jego słów.
🙂