Istnieje w języku psychologów, pedagogów i logopedów takie trudne pojęcie jak „percepcja wzrokowa”.
Percepcja owa to nic innego jak umiejętność dziecka na patrzenie na przedmiot, odróżnianie kształtów i barw, i jednoczesne przetwarzanie informacji w mózgu „co to jest”. Jeszcze prościej pisząc: patrzymy na kubek, widzimy jego kolor, kształt, zawartość, a nasz mózg wie, że to nasz (mój) codzienny zastrzyk energii, czyli kawa 🙂
Percepcja nie jest nam dana. Musimy ją kształtować od małego. Rozwija się do 7,5 r.ż., najintensywniej między 3,5 – 7,5 lat. Na samym początku swojego istnienia dziecko widzi tylko barwy kontrastowe, potem stopniowo zaczyna widzieć kształty. To dlatego powstały książeczki „Oczami maluszka”, które bardzo lubię 🙂
oczami-maluszka-pierwsza-ksiazeczka-twojego-dziecka-b-iext6142862
Zdjęcie z empik.com
Po co potrzebna percepcja wzrokowa przedszkolakowi? Ano do kroczenia przez świat bez obawy, że zaraz się uderzy, do jeżdżenia na rowerze, łażenia po drzewach, wchodzenia po schodach, stania na rękach, przechodzenia pod przeszkodami, biegania układania klocków i puzzli, dosypywania odpowiedniej ilości soli do gotującego się makaronu, nalewania i wreszcie – czytania i pisania. Ogółem do koordynacji wzrokowo – przestrzennej.
Muszę dodać jeszcze, że zupełnie inaczej przetwarza informacje mózg dziecka z dominującym lewym okiem od dziecka z dominacją oka prawego. Różnica jest jednak jeszcze dla mnie zbyt trudna do wytłumaczenia prostym językiem, więc sobie daruję 🙂
Dlaczego piszę ten post?
Ponieważ często pytacie mnie „dlaczego nauka czytania krakowską to nauka dużymi drukowanymi literami” i „czy się potem nie pomiesza dziecku w głowie”.
ala ma kota
Moi Drodzy, który tekst najłatwiej przeczytać? Nam, dorosłym, wszystkie zdania tak samo łatwe się wydają. Natomiast dzieciom – zdecydowanie najprościej przeczytać ostatnie zdanie. Litery nie mają żadnych zawijasków. Natomiast jeszcze łatwiej jest przeczytać tekst dużymi literami, popatrzcie:
ala ma kota2
W tym drugim zdaniu „A” nie wygląda jak „O”, a „L” i „T” różnią się między sobą.
Kiedy do nauki czytania małych dzieci (bo przypominam, że symultaniczno-sekwencyjna nauka czytania to przede wszystkim nauka czytania dzieci 2-, 3-, 4- i 5-letnich, dzieci lewoocznych,  dzieci z dysleksją) używamy małych liter „o” miesza się z „e” i „a”, „t” z „l”, „ł” i „f”, „r” z „m”, „n”, „h”, a „p” z „b”, „d”, „g”. I tak, wiem, że zaraz mi napiszecie, że u Waszych dzieci tak nie było 🙂 Ale u większości jednak te pomyłki są. Dlatego zaczynamy uczyć czytać dużymi literami.
Kiedy przejść na małe? Dziecko samo przejdzie 🙂
Zatem czy uczenie czytania dużymi literami to „mieszanie dziecku w głowie”? Nie, to próba zejścia do poziomu jego percepcji wzrokowej. Większość dzieci potem sama „przechodzi” na małe litery, niektórym trzeba lekko pomóc. Ale efekt zawsze jest ten sam – radość z czytania.
Percepcję wzrokową można ćwiczyć m.in. poprzez układanie puzzli, jazdę na rowerze, zabawy manualne i konstrukcyjne, zabawy z relacjami oraz analizą i syntezą wzrokową.

Komentarze

  1. Jeszcze pamiętajmy, aby zwrócić uwagę na wielkość tych liter – dostosować do wieku dziecka ! Ale też do moz liwości. Wczoraj usłyszałam od Maksymiliana (5 lat!, problem z percepcją wzrokową) -” nie chcę tego czytać, za małe, nic nie widzę!” – reakcja na druk z „Moich sylabek” z tekstów!!!. Jezeli czyta z „Moich sylabek” pojedyncze sylaby – tej samej wielkości!!! nie ma problemu. Jeżeli ma duże sylaby i odpowiednie światło pomiędzy linijkami tekstu jest super. Popatrzymy jak dziecko samo nam pokazuje do jakiego poziomu musimy zejść!!! z naszymi pomysłami na czytanie.
    Słyszę – to poczekać! aż dziecko będzie „gotowe” do takiej szczegółowej percepcji.
    Nie chcę czekać, bo chcę, by czytał chociaż trochę po polsku! zanim pójdzie do niemieckiej szkoły (jego obowiązek „łapie” od 6 r.ż.)

  2. Też się zastanawiałam, czemu duże litery, bo w metodzie globalnej Domana są małe. Ale masz rację, u nas na pewno byłoby jeszcze trudniej z małymi.

  3. Mój syn, też ma pięć lat, prawie:) zaczęliśmy naukę czytania w marcu zeszłego roku, na małe litery wprowadziliśmy jakieś 2 miesiące temu, szczerze to już miałam dosyć przepisywania tekstów, wymyślania. Poza tym zauważyłam, że syn sięgał po swoje książki zwłaszcza Franklin duże litery i zaczął sobie sam czytać. Małe litery sprawiają mu trochę trudności, głownie myli B i D. Uważam, że nie ma jakiejś dużej różnicy jak czytał przy drukowanych. Jeśli chodzi o czytanie książek, zaczęliśmy od Franklina, bo Kacper chciał go czytać, teraz seria „Czytam sobie”, Kacper zażyczył sobie Apollo 11, nie ukrywam, że było ciężko, jeśli chodzi o zrozumienie tekstu, teraz czytamy Szarka i jest lepiej, rozumie więcej, łatwiejszy tekst. Nie jest to jeszcze czytanie płynne, nie rozumie wszystkiego,ale ćwiczymy, bo za rok, obowiązek szkolny we Francji. W lutym Kacper czytał Przygody Janka i Jagody, było bardzo ciężko, przeczytaliśmy po każdej książeczce ( 1 raz). Teraz te książki wykorzystuje do pracy dla UCZNIÓW (Francuzów), którzy uczą się j. polskiego, Kacper jak zobaczył Janka i Jagodę na stole, to powiedział, że chce poczytać. Jest bardzo wielka różnica jeśli chodzi o czytanie w lutym a teraz (czerwiec), Kacper przeczyta całą stronę,a potem odpowie mi na pytania ( nawet nie zaglądając w tekst). Jest super! Widać, że czytanie postępuje:) Ale ćwiczymy codziennie, no prawie:) i teraz pytanie do Pani Kasi, jak czytać na wakacjach? Wiem, że Kacper nie będzie chciał czytać:) a już o ćwiczeniach logopedycznych nie wspomnę:) Mówię, o tym czasie co będę w Polsce, bo tutaj jakoś sobie poradzę. Pozdrowienia dla Wszystkich Mam, które ciężko pracują ze swoimi pociechami:) i dla Pani Kasi:)

    1. A dziekuje, dziekuje Pani Asiu 🙂

      Ja sobie z Kacprem porozmawiam… bedzie czytal na wakacjach 🙂

  4. Nasz syn sam przeszedł na małe z wielkimi. Bardzo wyraźne cechy dyslektyczne i problemy z seplenieniem, lateralizacją, pamięcią wzrokową i słuchową, motoryką małą itd. Uwielbia czytać, chociaż jest „niżej” w umiejętnościach od kolegi z Francji. Puchnę z dumy. Potrzebował 8 miesięcy. Kocham metodę krakowską!

    1. Na początkowym etapie – pewnie, m.in. we Włoszech czy w Hamburgu. Pamiętajmy – to nie są litery przeznaczone dla niezaburzonych siedmiolatków, a dla maluchów 🙂

      1. A co z dziećmi zaburzonymi? U których może istnieć ryzyko, że nie nauczą się w pełni czytać? Czy w takim przypadku nie lepiej zaczynać od małych liter? W końcu większość tekstów jest nimi pisana.

  5. Czytamy z roczną (1,4) Córeczką pierwszą książeczkę z serii „Kocham czytać” i bardzo ją lubi. Chciałabym przygotować w jej pokoju podpisy na rzepy kilku znanych jej rzeczy (miś, piłka, lala, łóżko, krzesło itd.) i wiem że w tym momencie spełniałyby jednak one funkcje czytania globalnego. Czy ma Pani doświadczenie, czy takie zabiegi nie mieszają dziecku w głowie? Czyt. globalne nakazuje małe drukowane litery, ja chciałabym umieścić napisy w czcionce jak u Cieszyńskiej – Arial, wielkie, drukowane, rozmiar 36….

  6. Czy dziecko 10-letnie, nie czytające, z problemami edukacyjnymi, uposledzeniem w stopniu umiarkowanym jest już „za stare” na tę metodę ?

    1. Cyt. prof. Cieszyńską: „Nie ma, że za stare! To tak jakbym powiedziała, że 70latka nie może używać kremu przeciwzmarszczkowego, bo jest za stara” 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress