Pomoce do nauki czytania wychodzą od kilku lat we wszystkich wydawnictwach na świecie. W Polsce mamy aktualnie jeden bezpłatny podręcznik i kilkadziesiąt innych pozycji. Spośród tych, które ja znam mogę wymienić m.in. „Litery” państwa Przyłubskich, „Elementarz” M. Falskiego, „Elementarz czytania metodą sylabową” wyd. Greg i dziesiątki pomocy do nauki czytania metodą symultaniczno-sekwencyjną J. Cieszyńskiej wydanych w WiRze i WE. Do tego dochodzą blogi, na których udostępniane są pomoce za darmo, czym robi się krecią robotę wydawnictwom (wiem, wiem, ja czasem też 🙁 )
Często pytacie mnie czego ja używam, który elementarz jest najlepszy, czego ja – jako Głoska – używam. I jeszcze nie nauczyliście się, że podstawą u mnie jest manufaktura 😉
Używam takich pomocy, jakie aktualnie są mi potrzebne. Do samogłosek – cykl od Printoteka.pl zrobiony specjalnie dla mnie ;),
ale już przy paradygmatach pytam dziecko: To na czym się dzisiaj uczymy? I padają odpowiedzi – na cyrku, nożyczkach, motylkach, sedesie 🙂 I takie pomoce robię.
Ale to ja, a miało być o pomocach dla Was.
Skupcie się zatem uważnie 🙂
KAŻDY szanujący się nauczyciel polonijny wie, że nie ma książki idealnej dla dziecka dwujęzycznego. Podobnie – nie ma podręcznika idealnego dla dziecka z zagrożeniem dysleksji. A nawet jeśli jest, to to nie wystarczy.
WSZYSCY nauczyciele wiedzą, że żeby dziecko nauczyło się czytać MUSI ćwiczyć codziennie. CODZIENNIE. A szkoły polonijne są tylko co sobotę.
Jak zatem ma uczyć dziecko czytania rodzic?
Cóż, nie ukrywam, ze od kilku lat na blogu propaguję metodę Cieszyńskiej. MOIM zdaniem jest najłatwiejsza dla dzieci dwujęzycznych (u których najczęściej słuch fonemowy rozwija się wolniej niż u jednojęzycznych rówieśników) oraz dla dzieci z ryzykiem zagrożenia dysleksją. Większość nauczycieli, których szkolę sama przyznaje mi rację – metoda jest prosta.
ALE!
Większość nauczycieli, których szkolę jest nauczycielami z krwi, kości, wykształcenia lub/i powołania. Oni doskonale wiedzą, co zrobić jeśli dziecko mimo ćwiczeń nie czyta. Ćwiczą, ćwiczą, wyćwiczają 😀 (nowy czasownik!)
Rodzic ma inaczej. Rodzic nie wie z tego, co nas uczyli na studiach, nic. Albo wie tyle, ile nauczył się z Internetu. A w Internecie nie ma wszystkiego… oj nie ma. (chyba, że uczy się z podręczników do nauki nauki czytania, wtedy – chylę czoła). I pal sześć, jeśli dziecko ma około 6 lat i żadnych zaburzeń, a ponadto jest zdolnym dwujęzyczkiem ze świetnie rozwiniętym słuchem fonemowym. Taki to się „sam” nauczy czytać, wystarczy odpowiadać na jego pytania 🙂 Ale jeśli mamy w domu dziecko ze skrzyżowaną lub nieustaloną lateralizacją, to nie da się ot tak nauczyć go czytać bez trudności. DOBRY nauczyciel w szkole rodzicem pokieruje. Ale jeśli nie ma szkoły w okolicy? Albo bardzo dokładnie będzie czytał Głoskę i pytał o wszystko, czego nie jest pewien w mailach (pozdrawiam wszystkich Państwa!! Szanuję Was bardzo za to, że pytacie i szukacie odpowiedzi na swoje pytania, serio!) albo potem taki rodzic mi pisze, że zakupił „Kocham czytać”, „Moje sylabki” „Czytam proste teksty”, ale to wszystko jest do d…y, bo jego dziecko nadal nie czyta. Kiedyś nie wytrzymałam: „Pani da je na Skype„. Słucham malucha, diagnozuję. A tam brak analizy i syntezy wzrokowej, słuchowej, umiejętności odwracania wzorków. To jak to dziecko ma czytać? Nie ma lekko.
Co zatem chcę Wam powiedzieć, drodzy rodzice? Że jeśli macie jakikolwiek problem z nauką czytania u swoich 5latków, 6latków, 7latków czy 8latków (mam nadzieję, że starsze dzieci czytają), to nie zwalajcie winy na pomoce. Pomoce są dobre – niezależnie od metody, którą do nauki czytania wybraliście (bo i głoskowaniem da się nauczyć czytania ucznia z zaburzeniami – tylko po co męczyć siebie i dziecko, skoro można łatwiej – sylabowo?). To Wy popełniacie, jako nauczyciele swoich dzieci, błąd – nie zastanawiacie się w przyczynie trudności, a próbujecie leczyć objawy. Tak się nie da, o czym wie każdy rozsądny nauczyciel i logopeda. Wy nie wiecie, bo Wam nikt o tym nie mówił, zatem mówię ja 🙂 I to nie jest ani Wasza ani dziecka wina, to trzeba po prostu przyjąć do wiadomości i działać! 😀
Twoje dziecko ma trudności z nauką czytania, a nie masz polskiej szkoły blisko? Skonsultuj dziecię w Głosce.
Pomoc do nauki czytania, jak nazwa wskazuje jest „pomocą” dla nauczyciela (nauczyciel = człowiek, który uczy). Bez umiejętności, wiedzy czy intuicji tego człowieka, czytania dziecka z zaburzeniami nie nauczą.
A jakie ja pomoce polecam do nauki czytania? Klasyka „Moje sylabki” E. Ławczys i A. Fabisiak Ostatnio zakochana jestem w „Przedszkolak kocha czytać” Agnieszki Bali. Ale i tak najbardziej lubię swoje. :))
Dzien dobry,
ja mam pytanie bardziej zasadnicze: jak nauczyc dziecko czytac z lewej do prawej. Chodzi o Ernesta (troche juz pani poznala przez Skype’a). Czyta wszystkie samogloski z ksiazeczki prof. Cieszynskiej. Problem zaczyna sie na ostatniej stronie, bo tam te wszystkie samogloski sa w jednym dymku w dodatku w dwoch rzedach, wiec ja po prostu nie wiem jak wyjasnic dziecku, ze trzeba z lewej do prawej, pozniej na dol i znowu z lewej do prawej. On nie wie ktora jest lewa a ktora prawa, ale poniewaz ma dopiero 3 lata, wiec chyba nie musi tego jeszcze rozrozniac?
Dziekuje i pozdrawiam
Agnieszka, mama Ernesta
P.S.: Czytania samoglosek nauczyl sie bardzo szybko, ale zaczelismy niedawno. W sierpniu, kidy 'widziala’ go pani ostatnio, nie za bardzo interesowal sie 'czytaniem’, wiec go nie zmuszalam. Zamiast tego zacezelismy liczenie i umie do pieciu. Tzn. nie zna cyfr, ale zna pojecie liczby (w zakresie do pieciu) i jesli zobaczy np. cztery jablka, to odpowie na pytanie 'ile’ poprawnie, itd.
Pani AGNIESZKO 🙂
Bierze Pani jego paluszek w rękę i pokazujecie tekst od lewej do prawej, potem drugi rząd. Tego kierunku lewo-prawo mózg musi się NAUCZYĆ, on nie jest nam dany (niestety). Dlatego robicie absolutnie WSZYSTKO od lewej do prawej – samochody na parkingu ustawiacie, sekwencje układacie, na pólkach misie, klocki, WSZYSTKO.
Ernest mądry chłopiec, szybko załapie, musicie tylko to przećwiczyć 🙂
Pozdrowienia dla całej Waszej czwórki 🙂