Jedna z mam, która czyta Głoskę, a którą serdecznie pozdrawiam :), umieściła na pewnym forum pytanie, w jaki sposób inne mamy uczyły swoje dzieci mówić. Pytanie rzeczywiście trochę nietrafione, ale tylko sposobem wyrażenie – ja bym spytała, w jaki sposób stymulowaliście dziecko do mówienia. Ale to moje osobiste zawodowe zboczenia 🙂 Mniejsza z tym, bo cały post był rozsądny. Pani opisała w jaki sposób „uczą” swojego 3latka i jakie terapie zastosowali. Że pod spodem nie było zbyt wielu uspokajaczy – zdziwiłam się. ALE! Forum nie byłoby sobą, gdyby choć jedna z osób nie strzeliła znaną mądrością życiową:
„Myślisz, że gdybyś tych wszystkich terapii nie zrobiła, to Twoje dziecko nie zaczęło by mówić??
A znasz kogoś dorosłego, kto nie mówi?”
Hmmm.. otóż ja, logopeda, znam. 🙂 Mogę poznać nawet, bo to – w większości – bardzo otwarte osoby. Autystycy troszkę mniej, ale ci, których mam przyjemność znać (starsi ode mnie, znam z innego gruntu niż zawodowy) po pewnym czasie też się otwierają 🙂 Ci z upośledzeniem słuchu – świetni są! Tylko musisz bardzo wyraźnie mówić, żeby im coś powiedzieć i znać migowy, żeby odczytać. O innych mówić nie będę, bo nawet nie wyobrażacie sobie, jakie choroby na świecie istnieją 🙁
Czy gdyby ci dorośli, o których piszę, 30 lat temu poszli do logopedy, to teraz by mówili? Nie wiem. Dlatego, że nie wiem, jak wyglądała wiedza ówczesnych logopedów. Czy pracowali tylko z wadami wymowy czy z niepełnosprawnościami też? Zwłaszcza dla ludzi z autyzmem (tym bardziej, że te osoby mają autyzm zdiagnozowany 30 lat temu, kiedy wiedza o autyzmie była znacznie mniejsza). Bo na Spadochroniarzy w Krakowie dzieci głuche uczono mówienia.
Wróćmy do forum 🙂
„To nie żadna terapia pomogła, to po prostu nadszedł właściwy czas na rozwój mowy u Twojego dziecka.
Bez terapii też by taki czas nadszedł i to dokładnie w tym samym momencie, w którym nadszedł, a stresu byłoby zdecydowanie mniej i dziecięcego, i Twojego.”
Tak, każde dziecko jest inne. Każde rozwija się w swoim tempie. Istnieje jednak coś takiego, jak norma rozwojowa. I jeśli dziecko nie mówi w czasie, to należy się temu przyjrzeć. Panikować? Nie, to nic nie da. Odwiedzić logopedę i laryngologa. ZAWSZE. Małym dzieciom logopeda najczęściej daje ćwiczenia do domu, pokazuje mamie jak ćwiczyć W ZABAWIE. W zabawie, która wbrew pozorom, jest bardzo naturalna, a na którą w dzisiejszym zaganianym świecie nie zwracamy uwagi. I uwaga znowu 🙂 – ćwiczyć/bawić się logopedycznie można już z 4miesięczniakiem. Nie czekamy do 3 lat. Po co? Żeby potem nadrabiać +/- 1,5 roku?
Forum ma głos:)
„a dziecko…
pewnie kiedyś mówić by zaczęło (może nawet wyraźnie) ale najpewniej w międzyczasie było by sfrustrowane – bo nie mogło by nawiązywać pełnych kontaktów z innymi – nie dostawał by tego co chce, bo nie potrafił by tego wyartykułować… Przez co mógł by się stać wyalienowany albo agresywny….”
BINGO!!! Oczywiście, 3latek może mieć takie problemy, że będzie potrzebna mu komunikacja wspomagająca. I ja często ją stosuję. Ale inne dzieci w przedszkolu już niekoniecznie 🙂 Ale może być tak, że potrzebuje tylko kilku godzin stymulacji „lewej półkuli mózgu”* i sam zacznie gadać w kilka tygodni 🙂
Forum:
„Moja mloda do 2 rż prawie nic nie mówiła. Żłobek ani nie pomógł, ani nie zaszkodził. „
Bo żłobek i przedszkole nie pomagają na mowę. Jasne, często jest tak, że niemówiący 3latek w przedszkolu „rozgaduje się”. Ale to dlatego, że właśnie idzie do przedszkola w okresie, w którym dziecko się „rozgaduje” (przypominam, że właśnie 3latek zaczyna pytać i mówić zdaniami gramatycznie poprawnymi). Czy jeśli dziecko 3letnie bez deficytów w przedszkolu się „rozgadało”, to znaczy, że w domu nie miało z kim gadać? Smutne 🙁
Forum:
„Ćwiczyłam z nią co prawda, ale wydaje mi się, że to te ćwiczenia ją frustrowały, bo nie potrafiła czegoś zrobić. Wydaje mi się, że przyszedł jej czas na mowę.”
Niezupełnie, Droga Mamo 🙂 Prawdopodobnie ćwiczenia przyniosły skutek, tym bardziej, ze dziecko zobaczyło, że mowa jest potrzebna nie tylko do porozumienia z Tobą 🙂 Dobrze ćwiczyłaś 🙂
Forum:
„Uważam ze mowy dziecko uczy sie samo, słysząc naśladując, nawet autysta nauczył sie mowić bez jakiś wyjątkowych terapi.”
Khem.. drugą część bez komentarza mogę zostawić? Czytelnicy Głoski przecież wiedzą, że to bzdura i mowa autystyka bez terapii (jakiejkolwiek) różni się od mowy NT, prawda? Pierwsza – pełna zgoda. Ale jeśli do 2.r.ż. się nie nauczy, to chyba warto sprawdzić dlaczego.
Forum:
„Wydaje mi się, że tak jak z siadaniem, chodzeniem, nie trzeba uczyć dziecka mówić, samo zacznie jak będzie na to gotowe (oczywiście pod warunkiem, że dziecko nie ma zaburzeń mowy)”
Święta racja 🙂 Tylko, skąd u 3latka mamy pewność, ze nie ma zaburzeń mowy? Na to pytanie potrafi odpowiedzieć tylko logopeda po przeanalizowaniu wyników badań.
Kochani,
każdy niemówiący 3latek to powód, dla którego powinniśmy odwiedzić logopedę. Nie dajcie sobie wmówić, że ma jeszcze czas, że wyrośnie, że w rodzinie wszyscy do 4.r.ż. nie mówili i żyją. Brak komunikacji z rówieśnikami ma ogromny wpływ na psychikę dziecka, dlatego przedszkole czasem nie jest dobrym rozwiązaniem. Brak języka ma katastrofalny wpływ na rozwój poznawczy dziecka. Ono nie może pytać, więc jak ma poznać świat? Odwiedzajcie logopedę, my nie gryziemy. Serio 🙂 A pomagamy Waszym dzieciom zacząć mówić. Nie dajcie się uspokajaczom. Proszę 🙂
„Lewa półkula mózgu” jest w cudzysłowie, bo jak już pisałam kilka razy, staram się upraszczać posty maksymalnie, ale są osoby, które mi się czepiają, ze język nie jest w lewej, a w dwóch 🙂 Zatem tak – jest w dwóch, ale w przerażającej części w lewej. W prawej o wiele mniej 🙂
W przerazajacej części mówisz? 🙂 Ja mam jeszcze jeden argument, żeby interweniować wcześniej a nie później. 6-latek idzie do szkoły, 5-latek do zerowki, to jest czas na opanowanie innych umiejętności a nie dopiero praca nad mową. Pozdrawiam!
Aga z I.
Myślę, że dla swojej świadomości warto odwiedzić. Moja córeczka jest leworęczna (lub prawdopodobnie będzie), ma bardzo silnie rozbudowaną prawą półkulę, lewa wydaje się zepchnięta na bok. (takie moje określenie, może nietrafne 😛 ) Ma bardzo duży zasób słów, mówi ładnie i wyraźnie ale są duże problemy z komunikacją.Trochę czytałam na temat układanek lewopółkulowych, ale za bardzo nie wiedziałam jak to ugryźć. Pewnego dnia zapytałam więc na forum dla mam, jak stymulowały rozwój swoich dzieci. Niestety, nie uzyskałam pomocy, wręcz zostałam zlinczowana, że dzieci leworęczne nie potrzebują innego traktowania a przekładanie dziecku ręki powinno być karalne. Od tamtej pory unikam wszelkich forum, czytam takie blogi jak Pani, wybrałam się także do logopedy, w dużej mierze żeby nauczyć się bawić z moją córeczką. Dowiedziałam się wielu przydatnych rzeczy, wytłumaczonych tak po ludzku, a nie sucho, jak w niektórych artykułach w sieci. Od tej pory jeździmy na zajęcia, za namową pani doktor będziemy też jeździć na zajęcia do psychologa. I uważam, że to naprawdę dziecku pomaga, bo widać już różnicę, a myślę, że będzie jeszcze lepiej.
Żeby nie było, w żadnym razie nie zmieniam dziecku ręki, to mamy tak zrozumiały moją chęć niesienia pomocy dziecku 😛
Takie mamusie uspokajaczki zapominają, że dziecko w Polsce idzie do szkoły już jako 6-latek i zaczyna naukę czytania i pisania. A jak ma to robić, jak ciągle „uczy się mówić”? Niech się cieszą, że ich dzieci rozwijają się bezproblemowo, ale po co to utrudniać innym?
Często uspokajają nas nawet najbliżsi w dobrej wierze ale nie jest to żadna pomoc i bardzo mnie to zawsze irytowało. Zaczęliśmy terapię metodą krakowską jak syn miał około 2,5 roku (nie diagnozowaliśmy problemu, uznałam, że to alalia z nadzieją, że nie afazja), praktycznie od zera, czyli od samogłosek 🙂 W metodzie urzekło mnie to, że od razu nauczy się czytać, więc ćwiczyliśmy intensywnie (nawet 2x dziennie po 30 min na słuchawkach + kolejne książeczki Cieszyńskiej i oczywiście stymulacja lewej półkuli). Pierwsze pół roku nie było łatwe, opór ze strony dziecka (tu dużo pomogła praca z logopedą) no i mało widoczne efekty… jeszcze w zeszłe wakacje prawie nic nie mówił „mama” „am” „papa” „daj” „pupa” „kupa” ale to motywowało nas do dalszej pracy szczególnie, że dziecko przyzwyczaja się do codziennych ćwiczeń a w naukę kolejnych sylab nieźle się wkręcił 🙂
Dziś jako 4 latek całkiem nieźle czyta, trochę nawet pisze, zna wszystkie duże litery, uczymy się teraz małych i rozwijamy słownictwo a z logopedą pracuje nad prawidłową wymową.
Najbliższych uspokajaczy oczywiście również namówiłam do pomocy w nauce syna a ja uspokoiłam się dopiero, gdy zaczęły pojawiać się pierwsze zdania.
Czasem stres jest potrzebny – motywuje do działania 🙂
ja również dorosłego, który nie mówi znam i w moim gabinecie mam… i nie mówi od dziecka, jego „mowa” ogranicza sie do dźwięków, których sam się jakoś uczył, a do tego wszystkie nosowe… bardzo trudno się z nim porozumieć… ale walczy o siebie sam i jest dzielny 🙂
I brawo dla niego 🙂
Kaśko, a może własnie popełnij wpis o tym, dlaczego niektórzy ludzie nie mówią.
Myślisz?… postaram się 🙂
Co to za bzdury ( na tym forum)?! Przecież od 18 – lat żyję , wychowuję a od 15 – lat prowadzę intensywną terapię logopedyczną mojego kochanego autystyka i efekty w mowie są prawie żadne. Jednym słowem obcuję na co dzień z niemówiącym dorosłym, ale wszystkie terapie doprowadziły do alternatywnej komunikacji i jakoś dajemy sobie radę.
O! Bardzo dziękuję za ten wpis!!
A mi przypomniało się jak byłam teraz na komunii i była tam dziewczynka 4 lata. Mówiła bardzo kiepsko, niewyraźnie i miała mały zasób słów. Nie mogła dogadać się z innymi dziećmi przez co często czuła się odepchnięta, odsunięta od zabawy. Irytowała się i płakała. Niestety moim zdanie powstało nowe pokolenie mam, które twierdzą że dziecko jak tylko zaczyna chodzić i wepchnąć coś do buzi przy jedzeniu – to już jest samodzielne a ich rola rodzica się kończy. Bo wszystkiego nauczy przedszkole i szkoła – bo najważniejsze żeby dziecko nie sprawiało problemu, ma być ciche i zajmować się sobą. Przykro jak się na coś takiego patrzy, bo dlatego nie dać dzieciom dobrego startu?
A ja mam 3,5 letniego autystyka, który dużo mówi ale nie rozmawia. Komunikuje się ale mało. Typu dać, pić , siku…
Jakie można robić ćwiczenia żeby zaczął rozmawiać.
witam !!!
Proszę mi napisac podpowiedzieć jak pracować z 6 latkiem który jest w trakcie diagnizy afazji dziecięcej > Popieram wczesne pójście do logopedy nie słuchając dobrych rad dziecko jeszcze ma czas zobaczysz rozgada się zwłaszcza chłopiec. Z własnego doświadczenia wiem że kończy się to źle > Mój filip komunikuje się na swój sposóób zna słowa może nie wszstkie mowa jest ogólnie niezrozumiała składa też małe zdania na swoj sposób ostatnio z okazji Dnia MAtki miał wierszyk Moja mama jest kochana dla mnie to było najpiekniejsze zdanie na świecie Dodoam że prubujemy w domu malymi krokami ćwiczyć metodą krakowską ale na własną ręke Z góry dziękuje za odpwiedz i pozdrawiam
Jak ćwiczyć? Dużo! 🙂 Sześciolatek – to już przy stoliku, w ramach codziennych obowiązków. Dużo przechodzenia z ćwiczeń globalnych, prawopółkulowych do lewo-. Trudno mi cokolwiek więcej napisać bez patrzenia na dziecko 🙁
Bliska mi osoba nie mowila do czwartego roku życia, wiem ze rodzice NICz tym nie robili… Mial problemy w szkole, uczyl sie slabo.. Dziś jak dorosla osoba ma trudnosci z czytaniem wiec nie czyta wogole nawet bajek dziecku.. Bo zwyczajnie sie wstydzi… Czesto brakuje mu slow lub je przeinacza.. Ehh rodzice nie badzcie pasywni Bo to sie zemsci w przyszlosci
Bardzo ciekawy artykuł, mój prawie 3,5 latek nie mówi (za wyjątkiem dosłownie słów mama, am, daj, nie, taaa, czasem dziadzia czasem stara się powiedzieć „miau”) u logopedy byliśmy po raz pierwszy gdy miał rok, potem widziało go jeszcze 3 innych neurologopedów i nikt nic nie wie… obecnie od 3 m-cy chodzimy na zajęcia z logopedą raz w tygodniu i słyszę, że mały jest bystry i inteligentny więc potrafi sobie „ułatwiać” każde zadanie. Byliśmy u 2 neurologów (dziecko miało rezonans „profilaktycznie”) i jest ok, audiologia i jest ok, psycholog jest ok. Często gdy nie ma przyczyn medycznych lub są one nie do zlokalizowania pojawia się hasło „psycholog” więc ostatnio poszliśmy znowu i usłyszeliśmy, że mały jest super, rozumie bardzo złożone komunikaty i absolutnie żadna terapia psychologiczna nie wchodzi w grę a jedynie zajęcia z logopedą. Logopeda zaś mówi, że gdyby nie rozumiał to byłby powód do martwienia się. Wielki plus że od razu osoba prowadząca wychwyciła za krótkie wędzidełko pod językiem (raz było podcinane w wieku 7 mcy) nikt na to wcześniej nie patrzył a okazało się że mały w ogóle nie może podnieść do góry języka. Będziemy pracować dalej z tym, że proszę mi wierzyć że jak wszędzie u nas dopiero 4 albo 5 logopeda uznał, że jest czas i pora na zajęcia i wychwycił ten „języczek”. Jak więc czytam „idź do specjalisty” to zastanawiam się do ilu mam iść ….Pozdrawiam ps. u laryngologa po drodze także sprawdzaliśmy migdały etc.
Jeszcze dodam do mojej wypowiedzi, że z uwagi na to że dziecko spełnia wszelkie kryteria dla swojego wieku i przeszliśmy przez sporą ilość specjalistów obecnie słyszę, że to „wina” dwujęzyczności. Dziecko spędza w domu czas z językiem ojczystym a połowę czasu w angielskim przedszkolu. Wychowawczyni sugerowała właśnie wędzidełko i wskazała, że oprócz mowy absolutnie syn w niczym nie odbiega od rówieśników.
Niestety widzę że pierwszy komentarz „wcięło” więc tak z synem u logopedy byliśmy w wieku roku, nic nie powiedziała potem w odstępach ok 6-8 miesięcy zwiedziliśmy jeszcze gabinety kolejnych 3 neurologopedów i wskazywali, że „jeszcze damy 6 mcy”. Obecnie syn ma 3 lata i 5 mcy, od 3 mcy chodzimy na stałe zajęcia logopedyczne. Byliśmy u wszystkich specjalistów, u 2 neurologów i jest ok (dziecko miało nawet rezonans dla pewności), byliśmy u laryngologa i foniatry, byliśmy u psychologa. Ostatnio powtarzaliśmy psychologa dla właśnej pewności bowiem brak przyczyn medycznych równa się przyczyna psychologiczna, ale usłyszelismy, że wszystko jest ok, że żadna terapia, że dziecko rozumie wszystko nawet bardzo złożone komunikaty… Mały obecnie mówi kilka słów: mama, baba, lala, am, daj, taaa, nie, bye bye. Z uwagi, że nikt nie wie dlaczego nie mówi psycholog stwierdziła, ze może dwujęzyczność i że dziecko jest zagubione, choć zagubione nie jest. W domu rozmawiamy tylko po polsku, dziecko spędza z językiem polskim dobre 4-5 h. W przedszkolu obowiązuje j. angielski ale na pytanie czy jest problem usłyszałam, że wszystko wykonuje więc rozumie i oprócz mowy jest ok. Logopeda z którą współpracujemy szybko wychwyciła, że dziecko nie jest w stanie podnieść języka i teraz od tygodnia jest już po podcięciu. Nie zmienia to jednak faktu, że czasem się zastanawiam czy to bieganie po specjalistach ma sens, szczególnie, że nie dostaję jasnej informacji zwrotnej. Logopeda mówi, że mały jest bystrzak, bardzo inteligentny i że ona widzi, że on chce się komunikować. Pozdrawiam wszystkie zatroskane mamy 😉 a Pani dziękuję za bardzo rzetelne wpisy na blogu.