Ostatnio na FB pokazałam Wam ten obrazek.
I pod spodem znalazłam Wasze komentarze – że wena mnie nie opuszcza, ze już Was nic nie zdziwi itp. 🙂
To ja Wam coś powiem – to nie wena, a stary dobry sposób 🙂
Dawno temu miałam praktyki logopedyczne. I na tych praktykach trafiła mi się dziewczynka z autyzmem. Jak ona nie chciała ze mną współpracować!!! Jak się wyrywała!! Krzyczała!! Gryzła i biła!! O rany!!
I pani, która się nami opiekowała (pani Agnieszka!) z kamienną twarzą i Julita, Aśka i Ilona ze współczuciem patrzące i to politowanie w oczach mamy Julki… Jezu! Okropność.. abrrryyy
I wtedy sobie przypomniałam, jak ktoś kiedyś mówił, że każda emocja jest ważna. Wykorzystałam to.
Na stoliku miałam sylaby napisane na jakiejś karteczkach.
„Julka, wyrzuć LA” – Julka krzycząc w niebogłosy rzuca się na LA i krzyczy „Nie chcę LA!!!!” i tak ze wszystkim. I to był moment, w którym zaakceptowała zmianę terapeuty (tak, bo o to krzyczała, że ja, nie Agnieszka). Później poszło łatwiej.
Dzisiaj hasło „zniszcz” sylaby używam w innym kontekście. Macie dziecko na zajęciach, które nie chce czytać sylab? Macie.. kto nie ma? Albo takie, które nie chce wykonać jakiegoś zadania….??
Zapisujemy zadanie na kartce i mówimy – zrób i wyrzuć do kosza. Przeczytaj i wyrzuć. Zamiast „wyrzuć” – podrzyj, podepcz, zniszcz, potargaj, wyrzuć przez okno (na balkon, nie zaśmiecamy trawników). Wszystko jedno – ale niszczenie to fajna zabawa pozwalająca wyrzucić złe emocje 🙂
A sedes? Cóż Marta po powrocie z Gdańska chciała tylko spuszczać sylabki w toalecie. Pani Magda ją (podobno) nauczyła. Więc kiedy Zosia wczoraj siadła do Skype i rzuciła „dzisiaj pracujemy z sedesami”, to w pierwszej chwili złapałam się za głowę, a w drugiej… czemu nie? 🙂 Co to? sedes gryzie? 😀
No, dobre 🙂
Zapamiętam, choć Mila do sylab jest pierwsza 🙂
Może zniszczymy coś innego 😛
każdy sposób by dziecko się uczyło jest dobry 😀