Miejsce akcji: tramwaj.
Rozmawiamy sobie kulturalnie z koleżanką – terapeutką o pracy (a jakże!). A konkretniej obgadujemy dzieciaki i rodziców 😉
Siedzimy w tramwaju jadąc tyłem do kierunku jazdy. Naprzeciw nas siedzi babcia z około 4letnim chłopcem. Cały czas nas słucha, ale nie zwracamy uwagi…
Monika: Mówię ci, a tata mojego Marcinka to jest dopiero ciacho…
Kasia: A tak, widziałam wczoraj – rzeczywiście przystojniak.
Monika: No.. byli dzisiaj u mnie. I akurat był też tata Oli – tej mojej małej blondyneczki, wiesz której?
Kasia: Mhm..
Monika: .. i tak stanęli obok siebie, no cudo… Bo jak przychodzi tata Michał z małym Wiesiem, to już nie jest miło.
Babcia: I to wszystkie pani, te dzieci?
Monika (z myślami przy pracy): No moje, moje…
Babcia (oburzona): I każde z innym ojcem??!!
Kasia: A tak, widziałam wczoraj – rzeczywiście przystojniak.
Monika: No.. byli dzisiaj u mnie. I akurat był też tata Oli – tej mojej małej blondyneczki, wiesz której?
Kasia: Mhm..
Monika: .. i tak stanęli obok siebie, no cudo… Bo jak przychodzi tata Michał z małym Wiesiem, to już nie jest miło.
Babcia: I to wszystkie pani, te dzieci?
Monika (z myślami przy pracy): No moje, moje…
Babcia (oburzona): I każde z innym ojcem??!!
Dodam, tonem wyjaśnienia, że nie znam terapeuty, który pracując z dzieckiem nie mówi o nim per „moje” 🙂
Uśmiałam się, biedna babcia teraz będzie opowiadała jak ta dzisiejsza młodzież żyje :)))