Pytanie w tytule to, to które najczęściej dostaję od Was w mailach.
Zaraz potem opisujecie sytuację dziecka i sami odpowiadacie na to pytanie:
- Bo jest jeszcze mały (mimo, że ma 5 lat)
- Bo lekarz powiedział, że wybrał sobie inny język do mówienia
- Bo logopeda zakazał dwujęzyczności
- Bo jest mu trudno mówić w dwóch językach
- Bo jest leniwy.
To najczęstsze Wasze wytłumaczenia.
Co ja na to? 🙂
Pracuję z dwujęzycznymi od dłuższego czasu. Z przeróżnych krajów, środowisk i rodzin. I moje obserwacje są takie…
Po pierwsze są maluchy, które nie mówią WCALE. Jeśli mają już 2,5 roku natychmiast zalecam terapię logopedyczną, ale nie o nich dzisiaj mowa 🙂
Po drugie są dzieci, które świetnie porozumiewają się w języku otoczenia, a nie chcą mówić po polsku.
Te dzielę na dwie grupy – do grupy pierwszej zaliczam dzieciaki, które zaczęły mówić w wieku 12 – 15 m-cy, a pierwsze zdania złożyły około 2.r.ż. Z reguły pochodzą z rodzin mieszanych i mieszkają w kraju jednego z rodziców. Te dzieci zazwyczaj mają za mały kontakt z językiem polskim. Pamiętajmy o zasadzie 33% czasu – żeby dziecko język nabyło musi być w nim zanurzone przez 33% swojego czasu w tygodniu. SWOJEGO czasu, nie czasu rodzica. Często rodzice na szkoleniach opowiadają mi, że to niemożliwe. Możliwe, ale bardzo trudne, dlatego lepiej jest od małego programować polski. O tymże programowaniu (innym niż dla dzieci jednojęzycznych!) opowiadamy na szkoleniach dla rodziców. Kolejne już jesienią 🙂
Druga grupa to dzieci, które zaczęły późno mówić, z reguły około 3 r.ż. Większość z nich dość długo była/jest oburęczna, ma nieustaloną lateralizację oka/ucha/ręki. Te dzieci są w grupie malców z ryzyka zagrożenia dysleksją. Jak wiecie – dysleksja to nie tylko sadzenie „ortów”, ale m.in. problem z opanowaniem dwóch języków. Czy to oznacza, że należy zrezygnować z dwujęzyczności? Absolutnie NIE! Ale trzeba się bardziej przyłożyć do ćwiczeń językowych w domu, bo może się okazać, że samo mówienie i rozmawianie z dzieckiem w domu nie wystarczy.
U wszystkich tych dzieci trzeba „zaszczepić” polski jeszcze za młodu. Potem, u nastolatka, jest już BARDZO trudno, o czym wie każda mama nastolatka.
Po trzecie – są dzieci, które od małego są objęte opieką logopedyczną w kraju przyjmującym. Z różnych powodów. Te dzieci mają terapię po angielsku/niemiecku/duńsku/norwesku itd. i dlatego ten język rusza łatwiej i szybciej. Dlatego też tak ważna w przypadku dzieci dwujęzycznych z zaburzeniami jest terapia w obu językach dziecka.
Wytłumaczenie, ze „jest leniwy” jest lekkim nadużyciem.
Nie znam dziecka, które jest leniwe. Znam dzieci, którym trudniej przyswoić język mniejszościowy, bo mają za mało stymulacji w nim. Znam dzieci, które mają dysleksję i BARDZO duży problem z jednym lub oboma językami. Ale nie znam dzieci, którym „muszą się w głowie języki poukładać i dlatego mówi tylko w jednym.” Nie! Gdyby poszukać, okazałoby się, że takie dzieciaki mają problem gdzieś indziej i wystarczy mocna stymulacja polskim.
Dlatego – nie ma się co oszukiwać. Trzeba albo zacząć mówić więcej i inaczej do dziecka, albo zastanowić się czy to aby przypadkiem nie jest dysleksja…
Wszystkie informacje zawarte w tym wpisie dotyczą dzieci około 5 – 8 r.ż. 🙂