To, że osoby dwujęzyczne mają problemy z polską fleksją, wiem nie od dziś. Przypuszczam, że podobną wiedzę mają wszystkie osoby z dwujęzyczkami pracujące. I nie, nie jest to tak, że im starszy tym lepiej.. kwestia nie jest zależna od wieku, a od czasu ekspozycji na język. O najczęstszych błędach fleksyjnych (i koniugacyjnych i innych) pisałam w monografii „Wybrane zagadnienia z zakresu medycyny i nauk pokrewnych”. Jak macie ochotę, to tam zerknijcie 🙂 Strona 293.
Żeby przejść do tematu to jeszcze dopowiem tym, którzy nie pamiętają z podstawówki, że fleksja to odmiana m.in rzeczownika przez przypadki. I dzieciaki dwujęzyczne mają z tym naprawdę niezły problem. I nawet nie chodzi do końca o to, że nie znają końcówek, a o … podstawę do odmiany. RODZAJ. Bo to od niego zależy jak dalej będziemy odmieniać.
Naprawdę wydawać by się mogło, że rodzaj to pikuś. Przecież wszyscy wiemy, że chłopiec jest męski (jest chłopcem wszak!), a dziewczynka żeńska. To jest tak proste i tak logiczne, że o co właściwie cała ta afera?
Otóż, wyobraźcie sobie ci, którzy to czytacie, a nie pracujecie z dwujęzycznymi :), że rodzaj może być w każdym języku inny. Ileż ja miałam w sobie buntu feministycznego, kiedy się dowiedziałam, że dziewczynka w niemieckim jest „das” (czyli rodzaju nijakiego!). A zeszyt? Zeszyt jest w niemieckim nijaki, a w polskim – męski. To naprawdę nie jest łatwe do opanowania. Dlatego trzeba to utrwalić.
A ja do tego utrwalania przygotowałam małą pomoc. Z pomocą Kreatora z Printoteki.
Do rzeczy 🙂
1.MIANOWNIK.
a) pokazujemy dzieciom trzy plansze. Na planszach mamy rzeczowniki pogrupowane wg rodzaju. Utrwalamy poprzez mówienie: ten chłopiec, ten stół, ten pan, ten bakłażan, ten lew, ten pomidor itd. Proste 🙂
b) do plansz mam przygotowane 45 obrazków; jest tu po 15 obrazków każdego rodzaju wymieszane ze sobą.
c) najpierw utrwalamy plansze (ten chłopiec, ten stół… itd.), a potem odwracamy je; na każdej planszy znajduje się bohater, który pyta dzieci ile zapamiętały 🙂
d) dzieci PO KOLEI losują obrazek (odwrócony tłem do góry), patrzą nań i decydują na którą planszę należy go odłożyć; jeśli dobrze – dostają punkt (żeton czy coś innego), jeśli źle – odkładają obrazek na miejsce.
I tyle. Cała tajemnica mianownika. 🙂 Wygrywa osoba, która zbierze więcej punktów. Dodam, że możemy zagrać w drugi wariant: obrazki leżą tłem do dołu, a dzieci wybierają je i odkładają na planszę. Jeśli dołożą obrazek, który wcześniej znajdował się na planszy (z pkt a.) to dostają punkt, a jeśli nowy – dwa punkty.
Ale nie byłabym sobą gdybym użyła gry tylko do mianownika, prawda? 🙂
2. DOPEŁNIACZ
a) kładziemy obrazek przed dzieckiem: to biurko.
b) zakrywamy obrazek: Nie ma biurka. Czego nie ma?
Najlepiej działać w kolejności: najpierw jednym rodzajem, potem kolejnym i kolejnym.
3. CELOWNIK
Czemu się przygląda wiedźma? Obrazki wymieniamy lub dokładamy.
4. BIERNIK
Co daję Mikołajowi? Albo „kogo” jeśli to chłopiec 🙂 Uważajcie: bakłażan daję czy bakłażana? 🙂
5. NARZĘDNIK
Z czym leci superdziecko? ze słońcem.
6. MIEJSCOWNIK
O czym myśli Mikołaj? O sercu.
Oczywiście to już utrwalanie przypadków. Bo samo wprowadzanie musi odbywać się w sposób programowany i każdy przypadek osobno! 🙂
I na koniec mała puenta 🙂
Podoba Wam się moja gra? 🙂
Z Kreatorem tworzenie pomocy jest jeszcze łatwiejsze 🙂
Super! A kiedy wprowadzać przypadki i jak? Moja prawie 3 letnia córka mówi do mnie „mamusi” bo chyba w tej wersji to najczęściej słyszała (idź do mamusi) 😉 no i generalnie z przypadkami problem ma ogromny. Choc jak jakieś słowo ma mocniejsze po polsku, i wplata je w zdanie po hiszpańsku, to po polsku je odmienia… Pozdrawiam!
Już 🙂
Chyba coś przygotuję w temacie mojej córce. Kiedyś korzystaliśmy z Fleksji CMK, ale tam jednak zbyt mało przykładów było.