Miał być dzisiaj inny wpis. Ale tamten pojawi się jutro lub w środę. Dzisiaj będzie o rozwoju i wyścigu szczurów 🙂
POTRZEBUJESZ POMOCY LOGOPEDY DLA DZIECKA? UMÓW SIĘ NA KONSULTACJE (KLIK)
Każde dziecko jest inne, każde rozwija się w swoim tempie, dlatego nie możemy dziecka wkładać w normy i tabelki. To już wyścig szczurów od małego! Nie możemy się zgodzić na to, aby nasze dzieci brały w tym udział. Dlatego pozwólmy się każdemu maluchowi rozwijać tak, jak nakazuje mu jego biologia.
Nasz roczniak jeszcze nie umie siedzieć? Dwuipółlatek nie chodzi? Szczegół. Przecież ma swój czas. Poczekajmy… Nie stresujmy go, pozwólmy działać naturze. W końcu się przecież nauczy, prawda?
Nasz półroczniak nie patrzy jeszcze na nas? Nie nawiązuje kontaktu wzrokowego? No cóż.. widać mózg jeszcze dobrze nie wykształcił nerwów wzrokowych. Okulista? Neurolog? Bez przesady!! Przecież każde dziecko widzi, więc nasz też kiedyś zacznie.
Nasz roczniak nie reaguje na swoje imię? Oj tam, oj tam 🙂 Cwany jest i tyle! Wie, że będę coś od niego chciała, to nie reaguje.
Nasz dwulatek nie mówi? Nie składa pierwszych zdań? No i czym się martwić? Przecież babcia mówiła, że wujek Staszek też miał ciężką mowę. Poza tym kiedyś to o logopedach się nie słyszało i też było ok. Ileż to dzieci zaczynało mówić w wieku 3 lat albo i 4? I co? I nic. Żyją. A, że potem mieli problemy w szkole? Niby jakie?
Czytają? Czytają.
Piszą? Piszą.
Liczą? Liczą.
Więc, do cholery, w czym problem?! Każde dziecko jest zdolne, nie każde dziecko musi być dyrektorem banku czy naukowcem od małego. Niektóre odkrywają później swoje talenty, za to te, co później mówią są inteligentniejsze. Nie ma uszkodzenia słuchu!!! Kto w ogóle wymyślił, że istnieje jakiś związek między mową i słyszeniem?!! Miał robione przesiewowe badania po urodzeniu? Miał. I nic nie wyszło, czyli słyszy!
Autyzmem mnie będą straszyć. Autyzmu u nas w rodzinie nigdy nie było! Zresztą kiedyś w ogóle autyzmu nie było! To tylko kolejne nabijanie sakiewek. On jest po prostu bardzo podobny do swojego taty. Podobnie jak tata nie cierpi hałasu i jasnego światła, podobnie jak tata, ma buciki poukładane wg kolorów w przedpokoju. Ba! Wie pani, oni nawet mają podobny tik nerwowy i denerwują się, kiedy nikt ich nie rozumie. Taaak.. bo po tacie też odziedziczył ten głupi nawyk, że myśli, iż ja wiem, co ode mnie chce. Mąż ma tak samo. Obraża się, bo nie umiem czytać w jego myślach. ech…
Że mowa uczy myślenia? Bzdura! Przecież moje dziecko myśli! Myśli, kiedy podaję mu buty i mówię „załóż”, śmieje się do mnie, grymasi przy obiedzie. Więc myśli. Ta profilaktyka logopedyczna to jakaś nowa moda, nabijanie kasy. Wpychanie dziecka w tabelki. Przecież wiadomo, że każde rozwija się w swoim tempie… Tabelki wymyślili lekarze, a moje dziecko jest po prostu leniwe!! Zdolne, ale leniwe.
ps. Powyższy wpis należy przeczytać z ironią lub sarkazmem.
Bo to nawet nie jest kwestia norm, ale ich interpretowania. Na dziecko trzeba patrzeć indywidualnie. Specjalista nie zaszkodzi, ale co innego kontaktować się z nim na wszelki wypadek, a co innego wmawiać rodzicom że ich dziecko jest niedorozwinięte, bo nie chodzi mając rok albo nie mówi kwiecistym językiem pięciolatka mając lat dwa. Warto dodać, że u nas nie ma zbyt wielu specjalistów chcących pracować z dziećmi młodszymi niż trzylatki. Wytłumacz dwulatkowi co ma robić, jak połowy nie zrozumie, a jak zrozumie, to i tak zrobi po swojemu, bo mu się tak podoba. Można stymulować rozwój mowy, a jakże. Ale autyzmu nie rozpoznaje się wyłącznie po deficytach mowy. To zaburzenia z poziomu IS, to problemy z komunikacją, to silne upośledzenie umiejętności społecznych. Logopeda nie rozpozna autyzmu, choćby pękł. Ale na pewno dostrzeże ważne nieprawidłowości w rozwoju mowy i to jest ważne. Pytanie jak rozpoznać, że dziecko sepleni, jeśli dziecko nie odezwało się cały dzień ani słowem (przypadek mego Niemałża w przedszkolu, obraził się i milczał). To tylko jeden z elementów układanki. Konsultacja jest potrzebna, ale nie wciskajmy dzieciom, co powinny a czego nie. Co mi przypomina moje problemy z matematyką w podstawówce. Liczyłam w pamięci do stu i nijak nie mogłam zrozumieć grafów i uzupełniania do 10. Tabliczki mnożenie uczyłam się bezskutecznie trzy tygodnie, aż się wkurzyłam i zaczęłam mnożyć na palcach, wyobrażając sobie je w głowie. Liczyłam tak jeszcze w liceum (profil matematyczno-fizyczny) i liczę teraz. I idzie mi to dużo szybciej niż „tradycyjnymi” metodami. 😉
Dobry logopeda rozpozna zaburzenia wskazujące na autyzm i pokieruje dalej. Bo zdiagnozować go nie zdiagnozuje, podobnie jak specjalista SI. I autyzm to nie tylko mowa, jasne. Ale mowa to pierwszy wyraźny objaw. I od zaburzeń komunikacji też jest logopeda 😉
Zdanie dwulatka brzmi: „Mama am”. Daleko do kwiecistego języka 🙂
Dwulatek u logopedy to norma. Mam takich wiele (tak, tak.. zaraz będzie, że nabijam sobie kasę, ale sorry – państwowo pracuję :P). I spoko można wytłumaczyć, żeby coś zrobił POKAZUJĄC mu, co ma zrobić. Tłumaczenie to nie tylko słowa 😉 w ten sposób nigdy bym się z żadnym niesłyszącym nie skomunikowała.
Logopeda nie jest tylko od seplenienia, choć i to (czasem) można poznać bez mówienia – czas zaufać logopedzie.
I czas wreszcie sobie uświadomić, że nie o liczbę słów w akcji szło, a o mówienie w ogóle. Bo to, że dwulatek mówi 10 słów jest niepokojące bardzo. A jak mówi 50 i zasób cały czas rośnie, to warto go tylko lekko w domu podstymulować. Logopedzi to nie idioci, znają się na rozwoju dziecka.
Wyjątkowo się z powyższym komentarzem Lavinki nie zgadzam. Zapraszam do mnie do pracy – pokażę ci autystyczkę świetnie komunikującą się. Jesli ktoś zabiera się do pracy z 2latkiem to wie, jak do niego dotrzeć i nie ma „połowy nie wykona bo nie rozumie” – terapeuta ma mówić tak, by rozumiał. Logopeda jest pedagogiem specjalnym – jak najbardziej dostrzeże nieprawidłowości i albo autyzm rozpozna, albo będzie podejrzewał i zasygnalizuje to wyraźnie.
Dulatki niegadające się zdarzają, owszem, ale nie jest to norma że potem zaczynają gadać.
no litości.
No właśnie, litości! 😉
A po czym poznać, że należy z dzieckiem iść do logopedy? Jestem mamą półtorarocznego chłopca. Jak na razie mówi okazjonalnie. Od wielkiego dzwonu „mammma”, „ba” na bajkę, „mi” na mleko. Są jakieś specjalne dla takiego malucha, żeby mu się bardziej chciało mówić? Czytamy mu dużo książek, naśladujemy koty, krowy, kaczki i wszystko co się tylko da. Nie powtarza nic. Mam się już martwić, czy jeszcze czekać do tej magicznej granicy dwóch lat, bo może się rozgada?
Pokazuje palcem? Rozumie co do niego mówisz? Powtarza gesty, np. papa? Słyszy? Gryzie? Ma smoczek? Dużo TV ogląda? Tablet umie obsługiwać?
Bez odpowiedzi na te pytania, nic nie powiem 🙂
Pokazuje palcem, ale rzadko. Lampę, autobus i pępek zawsze, resztę bardzo wybiórczo. Powtarza gesty.
Rozumie, co do niego mówię, to na pewno. Słyszy. Kilka razy złapał mnie zębami, jak go trzymałam na rękach, ale nie jest to raczej ciągłe gryzienie. Smoczek miał jakieś 4 m-ce, od 4 do 7 miesiąca, więc dawno temu. Z TV oglądamy tylko Peppę, zazwyczaj nie więcej niż 15-20 minut. Tabletu nie obsługuje 🙂 ale przykłada telefon do ucha i udaje, że rozmawia mówiąc „ooo”.
Pytałam czy gryzie posiłki twardsze czy też je tylko papki 😉 ;D
Można poczekać 3 miesiące i sprawdzać czy mowa się rozwija. Jeśli pojawią się nowe słowa, nowe pokazywania palcem, czekamy do dwóch lat. 🙂
Ha ha ha! To o takie gryzienie chodziło 😀
Gryzie wszystko, właściwie od początku podawaliśmy mu jedzenie w kawałkach (BLW).
Dziękuję, czyli poczekam trochę i będę nadal udawała krowy, owce i żaby z nadzieją, że syn mój w końcu sam mi zamuczy. A w międzyczasie poszukam logopedy w Lublinie 🙂 Ja z tych co dmuchają na zimne.
Słusznie 🙂
W Lublinie fajnie działają studentki w ramach Przychodni Studenckiej przy UMCS. Co prawda są „tylko” studentkami, ale czuwa nad nimi i konsultuje pełnoprawny logopeda 🙂
Muszę:
mam „niedorozwinięte” bardzo dziecko, które po 9 miesiącach terapii u logopedy: czyta ze zrozumieniem, realizuje prawidłowo wszystkie głoski, nabył gotowości szkolnej, dzięki czemu już tak bardzo się nie martwię. Polecam zatem rękami i nogami.
Ps. Opóźnienie ma w rozwoju w ogóle, również mowy. We wrześniu pierwsza klasa masówki.
Ps. 2. To już ciekawostka-zagadka właściwie: starszy syn zaczął chodzic w wieku 14-15 miesięcy, wcześniej zaczął budowac pierwsze zdania. Rehabilitowany ruchowo i cała masa problemów od neurologicznych po astmę.
Bardzo „niedorozwinięte” to dziecko 😉
Pozdrawiam!
Jednak nie wszyscy zrozumieli…
A szkoda.
Myślę, że ten kto widzi u siebie problem, to coś będzie się starał robić z nim. A kto wyłącznie odpycha myśl o problemie, nie sięgnie po pomoc ani darmowe konsultacje. I nawet tak trafny wpis nie jest w stanie pomóc takim ludziom.
A szkoda
Bo ci którzy oddychają myśl o problemie, nie wygooglują sobie Głoski, nie mówiąc o wyszukaniu Poradni. No szkoda szkoda…
U nas zauważam dalsze poprawy, małe ale są. Jednak wciąż niepokoi mnie nadwrażliwość słuchowa, na głośne dźwięki. A także kiepska pamięć słuchowa. Przekręca słowa, które sam wypowiedział. Np. słowo PROSZĘ brzmiało Osie, a po kilku dniach brzmi siesie. I tak często zmienia, a ja czasem nie nadążam, a chciałabym nadążać zawsze. I tak mnie serce boli, jak widzę ile rzeczy go interesuje, chciałby zapytać o coś, czego nie zawiera mój opis…
Liczyłam się z tym, że nie wszyscy zrozumieją, niestety 🙁
Ja bym z tą nadwrażliwością to poszła do DOBREGO laryngologa wypytać o szumy w uszach/płyny w uszach. Pamięć słuchowa może się wiązać z nadwrażliwością, ale może też jego ewolucje słowne (bo „osie” jest łatwiejsze niż „siesie”) po prostu idą do przodu? Nie wiem… Logopedy dalej nie znaleźliście? Czy ćwiczycie pod czyjąś opieką?
Sorry za błąd. Zamiast oddychają, miało być odpychają.
Mój Syn ma 3.2 lata, na dzień dzisiejszy mówi 40 słów.
Brawo Pani Kasiu za taki post. Trzeba by być delikatnie mówiąc ignorantem żeby nie zorientować się o co chodzi. Dziecko nie jest małpką, na którą się tylko patrzy i ma rosnąć, bo rosną dzieci sąsiadów. Dziwi mnie fakt, że rodzice nie potrafią dostrzegać tak poważnych ułomności u swoich dzieci i czekają na cud!!! To wielki dramat. Ja współczuję tym dzieciom! Prowadzę mojego syna od roku MK ma obecnie 2,9 lat rozgadał sie naprawdę fajnie a był dzieckiem zupełnie niemym. Mam wrażenie, że gdyby nie moja reakcja byłby niemy do tej pory. Wykazywał także cechy autystyczne, które obecnie zniknęły. Tylko wczesna interwencja nas ratuje przed kalectwem. Ignorancja jest straszna jakby logopedzi kroili i solili te dzieci. Naprawdę nie wiem z czego to wynika. A potem się biadoli, bo w szkole kiepsko, bo brzydko pisze, bo dziwne zachowania, bo dzieci dziwaka wytykają palcami. I skąd to? Ano trzeba spojrzeć kilka lat do tyłu na to co się zaniedbało!!!! Korzystam z Pani pomocy. Świetne pomysły.I dodam jeszcze, ze logopeda nie jest od zdiagnozowania autyzmu ale logopeda powinien mieć wiedzę i instynkt aby kierować prawidłowo rodzicami, którzy nie widzą problemu a on jednak jest. To w końcu jest specjalista!!!
🙂 dziękuję 🙂
Witam.Moj syn,obecnie 11 lat,odbieram list gratulacyjny.Pekam z dumy.Swiadectwo z czerwonym paskiem.Mmm,aż się zryczalam że szczęścia.Ale to teraz,a cofnijmy się pare lat.Masakra!Krzyki,płacz,kopanie,nie rozumiałam w ogóle własnego syna!Wyrzucalam sobie jaką jestem beznadziejną matka,w czym teściowa i jej córki utwierdzaly mnie w tym.Szukalam pomocy wszędzie,ilu ja lekarzy odwiedzilam z synem,ooo,glowa mała.Ale nie poddalam się!Natknęłam się na dr.Wojciechowska .Wyrok Asparger.Co to?Ful pytań.Burza w głowie.Ale miałam czego się chwycić,bo miałam już diagnozę.I zaczęlo się.Suo 20 godz.nayczyciel wspomagający,dodatkowe zajęcia.Calkiwicie zrezygnowałem z pracy ,czego nie żałuję.I jestem tu teraz dumna i szczęśliwa że walczyłam,bo nie bylo łatwo.Szkola też mi nie ulatwiala,gmina też okoniem stawała.Ale brnelam bo wiedziałam,że jak ja nie zrobię czegoś dla swojego dziecka to nikt inny też nie.Teraz mamy świetny „sztab”i idziemy dalej do przodu.Czasem jest to jeden krok na 6 miesięcy a czasem 5 kroków w ciągu dnia!Cieszmy się nawet z tym malutkich kroczkow!Rodzice,to my mamy ta moc!.!!
Po pierwsze dziękuję Pani Kasi za blog.
Zgadzam sie w pelni z Pani postem. Nie czekajmy, działajmy.
Mój synek obecnie 1.5 roczny jest wychowywany w trzech językach. Dwa to oczywiście języki etniczne rodzicóow, trzeci kraju w którym mieszkamy (ten nabywa od 9 miesąca w żłobku). Czyli jak powszechnie się uważa powinien zacząć mówić z opóźnieniem bo potrzebuje czasu aby sobie wszystko ułożyc w głowie. Dość wcześnie zaczęłam uczyć go zatem języka migowego ASL (słowa jak: mleko, więcej, jeść, pić, mama) aby ułatwić mu komunikacje zanim zacznie mówić. W normalnym czasie zaczął wydawać pierwsze dźwięki i paplać po swojemu. Potem pojawiło sie „mama” i „tata” i dalej długo nic. Wówczas jeszcze ja do niego mówiłam po polsku i po angielsku. Wkrótce zauważyłam że jak był w Polsce na Świeta i był otoczony tylko polską mową nagle stawał się bardziej „rozgadany” choć wciąż to była głównie zabawa dźwiękami bez znaczenia. Po powrocie rozgadanie trwało około tygodnia, co nawet zauważali w żłobku. A potem wszystko wracało do normalności. Podobnie z pokazywaniem znaków. W Polsce kiedy mogłam mu pokazywać często, zaczął mi wyraźnie pokazywać kilka słów. Po powrocie do żłobka, gdzie nikt nie reagował na miganie powoli przestawał używać i w domu. W tym czasie zaczełam zgłebiać temat dwu- i wielojęzyczności u dzieci. Trafiłam na blogi o dwujęzyczności (pani Eli i Faustyny) oraz na blog pani Kasi. Dzięki nim otworzyły mi się oczy i zobaczyłam co robię źle i co mogę poprawić aby zmobilizować syna do mówienie i nie czekać na „poukładanie języków w głowie”. Przestałam mówić do syna po angielsku, zaczełam wszystko po nim powtarzać, uczyć dzwięków zwierząt, itp. Wprowadziłam książeczki „Kocham czytać”. Schowałam wszelkie grające zabawki i przestałam pokazywać filmy. Na dobranoc zawsze czytamy książeczkę po polsku. Efekty były szybko widoczne. Stopniowo syn zaczął po mnie powtarzać i pojawiły sie nowe słowa, choć wciąż jeszcze nieliczne. W wieku 14 miesięcy mówił min: bum bum, nie, daj, am, papa, mama, tata; próbował powtarzać kilka innych dzwięków.
Wielkanoc spędzilismy u dziadków angielskich i co było ciekawe po tygodniu słuchania głównie angielskiego (plus mój polski) złapał więcej słów angielskich niż dotychczas polskich 🙂
Mówił wyraźnie: more, apple, poo poo, ball, hap (jako happy). Część z tych słów jednocześnie pokazywał.
Teraz powtarza coraz więcej i więcej. Jako prawie połtoraroczny brzdąc po polsku mówi m.in: dzidzia, auto, oko, koń, dzieci; potrafi powiedzieć jaki dźwięk wydaje zwierzę na obrazku, np. muu, miau, hau, ko ko
po angielsku mowi m.in.: apple, open, car, more, ball. Jak na razie chyba najmniej mówi po niemiecku 🙂 Część słów których jeszcze nie mówi w żadnym języku pokazuje, np. pić, poproszę, banan.
Podsumowując, mój syn jest przykładem że nie warto czekać aż dziecko samo zacznie mówic kiedyś tam, bo wielojęzyczne, bo chłopcy mówią później, bo ma czas, itp. Warto pracować z dzieckiem, poświecić mu dużo czasu i uwagi. Warto obserwować i pomóc jak potrzeba.
Ależ proszę 🙂
Dziękuję ślicznie za wpis. Mam nadzieję, że przekona większość mam 🙂
dodam tylko ze podobnie ja MAMA 🙂 na poukladane buciki, smaochodziki, ksiazki itd. .. i zeby nie wiem co mowili mi wszyscy dookola, to ja i tak wiem, ze wiekszosc dzieci w wieku G jest bardziej rozwinieta w mowie, i chociaz G potrafi, po swojemu, mniej wiecej przekazac podstawowe potrzeby typu jesc i pic, to ja i tak uwazam ze czas mu pomodz, aby uniknac problemow wlasnie pozniej np. w szkole… czy to moja wina, bo cos robie zle? czy kryje sie za tym jakies zaburzenie? nie wiem? mam nadzieje ze fachowiec pomoze mi sie tego dowiedziec… niedlugo…
Rodzice, którzy „dają przyzwolenie” swoim 2,3,4 latkom na niemówienie bardzo boleśnie odczują to w szkole podstawowej. Wcześniej chyba nic ich nie przekona, wiedzą lepiej, każdy rozwija się w swoim tempie, a wczesna nauka czytania to mordowanie dziecka, słuchania na słuchawkach to torturowanie i zabieranie dzieciństwa, przy stoliku się nasiedzi jeszcze, książeczek nie lubi, to go nie interesuje, malowanie jest nudne i on po prostu nie ma talentu do tego (tak jak mama), przed telewizorem się świetnie koncentruje więc będzie ok, a jak świetnie obsługuje tablet! i jeszcze ja nie umiem bawić się z dziećmi, potrzebuję chwili dla siebie więc muszę włączyć mu bajkę.
Sorry ale muszę, bo się uduszę
A proszę! 😉
Witam
W rodzinie mojego męża jest dziewczynka, która w czerwcu będzie miała 4 latka. Nie mówi kompletnie nic, nigdy nie gaworzyła. Robi w pampersy. Prawie cały czas jest w ruchu, nie może sobie usiąść i pobawić się sama chociaż pół godziny. Cały czas absorbuje czas innych, potrafi gryźć jak coś nie jest po jej myśli.
Z 3 miesiące temu była w szpitalu w Katowicach przez tydzień, robili jej różne badania i nic nie wyszło. Kazali czekać. Chodzi tylko na jakieś zajęcia 2 razy w tygodniu, gdzie są dzieci z downem itp, nic z tego nie wynika. Kazali czekać, że dziecko zacznie mówić. Ja mam czarne myśli i nie wiem jak im pomóc.
Radzę poszukać dobrego psychologa dziecięcego.
Moj syn ma 3.7 miesięcy. Rozumie o co go prosze i wykonuje to.Mowi tylko alfabet, liczy do 1000, obsługuje tablet, telefon,nadal uzywa pampersow, gryzie posilki ale nie mowi np.chce mi sie pic, nie komentuje niczego…czy ma autyzm?
Nie wiem. Będzie wiedział tylko specjalista, który na niego spojrzy. Warto iść z nim do lekarza i logopedy lub psychologa dziecięcego.
Witam, w prywatnym zlobku do ktorego uczeszczal moj 2-letni syn panie po pol roku stwierdzily zaburzenia rozwojowe,po wizytach u kilku niezaleznych psychologow okazalo sie,ze nie ma podstaw do autyzmu,gdy zaczelam drazyc temat wyszly rozne rzeczy,syn ma duza traume po zlobku,pani dyrektor nie ma sobie nic do zarzucenia,teraz juz wiem,ze chodzilo o pieniadze,a mnie to omal nie doprowadzilo do depresji. Nie nalezy odrzucac mysli o autyzmie,ale zdrowy rozsadek tez jest wskazany. Ps.dodam,ze tydzien przed tym jak to wszystko wyszlo na jaw dalam wypowiedzenie
Mój syn ma 2,7 l i nie mówi. Na bilansie dwulatka poprosiłam pediatrę o skierowanie do logopedy ale mnie wyśmiała, powiedziała, że ma czas, chłopcy mówią później i w dodatku urodziła mu się siostra (akurat na drugie urodziny). Poszłam do logopedy prywatnie ale ten był zdziwiony, że przyszłam z dwulatkiem :p Zadał zabawy paluszkowe i kazał przyjść za dwa miesiące. W tym czasie poszukaliśmy innego logopedę, który ma podejście do dzieci i ogólnie wydaje się być przygotowany i zaangażowany. Tylko, że w pierwszym i drugim przypadku rezultaty są praktycznie zerowe. Robimy to wszystko o czym i tu można przeczytać: telewizor wyrzuciliśmy, gdy dziecko się urodziło, nie dostaje tabletu itp., bajkę w komputerze widział trzy razy w życiu, odkąd skończył 3 miesiące czytamy mu około godzinę dziennie (sam się tego domaga), trochę śpiewamy, słuch sprawdzony, neurologiczne w porządku, dzieciak bystry, inteligentny, zdrowy, ale nie gada 🙁 Drugi logopeda stwierdził, że nie ma motywacji do mówienia ponieważ za dobrze go rozumiemy i kazał wysłać do przedszkola. Gdybym go dobrze rozumiała to nie byłabym sfrustrowana i nie wydawałabym majątku na wizyty. Do przedszkola puki co nie jestem przekonana. Oboje z mężem nie jesteśmy gadułami ale też nie siedzimy jak niemowy. Usłyszałam również, że przez to iż bawiłam się z dzieckiem w czytanie metodą Domana mogłam się przyczynić do tego, że nie mówi (pokazując mu wyrazy przez 3 min dziennie?) Czy to w ogóle możliwe? Często spotykam mamy dwulatków, które nie mówią i zapewniają, że nie chodzą do logopedy bo jak były na wizycie to ich uspokajał, że dziecko ma jeszcze czas i patrzą jak na przewrażliwioną, ambitną matkę 🙁 Co jeszcze mogę zrobić aby mowa dziecka ruszyła? A może najlepiej będzie jak odpuszczę?
Witaj, moja córka bardzo mało mówiła do 3,5 roku, a najbardziej pomogło przedszkole tam w końcu zaczęła się otwierać miedzy dziećmi. Też byłam u różnych specjalistów, przeszła badania słuchu i bylo wszystko ok. Zauważyłam też że po spotkaniach z dziadkami np. bywała u nich czasem na dwu tygodniowych wakacjach też pojawiały sie nowe zwroty i wyrazy, wiec ja z mojego doświadczenia moge tylko polecic jak najwięcej kontaktu z dziadkami i z przedszkolem ale bez rodziców, moze byc z rodzenstem.
witam
mojej znajomej syn ma prawie 4 latka i mam problem z mowa a właściwie mówi tylko mama tata na psa „ał” na mati „ati”w zasadzie ja uważam ze on nie mówi wydaje dźwięki … jest bardzo drobnym chłopcem duże problemy z jedzeniem tak zwany niejadek za to bardzo żywiołowy chłopiec… do przedszkola nie chodzi wydaje mi sie ze słyszy normalnie bo jak sie z nim bawiłam to reagował jak sie go wolało
to z takich podstawowych informacji
nie wiem czy chłopiec miał jakieś badania robione bo nie dopytywałam się …ale zaniepokoiłam sie tym ze w tym wieku dziecko nie mówi czy mama małego powinna się z nim udac do lekarza i zacząć sie martwic ze cos jest nie tak z dzieckiem??
Tak.
mój synek ma 3.5 roczku,jest żywiołowy ,nie mówi,,tylko pojedyncze słowa mama,baba,i tak po swojemu,pokazuje palcem ,rozumie w większości co do niego się mówi,reaguje na imię,i ma w większości kontakt wzrokowy,przytula się rozwój ruchowy jest super,,i ma zdiagnozowany autyzm całościowy w Łodzi
Tak na dobrą sprawę sama małomówność dziecka nie jest jeszcze aż tak niepokojącym sygnałem. To znaczy niepokojąca w jakimś sensie jest, ale niekoniecznie w kontekście autyzmu, bo – bądźmy szczerzy – nie każde dziecko, jak i w ogóle nie każdy człowiek, jest wygadany i otwarty na kontakty międzyludzkie. Gorzej jeśli dziecko rozwija się prawidłowo i normalnie zachowuje, aż tu nagle mając kilka lat ni stąd ni zowąd przestaje mówić. To już, jak piszą tutaj https://podpowiadamy.pl/co-to-jest-autyzm-jak-rozpoznac-objawy-autyzmu-u-dziecka/ , może rzeczywiście być oznaka autyzmu.
Moj synek ma 2 lata i 6 msc. Przy nas jest bardzo rozgadany codziennie dochodza nowe wyrazy powtorzy wszystko roznica przez 3 msc duża. Przy osobach ktorych nigdy nie widział jest milczek jest bardzo wstydliwy. Ale i ja byłam dlugo nieśmiała, mój rodzony brat też. Czy mogł to odziedziczyć. Byliśmy u logopedy i psychologa i neurologa. Neurolog psycholog stwierdzili ze jest ok, nieśmiałość go blokuje. U logopedy bylismy 4 razy kontrolnie czy mowa sie rozwija. I to tyle żadnych ćwiczeń z logopedą tylko informacje co mam robić w domu. Stosuje sie do tego i widać wyrażnie ten rozwoj mowy. Ale nieśmiałość tez go blokuje. Od wrzesnia idziemy do przedszkola. Teraz chodzi do klubu malucha raz w tygodniu. Lubi klubik dzieci i fajnie wspolpracuje.