Dzieciom trzeba czytać. Wiecie? Pewnie, że wiecie 🙂 Przecież trąbią o tym psycholodzy, trąbią o tym logopedzi, panie w przedszkolach, a nawet te w telewizji. Wczesne czytanie bajek i baśni dzieciom to genialna stymulacja rozwoju mowy.
Phi…
Też mi nowość, nie?
To teraz zastanówmy się do kiedy dziecko jest dzieckiem, któremu trzeba czytać…. myślę,… myślę,… myślę nadal… i… szukam:) I mam! :)) Dziecko jest dzieckiem do matury! TADAM!! Oczywiście tylko w wymaganiach dydaktycznych szkolnych.
Zaskoczka?
Otóż zgodnie z wymogami dydaktycznymi nauczyciel powinien czytać coś dzieciom w szkole na każdym etapie edukacji.
Czy dotyczy to także rodziców?
Moim zdaniem – tak. Zwłaszcza rodziców dzieci dwujęzycznych, dzieci z dysleksją oraz dzieci, których rodzice uczą sami w domu (edukacja domowa). Oczywiście nie wyobrażam sobie zmuszać 17latka: „A teraz siadaj i słuchaj!! Bo kazali, żebym ci czytała!!”, bo chyba nie o to chodzi 😉 I umówmy się – ja wiem, że dzieci w pewnym wieku umieją czytać same. Wiem.
Ale to chyba jest większa przyjemność, kiedy możemy coś komuś przeczytać, prawda? To nie musi być lektura szkolna, to nie musi być MOJA ulubiona książka. Ba!! To może być nawet sensacja z lokalnej gazety!
Jak jest u mnie w szkole?
Cóż, nie oszukujmy się – najłatwiej jest mi czytać czwartoklasistom. Nie dlatego, że są młodsi, ale dlatego, że mam z nimi najwięcej godzin polskiego w tygodniu. Co czytam? Czasem fragment lektury (zwłaszcza wtedy, kiedy wiem, że część nie przeczytała w domu.. ech), ale częściej baśnie polskie, klechdy, opowiadania, legendy. Oni uwielbiają ten moment, kiedy dziesięć minut przed kolejną przerwą proszę ich, żeby pochowali wszystkie zeszyty, usiedli wygodnie (na krzesłach, ławkach, podłodze) i zgasili światło (a włączam taką małą lampkę nocną – moje oczy cierpią!).
I zaczynam czytać:
W tym momencie najczęściej dzwoni dzwonek 😉 Co za pech! ;> Zapalam światło, wychodzę z klasy, a na biurku zostawiam otwartą książkę (a nawet dwie). :)) Najczęściej zastaję przy nich pół klasy po dzwonku :))
I tak, już nieraz dowiedziałam się, że: „Pani Kasiu, pani to jest taka … okrutna.. jak.. jak przerwa na reklamy normalnie” 😉
Chyba komplement, nie? 😉
Wiem, czytanie jest ważne aby rozwijać wrażliwość na słyszenie różnych dźwięków (jakie było moje zdziwienie, gdy puściłam moje piosenki do nauki hiszpańskiego i dzieciaki po prostu nie usłyszały dźwięków, których nie znały).
Osobiście – nie cierpię głośnego czytania – powoduje u mnie efekt absolutnego niezrozumienia tekstu, aby zrozumieć tekst, muszę go przeczytać wzrokiem 🙂 tak, jestem wzrokowcem 🙂
Mogę czytać bajki dzieciom i myślami być zuuuuupełnie daleko 😉
Ja też jestem wzrokowcem i nie cierpię wykładów 😛
Ale nie zmienia to faktu, że przy czytaniu bajek i baśni można się skupić na tekście. Zamykam oczy i wyobrażam sobie to, co słucham. Pomaga 🙂
Osobiście – szczerze powiem – że nie lubię czytać głośno dzieciakom. Nie dlatego, że nie lubię czytać:P ale gardło mi siada!! Tutaj na nagraniu też słychać fragment z chrypką. ;/ 🙂
A tak w ogóle to dzień dobry :))
Zainspirowałaś mnie, zawsze dużo dzieciom czytałam, ale po przeczytaniu tego tekstu uczynię z czytania nasz domowy „rytuał”. Pomysł z gaszeniem światła jest świetny 🙂
U nas czytanie trochę problematyczne, bo córka nie lubi, zamyka książki, a jak była młodsza, to jeszcze je zabierała i chowała. Ale ostatnio minimalny przełom, bo jak mocno zmęczona, to jest zgoda na czytanie przed snem przygód Misia Gabrysia. Zawsze coś.
Nie no.. jak nie lubi, to nie zmuszać, Boże broń! 🙂 Ale namawiać, nie zniechęcać się i próbować co wieczór.. tak jak u Was – małymi kroczkami do przodu 🙂
My też z tych czytających. Staś (prawie 3 lata) prosi o czytanie książek, jak tylko otworzy oczy rano. I tak książki towarzyszą nam cały dzień, aż do wieczornego czytania przed snem 🙂
A ja się właśnie od wieczornego czytania próbuję wymigać, bo wydaje mi się, że mój 8-latek idzie na łatwiznę i zamiast sam sobie w łóżku poczytać, woli żeby to matka mu czytała… Póki co mamy umowę, że czytamy sobie jeden rozdział razem, ale z książki, która jest dla niego za trudna do samodzielnej lektury po polsku („Harry Potter i czara ognia”obecnie), ale potem musi sobie choć trochę sam poczytać własnymi oczami;) Na razie działa
agni26
U nas czytanie na głos to normalka., ale mój szesnastolatek to z kosmosu więc ja marzę, że pewnego dnia – jak zwykły nastolatek – weźmie sobie książkę i sam poczyta ( po cichu).
Ale razem :)) o te trudne lektury właśnie chodzi.. 🙂
Też na początku miałam lekkie zdziwko, jak się okazało, że 18latkom JA mam czytać „Chłopów”! No jak!
A potem dopiero przeczytałam gdzieś, że nie „Chłopów”, a fragment „Chłopów” po to, żeby poczuli klimat. A potem dalej sami..
Czyli Twój system: „bo potem musi poczytać trochę sam” ;))
Aj tam 🙂 Wszyscy jesteśmy z Kosmosu! Ale Twojemu nastolatkowi życzę, żeby kiedyś usiadł i przeczytał sam. Na początek może być nawet przepis na szarlotkę 😉
Mój system to, żeby w ogóle czytał nawet przepis na szarlotkę ( byle bezglutenową).
A tak przy okazji to fajny blog i parę Twoich pomysłów wprowadziłam w życie.
Dziękuję 🙂
Ale on w ogóle nie umie czytać? Jezuu.. byłam u Was parę razy i odniosłam wrażenie, że potrafi…
Potrafi , ale im lepiej czyta tym ma problem ze zrozumieniem. Czyta tak jak sześciolatek. Tak naprawdę to ma w domu dziecko nie dwujęzyczne ale trzyjęzyczne. Jego język to obrazy, a musi nauczyć się po polsku i po angielsku.
Dacie radę!