W tym poście nie podpowiem Wam, jak ćwiczyć głoskę R. Bo – jak już pisałam nie raz, a pewnie i nie dwa tutaj – według mnie ćwiczenia do głoski powinny być dobierane indywidualnie do dziecka. A już tym bardziej do R, która jest najtrudniejszą głoską języka polskiego 🙂
W logopedii przyjęło się coś takiego, jak etapy wywoływania głoski. Zasadniczo uogólniając (jak zawsze tutaj, bo przypominam, że to nie jest blog naukowy :P) zaczynamy od wywołania głosek w izolacji, przechodzimy na sylaby, słowa, frazy, zdania i teksty. I frazy, zdania i teksty najeżone są głoską, którą dziecko ćwiczy. „Szeryf Szymon szedł do szarej szafy, aby przypiąć swoje szare szelki.” „W gąszczu szczawiu we Wrzeszczu klaszczą kleszcze na deszczu.” itd. itp. Tak naprawdę nie mam nic do tych wierszyków 🙂 Ba! nawet fajne są niektóre i niezłą zabawę mamy my, logopedki, kiedy czytamy coś nowego i staramy się nie nawalić 😀
ALE… bo zawsze jest jakieś „ale” 🙂 pracuję głównie z dziećmi dwujęzycznymi. Część z nich (większa część z nich) polski słyszy tylko od mamy. I te mamy chcą, aby dziecko mówiło piękne [sz], [cz] czy [r]. I ja je rozumiem!!! Ale wiem, że część „teksty najeżone głoską” muszę wyrzucić z repertuaru terapii. Dlaczego? Tak naprawdę dlatego, że jako logopeda posługujący się językiem ojczystym ich matki – jestem da nich wzorem językowym. A jak często Polacy mówią teksty o gąszczach szczawiu we Wrzeszczu i klaszczących kleszczach? Pomijając, że to mało realne (ale to element fantazji, który JA bardzo lubię, a dzieci – jak to dzieci – jedne mniej, inne bardziej), to jeszcze rzadko spotykane. Dlatego u mnie terapia w końcowej fazie wygląda tak, ze te „najeżone” teksty czytamy tylko kilka/kilkanaście minut, a pozostały czas zajmujemy się tekstami, w których następuje nagromadzenie ćwiczonej głoski, jednak nie w wariancie „bardzo”.
Dlatego między innymi powstało opowiadanie o Żyrafie 🙂 Tekst przygotowany jest dla dzieci czytających.
„SŁOŃCE DRŻAŁO NA NIEBIE. ŻYRAFA SIEDZIAŁA PRZY DRZEWIE CYTRYNY I PATRZYŁA NA NIE PRZEZ CZARNE OKULARY. ZROBIŁA JE SOBIE SAMA, SPECJALNIE Z CZARNEGO MATERIAŁU, KTÓREGO NAZWY TERAZ ZAPOMNIAŁA.
ŻYRAFA POD CYTRYNĄ NIE POTRAFIŁA SIEDZIEĆ BEZCZYNNIE. MUSIAŁA MIEĆ ROBOTĘ, DLATEGO TRAFIAŁA MAŁYMI CYTRYNKAMI W DZIURĘ, JAKĄ WYWIERCIŁA WCZEŚNIEJ W CZERWONYM PIASKU. OZNACZYŁA JĄ POMARAŃCZOWĄ SZARFĄ, ŻEBY MIEĆ PEWNOŚĆ, ŻE JEJ NIE ZGUBI. TERAZ MAŁE OWOCE TRAFIAŁY W SZARFĘ, OBOK SZARFY LUB DO SZARFY.
– AŁ! DARUJ SOBIE WRESZCIE!!! – USŁYSZAŁA ŻYRAFA. OBRÓCIŁA SIĘ NA WSZYSTKIE STRONY ŚWIATA, PODKURCZYŁA SZYJĘ W KROPKI, ALE NIKOGO NIE WIDZIAŁA. „FATAMORGANA” – POMYŚLAŁA I TRAFIAŁA NADAL.
– AŁAJ!! DŁUGO JESZCZE?! BOLI BARDZO!!! – KTOŚ ZACZĄŁ SIĘ SKARŻYĆ. ŻYRAFA, DRŻĄC NA CAŁYM WYKROPKOWANYM CIELE, ZACZĘŁA SIĘ ZASTANAWIAĆ CO SIĘ WŁAŚCIWIE DZIEJE. KTO TAK WRZESZCZY?
ŻYRAFA NA NIEPEWNYCH I LEKKO ROZCHWIANYCH NOGACH PODERWAŁA SIĘ Z ROZMARZONEJ POZYCJI. NADAL DRŻĄC SPRÓBOWAŁA PODEJŚĆ DO DZIURY… SKIEROWAŁA DŁUGĄ SZYJĘ W STRONĘ OTWORU I.. ZNOWU ZADRŻAŁA. W DZIURZE WŁASNORĘCZNIE PRZEZ ŻYRAFĘ WYKOPANEJ, BEZCZELNIE ROZPYCHAŁ SIĘ MAŁY KRASNAL.
– A CO TY TU ROBISZ? – ZAPYTAŁA ŻYRAFA.
– PRÓBUJĘ SPAĆ!! ALE TU SIĘ NIE DA!
– NIE DA SIĘ, BO TO MOJA DZIURA!! IDŹ SOBIE STĄD!
– NIE MAM TAKIEGO ZAMIARU – ODRZEKŁ KRASNOLUD I….”
I co dalej? Zainteresowało Was?
zadrżała … jakoś wymówił 😛 Bedziemy czytac 😛 Czy mogę prosić o zdjęcie zyrafy w wiekszej rodzielczości ?
Oj… nie mam. Ale zrobię jutro w drodze do szkoły, wszak to hamburska żyrafa 🙂
Hamburg , o to już mam 😛
swietne, chcemy dalej 🙂
i do tej historii Pani ilustracje 🙂
Moje? Matko kochana 😀
Tak , dalsza część opowiadania może być bardzo potrzebna 😛
kto wie? kto wie? 😀
fajnie jest w końcu przeczytać poprawnie tekst po ponad 30 latach nauki r. Ot taka mała iskierka nadziei na otarcie łez zmarnowanego życia.