Macie czasem takie dzieci, którym nic się nie chce? Pewnie, że macie, bo kto nie ma? Wcale nie jest łatwo z takim dzieckiem pertraktować wykonanie jeszcze jednego zadania. Ostatnio mam takiego jednego ancymonka, co to przez cały rok szkolny był grzeczny, a teraz ćwiczyć nie chce. Może uda mi się go przekonać książeczkami motywacyjnymi?
A właśnie, właśnie…
Co to książeczka motywacyjna? Z założenia to coś, co ma motywować do wykonania jakiegoś działania. Postanowiłam, że w moich książeczkach wykorzystam naturalną ciekawość dziecka. Wiem, że dzieci uwielbiają szukać. Dlatego na szukaniu opierają się poszczególne strony – trzeba szukać zadań. A przy okazji samemu coś rozwiązać 😉
Do rzeczy 🙂
Otwieramy książeczkę. Oto, co zobaczymy na pierwszej stronie:
Krokodyl, który je kopertę. Niby pikuś, wystarczy tylko otworzyć kopertę i wyjąć znak/obrazek zadania, które zaraz będziemy robić. Tylko mam nadzieję, że uda mi się pociągnąć słownie historię tego krokodyla – skąd jest? Dlaczego je kopertę? A może on jej nie je, on ją komuś daje? A jeśli tak – to komu? itp.
Kotek, co chodzi po sekwencyjny płocie 😀 Płot to zakładki do książek (bodaj kupione w Thalii za 50 centów), mogę je wielokrotnie mieszać. A dziecko ma ułozyć właściwie i dopiero potem wyjąć zadanie z koperty. Na zdjęciu płot jest w wersji bardzo trudnej. Normalnie mam zamiar użyć dwóch/trzech/czterech kolorów zakładek.
Strona trzecia:
Znowu dziecko nie musi robić NIC poza wyjęciem z koperty zadania. Chyba, że uda mi się je znów pociągnąć opowieściowo… może się uda?
Strona czwarta:
Wcale nie taka łatwa dla małych paluszków. Wiecie, jak trudno jest otworzyć te małe spinacze? Tu je trzeba, by zdjąć kopertę ze sznurka i przeczytać, co to za zadanie się w niej kryje.
Strona piąta:
Tutaj koperty pilnują sowy. I dopóki każda sowa nie trafi do swojego domku, koperta nie zostanie otwarta. Zatem – do dzieła. Sowy są kolorowe od tyłu i muszą mieszkać w domku z takim dachem, jaki kolor mają na sobie.
Strona szósta:
Kto znajdzie kopertę? Może być na czerwonej stronie, a może na niebieskiej? Kto wie… żeby się dowiedzieć, dziecko musi przejrzeć wszystkie strony, przeczytać, co na nich napisane. Koperta ukryta jest pod pomarańczową stroną.
I niby koniec.
Ale jednak: dziecko wykonuje sześć zadań z kopert i ćwiczenia ze stron: sekwencje na płocie, ćwiczenia motoryki małej na spinaczach, kategoryzacje na sowach, czytanie na kartkach. A jak się wciągnie to jeszcze poćwiczymy narrację na obrazkach z krokodylem i balonem (bardzo ważne u dzieci dwujęzycznych!!). I mam zajęcia zrobione 🙂
Ale, ale… koperty mogą też służyć, jako miejsce, gdzie trzymam sylabki, wzory grafomotoryczne, wszystko. A kartki w książeczce są ze sobą spięte na rzep, tak, żeby w każdej chwili można było je przemieszać lub włożyć nowe, a wyjąć część starych. Naprawdę serdecznie polecam!! 🙂
Bardzo ciekawy sposób na malucha 😉
Bardzo mi się podoba 🙂
Fajny ciekawy sposób – można by też było przerobić to na sylabki przydatne w nauce czytania. W mojej głowie już kiełkuje pomysł jak może to przerobić na swoje potrzeby 😉
Świetny pomysł! No i można wykorzystać na wiele sposobów- to ważne 🙂