Witajcie 🙂
Wpis zacznę od usprawiedliwienia się tym, którzy nie mają FB.
Część wpisów na blogu została zablokowana - to prawda. Nie będziecie mogli ich przeczytać bez hasła. Została zablokowana, ponieważ jakaś osoba nadużyła moje zaufanie do Czytelników i najnormalniej na świecie splagiatowała artykuły. Weekend miałam koszmarny, dlatego tym razem nie odpuściłam. Niejednokrotnie do tej pory widziałam w necie prezentacje dziewczyn - studentek złożone z tekstów, zdjęć i rysunków (!!!) Głoski. Nigdy z tego powodu nie robiłam halo, po prostu się śmiałam.
Jednak plagiat na blog i podawanie MOICH tekstów za swoje uważam za ohydztwo! Dlatego osoba, która udostępniła takie treści dostała w sobotę list od prawnika. Nie wiem czy to dobrze, czy źle, ale dzisiaj skasowała swojego bloga. W sumie się nie dziwię - na 29 artykułów, 19 było ściągnięte z Głoski. Jednakże ja dostałam niezłą nauczkę. Tak jak pisałam wyżej - hasła do części artykułów zostały poblokowane. Udostępniam je moim pacjentom i stałym czytelnikom, których znam chociażby z rozmów w Internecie. Co będzie dalej? Nie wiem.
Ale wróćmy do historyjek Nathanowskich 🙂
Dlaczego je lubię?
A znacie historyjki „Opowiedz mi mamo” wyd. Alexander? Znacie, kto ich nie zna 🙂 Dlatego już ich nie lubię 😀 Dzieciaki znają je na pamięć.
„Photo sequences workshop” wyd. Nathan znacząco różni się od Alexandra. Najważniejszą różnicą jest to, że historyjki są zdjęciami. A wiadomo – zdjęcia są łatwiejsze w odbiorze od obrazków czy symboli, o czym już niejednokrotnie tutaj grzmiałam 🙂
Zdjęcia są z lat 80. – 90- tych. Sądząc po tym, jak ludzie na nich są ubrani 😉 Nie zmienia to jednak faktu, że są cały czas aktualne. Nie ma problemów z telefonami czy komputerami. Dzieci jedzą lody, grają w piłke czy ubierają choinkę zawsze tak samo 🙂
Dla mnie – jako terapeuty działającego na pograniczu kultur – bardzo ważne jest to, że dzieci mają różne kolory skóry. Pokazuje to moim dzieciakom, że ludzie są różni i jest to normalne 🙂
I teraz tak – pomoce wydawnictwa Nathan są naprawdę drogie i niełatwe do zdobycia w Polsce. Co zatem z tym fantem zrobić? 🙂
Zdjęcia!!!
Założę się, że większość z Was ma aparaty cyfrowe lub/i komórki z całkiem niezłymi aparatami. Wystarczy dzieciom porobić tzw. sekwencyjne zdjęcia, potem wydrukować i są! Historyjki obrazkowe na zdjęciach.
A potem już je tylko podpisujecie zgodnie z tym JAK umie czytać dziecko i układacie, układacie, układacie 🙂 Prawda, że banał?
Nieśmiało przypominam, że historyjki uczą opowiadania i narracji. A to bardzo ważny aspekt rozwoju języka, zwłaszcza na emigracji.
Większość z Was ma takie zdjęcia z dziećmi. Poszukajcie lub poróbcie 🙂 Koala – mój 🙂 Zaszedł nam drogę w Australii i trzeba było czekać, aż zejdzie z ulicy 😉 Jakiś pan nie wytrzymał 😀
Kasiu, bardzo mi przykro z powodu tej historii z plagiatem. Nigdy nie mogę wyjść z podziwu, że niektórym aż tak się chce zaistnieć… Reakcja prawidłowa, może innym się odechce, gdy zobaczą tak zdecydowane działanie. Pozdrowienia z Itzehoe :)Zapraszamy gdy zatęsknicie za północnymi Niemcami 🙂
Aga
JUż tęsknimy!!
Pani Kasiu ja serdecznie gratuluje odwagi i walki o swoje. Bo jak ktoś ukradnie nam pieniądze to pal licho zarobi się jeszcze raz ale jak ktoś kradnie pomysły to już gorzej. Ja popieram Panią w 100%!!!
Pozdrawiam już z zalogowania na telefonie . …sylwia pozdrawiam
..
🙂