Jakoś tak już jest, że jesienią i wiosną rodzi się najwięcej pytań o czytanie, a konkretniej: kiedy zacząć uczyć czytać dziecko dwujęzyczne i w jakim języku?
Nie są to proste pytania, wiele zależy od dziecka, samozaparcia rodziców i metody, którą się wybierze. Nie raz i nie dwa pisałam już na Głosce o tym, że optuję za symultaniczno – sekwencyjną nauką czytania: jest – moim zdaniem – łatwiejsza dla dwujęzycznego ucha dzieci.
Pytanie: kiedy? rodzi pytanie: w którym języku?
Próbuję napisać trzeci raz ten akapit. I nie jest łatwo 🙂 Ale napiszę 🙂
Wyobraźcie sobie małego człowieka, który idzie do szkoły w kraju zamieszkania. W Wielkiej Brytanii ma cztery lata, na Malcie ma trzy lata, a w Finladii- siedem. Zaczyna się uczyć „literek” i ich „składania”. Powoli czyta.. coraz grubsze i ciekawsze dla niego historie: o piratach, o rycerzach, o księżniczkach, o dinozaurach. Jest super. I wtedy wchodzi mama. I każe czytać, że „Ala ma kota”. Dziecko zna niby litery, ale musi poznać dźwięki dopasowane do odpowiednich znaków graficznych jeszcze raz. Potem składa je według systemu, który już zna, ale… u nas są dwuznaki, zbitki spółgłoskowe, ą i ę i jeszcze ó i u, rz i ż i parę innych ciekawostek, dlatego zawsze trzeba zacząć od banału. Po fińsku czyta o Titaniku, a po polsku o tym, że „Adam ma aparat”.
Czujecie bluesa?
Który ośmiolatek na to pójdzie? 🙂 Czytanie – bądź co bądź – infantylnych tekstów powoduje, że traci się motywację do nauki (czytania).
Wniosek mam alternatywny:
Albo uczmy czytania po polsku od najmłodszych lat, w zabawie albo w tym samym czasie, co szkoła kraju przyjmującego.
Argument za nauką czytania od najmłodszych lat:
- Będzie czytało po polsku przed językiem edukacji, wskutek czego sytuacja z wyżej nie będzie miała miejsca. Bo czytanie w języku edukacji pójdzie tym samym trybem, co kolegów z klasy – i wtedy nie jest infantylizowane 🙂
- Łatwo jest odróżnić dwa języki w nauce czytania. Wystarczy, że po holedersku/fińsku/japońsku dziecko będzie miało czarną czcionkę, a po polsku np. czerwoną. I już 🙂
Zobaczcie, pod spodem tekst, który pisałam dla Zosi. Na czerwono, bo czerwonym się uczyła po polsku 🙂 Zośka w cztery miesiące czytała po polsku i holendersku. I nie miała łatwo, bo ma deficyty dziewczyna. A poszło 🙂
U Was też pójdzie.
A jak coś – w Głosce uczymy czytania via Skype. Wiecie o tym, prawda? 🙂
Czy warto też jednocześnie uczyć czytać w językach, które stosują inne alfabety? Mam na myśli polski i koreański 🙂 Dopiero znalazłam tę stronę, także być może było to już poruszone wczesniej i dopiero do tego wątku dotrę, ale czy dziecko może się ze mną uczyć angielskiego, bądź czytania w trzech językach? Dodam, że mieszkamy w Korei, mąż jest koreańczykiem. 🙂
Dziękuję i pozdrawiam!
Nie, wtedy warto najpierw jeden język, a potem drugi 🙂
Syn 3 lata dwujęzyczny w domu mówimy po polsku przedszkole i telewizja niemiecka. Mowi dość duzo tyle ze nie wyraźnie ja go rozumiem w 90% inni 40%. Byliśmy jakieś pół roku temu w Polsce u logopedy powiedziała ze jest ok mowi słabiej ale w normie i nie ma sie czym martwić. Chciałabym spróbować nauki czytania metoda krakowska. Nie chodzi mi o to ze musi juz czytać bardziej żalezy mi na stymulacji i poprawy wymowy ta Medyka wydaje mi sie odpowiednia. Prosze o radę 🙂