O terapii neurobiologicznej, zwanej także metodą krakowską® krąży w necie informacji ogrom. Niektórzy ją wychwalają pod niebiosa, inni nienawidzą. Na ile informacje w Internecie są prawdziwe? Ile w tym mitu? O to wszystko postanowiłam zapytać twórczynię metody – panią profesor Jagodę Cieszyńską. Spotkałyśmy się pewnego styczniowego wieczoru. Wywiad, do którego to Wy – Czytelnicy Głoski – zadawaliście pytania trwał ponad 3 godziny. A i tak czasu było za mało 🙂 Dzisiaj pierwsza część pytań i odpowiedzi p. prof…. Jeszcze będą dwie 🙂

Zdjęcie ze strony www.sylaba.info
Zdjęcie ze strony www.sylaba.info

O metodzie krakowskiej® słów kilka…

Możemy pokusić się o definicję MK®?

Jakbym miała ją dzisiaj formułować, to jest to metoda, która stymuluje funkcje poznawcze dziecka, czasami  trochę więcej niż nam mówi wiek dziecka, jego poziom intelektualny. Bo Człowiek  zawsze może trochę więcej.

A można powiedzieć, że to jest podążanie za rozwojem dziecka?

To jest podążanie za marzeniem o rozwoju dziecka.

Czy metoda krakowska® jest inwazyjna?

Jest inwazyjna tak bardzo, jak inwazyjne jest wychowanie, kiedy mówię do dziecka; „Podnieś papierek, bo go wyrzuciłeś.” Wychowanie jest inwazyjne! Wychowanie jest inwazyjne, bo chcemy, żeby dziecko robiło to, na co zezwalają reguły społeczne.

Czy to prawda, że MK® jest tylko do 7. r.ż. a potem już nie działa?

Nie no, oczywiście, że nie. To myślenie wzięło się stąd, że my ograniczamy diagnozowanie  tylko do 7.r.ż., dlatego, że nieustannie brak terminów.… Chodzi o to, że jeśli mam do wyboru diagnozowanie dzieci w wieku niemowlęcym, poniemowlęcym i przedszkolnym, to działam biblijnie – wybieram te małe dzieci, bo i tak oliwy dla wszystkich nie wystarczy.

Oczywiście, że każda metoda terapeutyczna działa najlepiej kiedy dziecko jest małe, tak jak w ogóle uczymy się lepiej, kiedy jesteśmy mali. ZAWSZE możemy się nauczyć i wielokrotnie przekonałyśmy się, że ośmio- i dziewięcioletnie dzieci były w stanie opanować  mowę lub komunikację pisemną, ale problem polega na tym, że te dzieci już nigdy nie zrobią takich postępów, jakie zrobi dziecko, które się zgłosiło do mnie w wieku ośmiu miesięcy. To ośmiomiesięczne dziecko ja uratuję. Siedmioletnie dziecko? Na pewno zmienię jego sposób funkcjonowania i na pewno komfort jego życia i całej rodziny.

Nie ma czegoś takiego, że terapia działa tylko w określonym wieku … to tak jakbyśmy powiedzieli, że krem działa tylko do 70. r.ż., a jak ktoś ma 90 to się nie warto się kremować. To bzdura jest!

To inny krem! Dla jakich pacjentów się nie sprawdza? Dla jakich sama jedna jest niewystarczająca?

Nie, to tak nie ma, że ona jest niewystarczająca, bo ona jest kompleksowa. Oczywiście, ja nie mówię o sprawności ruchowej, bo od tego mamy fizjoterapeutów i rehabilitantów ruchu. Moje myślenie o języku jest takie, że on jest prymarny do budowania funkcji poznawczych, ale język jest budowany trójmodalnie – musi być stymulacja  ruchu, wzroku i słuchu. Przy czym jeśli chodzi o ten ruch (dużą motorykę i sprawność oralną) , nie wierzę w żadne masaże robione przez logopedów, to jest niesłychana dziedzina wiedzy, przed którą ja mam duży respekt i uważam, że  w sytuacji zaburzeń ruchowych terapię  muszą podjąć rehabilitanci i fizjoterapeuci.

W związku z tym można powiedzieć, że sama MK® jest niewystarczająca, jeśli dziecko ma zaburzenia ruchu, natomiast ona ujmuje wszystkie inne aspekty, więc nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy mówić, że oprócz niej potrzebny jest jeszcze koń, kot i słoń.

No właśnie – upośledzenie lekkie, umiarkowane, znaczne i głębokie. MK® dla…? Normy na pewno. Lekkiego na pewno…

Trzeba popatrzeć tak: czymś  innym jest terapia dzieci, które nie będą się komunikowały werbalnie. Ja nie chcę tak powiedzieć, że MK® jest tylko dla normy i lekkiego obniżenia sprawności intelektualnej, bo mamy dzieci z upośledzeniem umiarkowanym, które czytają – proste teksty o nich samych, jasne. Jest mnóstwo takich elementów w metodzie krakowskiej®, bo MK® to nie jest tylko czytanie, jak niektórzy myślą.

Jak sądzi duża większość…

To jest stymulowanie możliwości dziecka.  Gdy dziecko jest upośledzone w stopniu znacznym, to przepraszam, ale najważniejszą sprawą będzie kontakt z tym dzieckiem w ogóle i to też jest MK®. Przecież ja mówię o logoterapii. Bo tu też trzeba widzieć rodzica w tym wszystkim.

Ok, a czym się różni od metody behawioralnej i SAZ?

Wszystkim. W MK® nie nagradzamy dzieci za to, że robią coś, co jest oczekiwane. Nagradzamy je nieregularnie, tak jak to jest w życiu, i nagradzamy je werbalnie często spontanicznie wtedy, kiedy one zrobią coś, co przekroczyło nasze oczekiwania. W metodach behawioralnych  celem jest nauczenie dzieci reakcji na poziomie nie kory, tylko podkory. Czyli jest bodziec i jest na ten bodziec reakcja. My chcemy nauczyć dzieci reakcji na poziomie kory, nawet jeżeli dziecko ma obniżenie sprawności intelektualnej nawet w stopniu umiarkowanym, to i tak ono może korowo odpowiadać.

12343102_478361899001377_1584236037_o

Z jakich powodów, dziecko prowadzone w domu MK®, w trakcie spotkania z terapeutą nie potrafi wykonać ćwiczeń, które w domu wykonuje bez problemu, poprawnie. U terapeuty poprawnie robi zadania przewidziane dla dziecka o rok młodszego. Podobnie dzieje się w przedszkolu.

Dlatego, że dostaje od matki/ojca podpowiedzi pozawerbalne – rodzic patrzy na obrazek, który dziecko ma podać, patrzy na etykietkę, którą dziecko ma wziąć itd. Już wielokrotnie takie dzieci widziałam, które potrafiły ułożyć obrazek z części, bo tatuś patrzył na obrazek, one na tatusia i już.

Dlaczego w Pani metodzie – MK® rodzice mają taką ważną rolę i są obdarzeni wielkim zaufaniem?

Dlatego, że to rodzic jest z dzieckiem 24 godziny na dobę i jest gotowy do poświęcenia, zrezygnowania  z wielu przyjemności , by wspierać rozwój .

Dlaczego jest taki zakaz puszczania tych odgłosów dźwiękonaśladowczych, które dla niektórych dzieci są formą poznawania świata.

Nie, formą poznawania świata jest kontakt z ludźmi. I też z tymi dźwiękami, ale nie puszczanymi z medium, ale słuchanymi z otoczenia. Dlaczego ja mam puszczać muczenie  krowy? Jak dziecko nie widziało krowy, to trudno – przeżyje bez krowy. A jak ją widziało i słuchało, to i tak  w przestrzeni brzmiało to inaczej.

Jakie jest Pani zdanie na temat korzystania z wałka w celu zmuszenia dziecka do wykonania polecenia?

Ja nie stosuję wałka, bo ja po prostu nie lubię takich rzeczy. Niech rodzice pytają tych, co korzystają. Ja nie korzystam. Ale rozumiem uzasadnienie terapeutyczne – przywoływania uwagi dziecka. Ciekawe, że jeśli  trener poleca masaże wałkiem, to ludzie nie podnoszą krzyku.  Stosowanie wałka nie jest bolesne dla dziecka, ale jest bolesne dla mojej duszy. Nie lubię przemocy w żadnej formie.

Czy MK® mogą pracować także pedagodzy specjalni (bez ukończonej logopedii jako odrębnych studiów), oczywiście po ukończeniu szkoleń z oferty Centrum? Czy takie osoby mogą w przyszłości ubiegać się o certyfikat?

Tak, tylko niech się nauczą.

Konferencja Ewoluacyjna w Pułtusku - warsztaty dla nauczycieli polonijnych

A co z tym stolikiem, Pani Profesor?

Czy to prawda, że metoda powinna być wykonywana tylko w jednym miejscu i w jednym czasie? Na taki opis trafiłam podczas przeglądania Internetu?

No wiec problem polega na tym, że jak się ktoś chce uczyć MK®, to niech się uczy, do licha, u źródła.

Gdzie jest źródło?

Na studiach i naszych warsztatach.

Co z tym stolikiem? Bo naprawdę nie wyobrażam sobie 3latka, który siedzi mi przy tym stoliku i się nie wierci, bo to jest 3latek.

Oczywiście, że nie. Czym innym są zasady dobrego wychowania, kiedy ja mówię mojemu zdrowemu wnukowi „Dopóki nie zjesz, nie wstajesz od stołu, bo takie są zasady w tym lesie.” (las jest z bajki dla dzieci  starszych, ale Tytus doskonale rozumie tę metaforę), a czym innym jest tresowanie dziecka, czyli nagradzanie je  za to, co się dorosłemu  podoba.

Nasze dzieci mogą się wiercić, tylko  oczekujemy, że nie będą schodzić z krzesełka dopóki nie skończymy zadań. Czyli my po prostu wychowujemy te dzieci.

Przecież dorośli  także się ruszają, gdy siedzą przy wspólnym śniadaniu, ale nie wstają, bo taką mamy umowę społeczną.

A czy można zrobić tak, że – kiedy widzę, że dziecko nie usiedzi – to kiedy zrobi zadanie, powiedzieć „idź, poskacz i wróć?”

Można tak zrobić, oczywiście, gdy się posiada wystarczający autorytet, by dziecko powróciło. To już nasze zadanie terapeutyczne. Nigdy nie miałam z tym problemu, by dziecko wróciło do zadań.

Przecież nic mu się nie stanie, możemy poskakać przy samogłoskach.

Oczywiście! Bo to nie jest właśnie tresura! I to, co jest w tresurze istotne, że za każde zachowanie dziecko dostaje nagrodę,  po pierwsze nagroda przestaje działać – nagroda musi być nieregularna, żeby działała i nagroda musi dotyczyć tylko niektórych elementów. Po prostu to nie może być tresowanie psa.

Czyli co – stolik. Zawsze? Czy mogę siąść z dzieckiem na dywanie na ograniczonym polu?

Może siedzieć na dywanie , oczywiście. To jest zawsze taki problem – ja starałam się zawsze ćwiczyć przy stoliku z oczywistych powodów: jeżeli przyjeżdżała do mnie matka z Dukli, czyli jechała do mnie dłużej niż miała zajęcia, to dla mnie było ważne, żeby wykorzystać każdą minutę – z szacunku dla rodzica siadałam przy stole – tak się pracowało. Z Tytusem z Sylabkami 3D ćwiczyliśmy na podłodze! Jasna sprawa!

Terapeuta powinien wszakże rozumieć, że każda minuta jego działania jest istotna. Rodzice mają większe możliwości ćwiczenia w nieco swobodniejszych sytuacjach. Czytam z Tytusem podczas jazdy tramwajem, bo szkoda tego czasu.  Kiedyś  studentka studiów podyplomowych, gdy mnie zobaczyła „w akcji” powiedziała; o Pani Profesor rzeczywiście robi to, czego nas uczy.  To taka uwaga dla terapeutów MK, kto własnego dziecka nie uczy czytać nie będzie wiarygodny dla rodziców.

podłoga Gabryś

Czyli – byle było ograniczone pole.

Byle by dziecko nie uciekało i  by ono nie dyktowało warunków tego, co ma być. Jeżeli ja mówię, co robimy, to możemy to robić na podłodze, w wannie, na podwórku – gdziekolwiek. Tylko dziecko nie może dyktować warunków.

Dlaczego?

Dlatego, że ono potem nie ma poczucia bezpieczeństwa. Poczucie bezpieczeństwa dziecka bierze się stąd, że ma granice i że my wiemy, co jest dla niego dobre. Od jedzenia, przez ubranie do korzystania z telewizji.

Dziecko nie może dyktować warunków terapii, ale może dyktować nam temat, prawda?

Oczywiście, ze tak, temat nie ma znaczenia! Przecież fleksję mogę ćwiczyć i na wróżkach i na koparkach!

Tylko nie może być tak, że jak ja sobie przygotuję w marcu, że jest wiosna i kwiaty kwitną i zrobię sobie Bóg wie jak piękne pomoce , a rano wstaję i spadł śnieg, co w marcu zdarza się niezwykle często, to ja dalej brnę w to, że jest ciepło.  Wówczas  mówię: „O, śnieg spadł!” i lecimy z tym. My mamy tylko myśleć o tym, że  programujemy język.

zdj. Ewa Fol, Włocławek
zdj. Ewa Fol, logopeda, Włocławek

Manualne Torowanie Głosek – dla kogo?

Co z Manualnym Torowaniem Głosek? Mimo największych starań jest to dla dziecka nieprzyjemne, a MK® zakłada, że albo pracujemy wszystkimi elementami zawartymi w metodzie albo…

Wszystkimi  siedemnastoma, ale MTG ma alternatywę w postaci GA (gestów  artykulacyjnych) ! MTG jest wtedy, kiedy dziecko po ćwiczeniach słuchowych w SŁUCHAWKACH nie jest w stanie powtarzać. Moje własne dziecko i mojego własnego wnuka – czyli moje największe szczęście – oddałabym na MTG, bo to jest  kilka chwil dyskomfortu wobec całego życia dziecka. MTG jest tak samo nieprzyjemne jak wizyta u laryngologa, dentysty itp. To nie boli, tylko jest odległe od codziennych doświadczeń.

To nie jest tak, że to jest obligatoryjna metoda.  Ona jest obligatoryjna wtedy, kiedy dziecko nie jest w stanie powtarzać. Ja znam takich rodziców, którzy potrafią po dwóch miesiącach treningu słuchowego powiedzieć „Chcemy MTG”, a dziecko ma 14 miesięcy. I wtedy to ja muszę powiedzieć: „Spoko, poczekajmy.” Jeśli dziecko słucha przez pół roku i nie ma efektów – i nie chodzi o powtarzanie po pani na płytce – tylko o spontaniczne wykrzyknienia podczas np. zabawy to wtedy trzeba dziecku pomóc. Co to znaczy dyskomfort? A jak idę z dzieckiem na szczepienie to nie jest dyskomfort?

Tytus ma teraz zapalenie ucha, nie można mu nic ubrać. Ja mówię: „Słuchaj, za chwilę zaboli. Nie ma innego sposobu ubrania podkoszulka niż przez głowę. Staram się zrobić to jak najdelikatniej, ale na pewno dotknę tego ucha, a ty musisz to wytrzymać, rycerzu Jedi .” On ma dwa i pół roku.

Czy organizowane są szkolenia z MTG?

To trzeba się zwrócić do tych, którzy organizują szkolenia z MTG.

A Pani, Pani Profesor?

A teraz pytanie od studentki z Łodzi: „A ja nie o konkretny przypadek chciałabym zapytać, a o Panią. W jaki sposób i w którym momencie życia obrała Pani swoją logopedyczną ścieżkę? Jak to się stało, że jest Pani tu, gdzie jest? Pytam o to, gdyż co prawda sama jeszcze jestem studentką, ale miotam się strasznie jeśli chodzi o wybór kierunku w logopedii. A może Pani wie, w której dziedzinie brakuje specjalistów? Badań? Kto najbardziej potrzebuje pomocy? Jak zdecydować?”

Jestem córką surdopedagoga. Wspominam  moje najwcześniejsze spotkania z niesłyszącymi to ok. 4. r.ż. – to, co pamiętam, bo na pewno były wcześniej. I ciągle o tym słyszałam w domu – przecież to jest naznaczenie,  u mnie w domu w ogóle o niczym innym się nie mówiło, tylko o systemie językowym w umyśle dziecka niesłyszącego. Ja w ogóle nie miałam, co wybierać. Poszłam na psychologię, ale i tak wiedziałam, że będę pracować z niesłyszącymi.

A co do tego co wybrać: to trzeba po prostu mieć intuicję. Powtarzam moim magistrantom i doktorantom, nauka „leży na ulicy”, trzeba opisywać i badać to, co wokół nas.  Proszę się rozejrzeć.

12108718_859099184207467_1031861053425519227_n
zdjęcie ze strony odnswp.pl

Kolejną część wywiadu przeczytacie 15.02. Zapraszam

Komentarze

  1. Super wywiad … cieszę się podwójnie, bo jestem fizjoterapeutą i P. Prof. połechtała moje fizjoterapeutyczne ego :-D, uważam, że wiele „przypadków logopedycznych” powinno być wsparte fizjoterapią, szczególnie terapią z zakresu integracji sensomotorycznej, to super baza i wsparcie dla terapii logopedycznej …

  2. Świetne:) Miałam okazję pisać pracę pod kierunkiem Pani Profesor:) Było to dawno ale wszystko co jest w wywiadzie już wówczas próbowała w nas zaszczepić:) Pani Kasiu świetny pomysł z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek:)

  3. Jeżeli chodzi o samą metodę to nie do końca chciałabym się wypowiadać bo nie jestem logopedą tylko rodzicem zdrowego dziecka… To co mi się bardzo podobało w tym wywiadzie to podejście Pani Profesor od dzieci. Widać, że jest genialnym pedagogiem. Takie słowa jak: ” bo człowiek zawsze może trochę więcej”, wychowanie a nie tresowanie, nagradzanie nieregularne itp świadczy o tym jak dobrze zna dzieci i jak dobrze zna ich świat. Bardzo bym chciała aby ta dobra energia, świetne pomysły i to super podejście Pani Profesor weszło do szkół i przedszkoli. Oczywiście czekam z niecierpliwością na kolejna część.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress