Będzie jeszcze jeden post z serii „jestem zła”. Bardzo Was przepraszam za mój ton, którym dzisiaj będę pisała, ale… trafia mnie bardzo jak czytam niektóre rzeczy.Zacznijmy od początku. Jakiś czas temuEla na dwujęzyczności pisała o teleOGŁUPIANIU. Nie chcę się w 100% powtarzać, dlatego odsyłam Was do niej. Wyrażę tylko swoje zdanie (poparte przykładami ofc) w tej trudnej sprawie.
1. Uzmysłówmy sobie, że mówiąc o telewizji mówimy tak naprawdę o wszystkich ekranach: telewizor, komputer, laptop, tablet, komórka – nazwijmy te wszystkie urządzenia screenami lub monitorami, będzie łatwiej.
2. Jak działa ekran na oczy dziecka, muszę pisać? Naprawdę? Ok…
A więc: oglądanie monitora z bliska powoduje, że soczewka naszego oka skupia się na płaskim wyświetlaczu. Powoduje to złą akomodację oka, mięśnie „rozleniwiają się”, a przez to później powodują przeróżne wady wzroku. Oprócz tego rogówka oka nie jest nawilżana podczas patrzenia w ekran. Skupiając wzrok na monitorze bardzo rzadko mrugamy, a to właśnie mruganie powoduje wydzielanie się łez. Dlaczego mamy fundować to niemowlakom i dzieciom do 3. r.ż.? Dlaczego?
3. Głośne odtwarzanie dźwięków niszczy słuch.
Pomyślcie lepiej o tych wszystkich zabawkach muzycznych, które macie w domu. Lubicie je? Ja nie znoszę! Po prostu te wszystkie „muzyczki” są tak głośne i tak piskliwe jednocześnie, jakby ….wrrr ;/ A najgorzej jest w niektórych żłobkach. Kilkanaście zabawek i kilkanaścioro dzieci, każde ze swoją zabawką i każde gra. Masakra.
Tak samo jest z bajkami puszczanymi na komputerze i w TV. Są za głośne. Zwłaszcza reklamy.
Jeśli nie wierzycie mnie, marnej logopedzie, zapytajcie laryngologa. Potwierdzi.
4. Oglądanie migoczących ekranów niszczy układ nerwowy.
Przesuwający się ekran powoduje u maluchów zbyt dużą stymulację obrazem.
Naukowcy – psychologowie z Polski, Stanów Zjednoczonych, Niemiec jednogłośnie mówią: układ nerwowy malucha nie powinien oglądać ŻADNEGO ekranu przed ukończeniem trzeciego roku życia.
Dzieci przed 3. r.ż. nie mają jeszcze w pełni ukształtowanego układu nerwowego. Skutek jest taki, że promieniowanie, migające obrazy i drażniące bodźce słuchowe wywołują u nich zaburzenia czynności elektrycznej w mózgu (mówiąc po polsku: wywiązuje się dużo mniej połączeń międzyneuronalnych, w skutek czego dziecko MNIEJ się uczy). Ba! Migocący obraz MOŻE obudzić u dziecka objawy padaczkowe.
5. Dziecko przed telewizorem NIE UCZY SIĘ.
To jakiś straszny mit powtarzany rodzicom i przez rodziców. Zacznijmy od niemowlaków. Taki maluch posadzony przed telewizorem GAPI SIĘ w ilość obrazów, kształtów, kolorów. GAPI SIĘ, tak samo jak gapi się w kolorową obracającą się tarczę. Absolutnie nic się nie uczy, ponieważ niemowlak uczy się TYLKO poprzez interakcję z drugim człowiekiem. Poza tym chciałam przypomnieć, że dziecko do 12.m.ż. nie odróżnia fikcji od prawdy!
Dziecko roczne i dwuletnie też nic się nie uczy z bajek. Owszem potrafi powtórzyć słówka po angielsku, pewnie kształty i kolory, ale na litość Pana!! kosztem braku połączeń neuronalnych!! Kosztem zaburzeń koncentracji, kosztem agresji, pobudzenia itp. Bo takie są dzieci, które oglądają screeny.
I jeszcze jedno: żeby dziecko nauczyło się tak naprawdę czym jest trójkąt, to musi ten trójkąt poczuć, powąchać, DOTKNĄĆ, polizać. To, że ono zobaczy w TV, że Świnka Peppa czy inny Kaczor Donald ma trójkąt, to spowoduje tylko, że będzie pamiętało (być może), że kaczor ma trójkąt. Ale tylko nieliczne dzieci będą umiały przenieść to na świat swoich zabawek.
Jeśli Twoje dziecko to potrafi i właśnie teraz chcesz zaprzeczyć moim tezom, to usiądź sobie wygodnie i zastanów się czy aby na pewno nie powtarzałaś z nim tego na sorterze albo w książeczce? To stamtąd Twoje dziecko wie o trójkątach.
I jeszcze jedno: żeby dziecko nauczyło się tak naprawdę czym jest trójkąt, to musi ten trójkąt poczuć, powąchać, DOTKNĄĆ, polizać. To, że ono zobaczy w TV, że Świnka Peppa czy inny Kaczor Donald ma trójkąt, to spowoduje tylko, że będzie pamiętało (być może), że kaczor ma trójkąt. Ale tylko nieliczne dzieci będą umiały przenieść to na świat swoich zabawek.
Jeśli Twoje dziecko to potrafi i właśnie teraz chcesz zaprzeczyć moim tezom, to usiądź sobie wygodnie i zastanów się czy aby na pewno nie powtarzałaś z nim tego na sorterze albo w książeczce? To stamtąd Twoje dziecko wie o trójkątach.
6. Oglądanie screenów powoduje wady postawy
A tak! Bo nawet jak posadzicie malucha w odpowiedniej dla niego pozycji, to i tak ono się „pognie” tak, żeby głowa była bliżej ekranu. Reakcja normalna. I co wtedy? Ano to, że w ten sposób dziecko zapewnia sobie wady postawy i krzywy kręgosłup. Wspaniały prezent na przyszłość.
7. Dziecko uzależnia się od bajek
Do tego stopnia, że kiedy tych bajek nie dostaje jest w stanie krzyczeć, kopać, bić. To nie jest chęć oglądania bajki! To chęć patrzenia na monitor! Tadaam!!
Miałam kiedyś chłopca z cechami autystycznymi. Neurolog i psychiatra JEDNOGŁOŚNIE stwierdzili, że akurat u niego cechy pojawiły się na skutek przestymulowania obrazem. Co zrobili rodzice? Wyrzucili z domu TV, pochowali laptopy i tablety. Super mądre posunięcie. Tylko w Małego coś wstąpiło. Miał charakterystyczne objawy tzw. delirki: drżące ręce, wymioty, bolący brzuch, nerwicę. Wszystko przez odstawienie uzależniacza.
8. Tablet NIE USPRAWNIA MANUALNIE dzieci poniżej 3. r.ż.
Za ten tekst to powinni kogoś do więzienia wsadzić! To, że dziecko umie bawić się tabletem i paluszkiem, to nie jest powód do dumy. Serio. Co z tego, że potrafi przesunąć ekran na tablecie, jeśli nie umie trzymać łyżki, ołówka, ułożyć klocka na klocku czy skakać na jednej nodze? Naprawdę uważasz, że umiejętność włączenia laptopa czy uruchomienia suwaka na tablecie jest bardziej potrzebna w życiu?
9. Oglądanie telewizji hamuje rozwój mowy dziecka.
Hamuje. Opis u Eli, cały długi wpis. Od siebie tylko dodam, że dziecko uczy się poprzez rozmowę z drugim człowiekiem. Nie poprzez bajki i płyty!
10. Muzyce relaksacyjnej dla niemowlaków mówię NIE
Przynajmniej do 1. r.ż. dziecko jedynych piosenek jakie powinno słuchać, to te śpiewane przez człowieka, bez muzyki w tle! Chyba, że to mama/tata/dziadek grają na cymbałkach, garnkach, szklankach, skrzypcach czy pianinie.
Muzyka relaksacyjna – nie. Szum wiatru, śpiew ptaków – z płyt. ooooooooookey… ale nie za dużo.
I teraz najbardziej kontrowersyjna rzecz – DZIECKO NIE POWINNO OGLĄDAĆ TV DO 3. R.Ż. Potem powoli można je przyzwyczajać. ALE! Jeśli Twoim argumentem jest to, że jeśli maluch przed 3. r.ż. nie obejrzy Peppy to nie będzie miał o czym w przedszkolu z kolegami rozmawiać, to zastanów się:
a) czy jesteś pewny, że ważniejsze jest to, że nie będzie miał o czym rozmawiać czy to, że w ogóle będzie umiał rozmawiać?
b) czy Twoje dziecko musi być takie samo jak inne? Czy nie ważniejsza jest Twoja mądra postawa?
I jeszcze mój hit
Stwierdzam, że w erze Internetu już nie ma autorytetów. Smutne to 🙁
I tyle.
I wiem, że mnie zhejtujecie w komentarzach. Wiem. Hejtujcie. Byle świadomie.
PS. Obawiam się, że dzisiaj może nie uda mi się ODPOWIEDZIEĆ na Wasze komentarze. Nad Hamburgiem ma przejść kolejny orkan (wiatr z prędkością ok. 140 km/h), więc po pierwsze nie mam pojęcia, o której uda mi się wrócić do domu ze szkoły, a po drugie nie wiem, czy będę miała sieć.
Trzymajcie się!
Trzymajcie się!
PS.2. Druga część tekstu tutaj: https://blog.centrumgloska.pl/2014/09/ale-ja-ogladam-z-nim-aktywnie/
Kasiu podpisuję się pod Twoim postem jeśli chodzi o tv, komp – ogólnie obrazy – nie zdawałam sobie sprawy, że muzyka również może działać w ten sposób!!! My sobie z córeczką słuchamy odkąd była w brzuszku relaksujące, Mozarta, a teraz i radio leci w tle – nie da się odciąć od wszystkiego, pozostaje rozsądek i ograniczenie tych bodźców. Zgadzam się, że nic nie zastąpi kontaktu z drugim człowiekiem, czytania, śpiewania, rozmowy, zabawy – to nasze niezastąpione chwile z córką:)
Z tą muzyką to chodzi o ilość bodźców. Każda instrument to bodziec – wzięte razem do kupy to mieszanka wybuchowa. Przy czym zauważ, że jest mniej restrykcyjna – tylko do 12. m.ż…. Kurcze, nie mam czasu teraz na szukanie artykułu, w którym potwierdzają tę tezę naukowcy z USA. Żeby nie było, że szamaństwo 😛
Nie da się odciąć wszystkiego, jasne. Ale też nie zawsze musi być tło 😛 Wiem, co mówię – wyłączyłam radio z tła przypadkiem, jak się zepsuło. I nie mam i zyję 😉 w ciszy też jest fajnie 🙂
No a ile jest bodźców w takiej muzyce w aranżacjach „dzikich”… Zauważyłam, ze synek lubi śpiewac te piosenki, które maja tylko jeden instrument (pianino np.) lub żadnego inne: z prostego powodu – nie nadąża!! Więc Arka Noego nawet go denerwowala jak mial dwa lata, bo nie wyrabiał ze śpiewaniem. Teraz już ok.
AHA! Kasiu super post! Ale myślę, że i tak będziesz musiała każdy z powyższych podpk. osobno, ślicznie opisać:-)
Zgadzam się Kasiu z Tobą w 100%, ale niestety nie da się odciąć malucha od tv, jeśli w domu jest starsze rodzeństwo… Można minimalizować, co też robię, czyli żadnego gapienia się, gdy jesteśmy z maluchami w domu sami. Ale po południu po prostu się nie da… Nie wspominając już o tym, że matka też człowiek i czasem potrzebuje pół godziny, kiedy nikt za nią nie woła i może wreszcie usłyszeć własne myśli;)
agni
I jeszcze słowo o tym wycinku a forum. Słowo klucz to „edukacyjne”, jak już coś zostanie opatrzone tym mianem, to rodzice tracą zdrowy rozsądek i kupią pod tym szyldem wszystko, nawet durnowate bajki. Bo komu nie zależy na edukacji własnego dziecka, no komu? 😛
agni
@ Ela, dzięki że się odezwałaś. U nas dzisiaj wieje tak, że co chwila mi przerywa sieć ;/
@ agni – no u Was to jest tam kolorowo 🙂 Czy się da czy się nie da – zostawiam każdej mamie do rozpatrzenia. Niektóre muszą (np. dzieci z autyzmem) i nie ma innej opcji. No nie ma i już.
„Edukacyjne” boli. Czekam na papier toaletowy edukacyjny 😛
Racja, racja!
Czy da się jeszcze coś dopowiedzieć? Pewnie tak, ale wszystko jest tak składnie zebrane, że chyba nie trzeba.
Pozdrawiam!
Ja również pozdrawiam!
Kocham prof. Cieszyńską!!! 100% tak
Świetny post! Zgadzam się z Elą – teraz ładnie punkt po punkcie, szczegółowo 🙂
@KasiaG – ooooooooo nie 🙂 Punkt po punkcie szczegółowo jest w wielu mądrych książkach. Można poszperać, jak się mi nie wierzy.
Nie wierzy?? Przecież co caluśka prawda, ale widzę, że masz zdolności do syntezy… I analizy ofkors 😉
Umysł ścisły – wbrew powszechnemu przekonaniu, że na humanistycznych kierunkach tylko humanistki studiują – jestem 🙂 Dzień dobry 🙂
żeby nie było że niedouczona jestem, zadam pytanie jako mama – co w takim razie ze słuchowiskami – bajkami, audycjami dla dzieci itp. Chyba nie są tak przeładowane dźwiękami jak zwykłe radio. Nastraszyłaś mnie porządnie, o tv wiedziałam i unikałam raczej, ale wydawało mi się, że dźwięki aż tak nie działają na prawą półkulę – nie żebym nie wierzyła, ale przerażające to jest ile bodźców nas zewsząd atakuje…
To nie tak 🙂
Do 3 r.ż. dziecko nie powinno słuchać muzyki, w której występuje ileśtam instrumentów. A już na pewno nie powinno słuchać takiej muzyki dziecko z ORM. Powinno słuchać tylko głosu ludzkiego + jeden instrument maksymalnie (i to moja norma, bo prof. Cieszyńska mówi o CAŁKOWITYM wyłączeniu muzyki z odtwarzacza).
Amen.
Tylko co z tego, że się mówi, tłumaczy, argumenty przytacza, jak najczęściej jest tak, że słyszę tekst: „ale my już mu telewizji nie włączamy”, a pierwsze po wyjściu z gabinetu, co robi dziecko, to wyrwanie (dosłownie) smarfona ojcu z rąk i błyskawiczne znalezienie ulubionej gry. Ręce opadają i język boli od strzępienia.
Smartfony zaliczamy do punktu 1. powyższego postu.
Amen.
Ciotko Kasko, od rana mam otwarty Twój wpis i próbuję popełnić komentarz. Mam nadzieję, że teraz się uda.
Po pierwsze – świetny tekst!
Po drugie – mogę napisać coś o moim młodszym dziecięciu – telewizor jest wyłączony w ciągu dnia. Jedynie o 19 się łamiemy, bo zaczynają się wiadomości… Wtedy MUSIMY włączyć TV;-) Niestety często Franek głośno protestuje i wtedy karnie wyłączamy telewizor.
Jeśli zaś chodzi o muzykę, Franula także i tu czuje, co dla niego jest dobre. Naprawdę – tak to odczuwam. Już odpowiedziałam na Twój komentarz na naszym blogu – Franc nie toleruje piosenek dla dzieci.. Chętnie sam sobie włączy jazz czy dobry rock. Naprawdę. Gdy jednak no podczas zajęć logopedycznych terapeutka próbowała włączyć jakąś piosenkę dziecięcą, krasnal od razu zaczynał głośno płakać. Doszło do etego, że teraz wchodząc na zajęcia od razu każdego informuje (migając), że nie chce, aby mu włączać magnetofon.
Czy ja w ogóle pisze na temat??:)
Aaaa, o co chodzi z tym „szamanieniem”?
I jeszcze coś – nie uważam, że prof C. jest beeeee:)
Mam w domu ze 3 jej książki;-)
I ostatnia uwaga – MASZ się u nas mądrzyć.
Zrozumiano?:)
Ps. Wymiękłam czytając o usprawniającym manualnie działaniu tableta:) Poważnie??? Spotkałaś się z takim twierdzeniem?
A połowa Internetu uważa, że prof. C jest beeee 😛 Za czarownicę ją mają, a to co ona pisze, to jakby z gwiazd wyczytała :P.. po części się nie dziwię, bo gdybym czytała tylko to, co kobieta pisze na czasie dzieci i forum konferencji, to pewnie też bym tak myślała 🙂 Ale, że analityczna jestem jak diabli (aż mnie przez to czasem nie lubią), to szukam, błądzę i dochodzę ;))
Z mądrzeniem to … khem… ten tego no :P:) nie zawsze wychodzi 😉
Franek jest mądry. A poważnie to nie pierwszy raz się spotykam z tym, że dziecko zaaparatowane nie chce słuchać piosenek dla dzieci. Producenci tych piosenek powinni kiedyś te dzieci zobaczyć. Piosenki dziecięce są bardziej.. piskliwe (??) od dorosłych. Nie wiem dlaczego, ale tak jest.
O szamanieniu mniej poważnie u Was 🙂 Będziemy przeskakiwać z blogu na blog 😛
O tablecie słyszałam. Nie raz, nie dwa. To pani nie wiedziała, że dzięki „Angry Birds” dziecko sobie paluszki ćwiczy? Takie mądre! 🙂 A łyżki trzymać nie umie 😉
To powiedz wtedy, że Angry Birds są w wersji „sam plastik”:) Te to ćwiczą paluszki – Franc po mistrzowsku zbija świnki z tych drabinek – tu potrzeba prawdzie mistrzowskiej koordynacji oko-ręka i paluszki są ćwiczone zdecydowanie lepiej niż na tablecie:)
W kwestii piosenek – i nam się wydaje że problem leży w częstotliwościach dźwięków.
Wiesz jak super się słucha z Francem „Perfectu”?:)
Na forach pani prof nie czytuję:) Nie wiedziałam nawet że się na takowych wypowiada. Musze jednak powiedzieć, że nie wszystko, co twierdzi pani prof do mnie przemawia (pisałam Ci o tym w mailu swojego czasu).
teraz wracam do pracy:)
Nic dodać nic ująć. Może tylko dla tych, którzy nie wierzą w życie bez tv i radia. Od około 15 lat funkcjonujemy bez tych sprzętów mamy się całkiem dobrze. Nasz syn – autystyk ogląda raz w tygodniu film, a na co dzień za radą p. Cieszyńskiej słucha słuchowisk i audiobooków. Słuch muzyki tylko klasycznej i też nie każdej. Nasza córka – obecnie studentka – nie czuje się pokrzywdzona, że nie miała w domu telewizora, a teraz zaskakuje swoich współlokatorów, bo nie czuje potrzeby oglądania tv .
Mamo Moniko! Jak dobrze, że się odezwałaś!
hmm to ja też coś dodam od siebie, u mnie niestety tzw. screen jest obecny non stop z wielu względów 🙁 ale… mam dwóch synów, starszy od malusieńkiego wyszukiwał w otoczeniu ekrany, czy to tv, czy telebimy, czy telefon, komputer itd.. to było jedyne co go interesowało 🙁 pozwalałam… bo… widziałam jak wiele się uczy z tych bajek i cóż w tej kwestii z autorką postu się nie zgodzę, że dziecko musi dotknąć, są rzeczy o których nigdy nie rozmawialiśmy, nie robiliśmy a on to zna z bajki, bo tam było pokazane, omawiane itd… tak jest do dziś (informacje o ptactwie i zwierzynie wszelakiej, czy eksperymentach, prawach fizyki a ostatnio usłyszałam wywody o załamaniu światła przez pryzmat, echolokacji itd.. to tylko zna z bajek, a co ciekawe mówi o tym w rzeczywistym kontekście, czasem mi szczęka opada, bo ma wiele szerszą wiedzę ode mnie np. o kosmosie), z czasem telewizor stał się jego narkotykiem i niestety wszelkie próby wyłączenia ekranu spełzły na niczym, obecnie doszliśmy do momentu kiedy syn może się bawić dwa pokoje dalej i nie patrzy na ekran ale musi czuć to że ekran jest włączony, telewizor po części zastąpił komputerem.. z komputera nauczył się liczyć, mnożyć, dzielić, alfabetu itp. jednak komputer ma racjonowany rozsądnie, nieszczęsne ptaki Angry Birds zaatakowały go latem tego roku i ciężko było odebrać mu smartfona, ale jak już ktoś pisał wyżej AB to nie tylko gra online ale również proca i strzelanie do świnek ułożonych na klockach 🙂 wiele aktywności z AB chętnie wykonuje no bo to ulubieni bohaterowie więc… szlaczki z Angry.. ptaki AB z plasteliny.. wyklejanki i wycinanki z AB… w ten sposób odciągnęłam go od gry na ekranie 🙂 mały mój sukces, dostaje telefon w nagrodę na pół godziny czy w konkretnej sytuacji wymagającej zajęcia go czymś bez innych opcji, ale co chciałam powiedzieć, otóż moim zdaniem rozsądne korzystanie z ekranów nie szkodzi tyle ile bezmyślne gapienie się w cokolwiek w tv, nie sądzę by było możliwe w XXI wieku kompletne oderwanie się od ekranów, jakoś sobie tego nie potrafię wyobrazić :):):) jeśli chodzi o muzykę to zgadzam się, że muzyka „dla dzieci” jest nie do wytrzymania i to kompletna pomyłka, ale nie wyłączałabym całkiem muzyki dziecku, mieliśmy tak kiedy starszy syn był niemowlęciem, w domu była kompletna cisza, nie grało radio, tv wyłączony, zero hałasów, kiedy tylko szliśmy ulicą czy po centrum handlowym dziecko darło się okrutnie, przeszkadzały mu wszystkie hałasy, kiedy przeprowadziliśmy się w ruchliwszą dzielnicę nie potrafił spać bo budził go samochód jadący w nocy drogą 🙁 o pogotowiu nie wspomnę :/ moim zdaniem pozbawienie dziecka obcowania z hałasem robi mu również krzywdę, jestem za umiarem w dostarczaniu dźwięku i bodźców, wiadomo że nie można przesadzić z dźwiękami, bo one męczą ale wyłączenie wszystkiego nie wydaje mi się być dobrym pomysłem, piszę to tylko z własnych doświadczeń, bo żadnym specjalistą nie jestem, i na koniec dodać chcę, że dzieci są różne i niektóre zwyczajnie nie są zainteresowane ekranami, mój drugi syn od urodzenia nie lubił ani tv ani komputera, .. muzykę owszem ale skoczną, rytmiczną przy której tańczył, skacze itp. Dziś ma nieco ponad 3 lata i owszem posiedzi przy bajce ale max 15min i leci dalej, komputer to samo 10min to dla niego max ile może pograć czy pooglądać coś… zaletą jest to że nie muszę go ograniczać. I o ile uwierzyłabym że ekrany spowodowały u starszego problemy z mową czy zachowaniem to co z młodszym? młodszy prawie nic nie mówi 🙁 wnioskuję, że jako takie ekrany mają bez wątpienia zły wpływ na każdego nie tylko na dzieci, ale nie można ocenić tego jednoznacznie, a tym bardziej twierdzić że gapienie się w ekran=problemy z mową, koncentracją itd.. a co do prof. Cieszyńskiej niestety wiele rzeczy z jej zaleceń do mnie nie przemawia, uczę dzieci metodą sylabową już ponad rok i ciężko mi wychodzą w praktyce różne interpretacje wielu ćwiczeń wg Cieszyńskiej 🙂 chyba jestem zbyt głupia na to :(:(
Odniosę się tylko do końcówki, bo do całej reszty odniosłam się w poście i zdania nie zmienię.
Albo odniosę się później 😛
Co do Cieszyńskiej i metody: METODA TO NIE JEST TYLKO CZYTANIE SYLABAMI. Czytanie jest przedostatnim etapem, sprawdzającym pozostałe funkcje poznawcze. Jeśli uczę dziecko rok czytania i ono tego czytania nie pojmuje, to znaczy, że coś innego jest zaburzone. Nie czytanie.
Dlatego tak ważna jest – moim zdaniem – terapia pod okiem terapeuty i wykonywanie WSZYSTKICH jego zaleceń. Bo jak dziad sobie, baba sobie to nic z tego nie wychodzi. O.
no łatwo powiedzieć pod okiem terapeuty, jak terapeutów jak przysłowiowych mrówków ale nikt nie wie co nie halo :/ jak raz w przypadku mojego Tadka to efekty są, powoli powoli coś tam trybi, ale u młodszego niby zalecenia rok temu były pracować metodą krakowską od samogłosek przez dźwiękonaśladowcze itd… a on nadal nic … wszystkie sylaby potrafi powtórzyć.. i żeby nie było nie tylko uczymy się czytać :):) setki godzin zajęć stymulacyjnych w wykonaniu oligofrenopedagogów, logopedów i płakać się chce 🙁 wszystko umie, koncentracja ok, koordynacja ok mięśnie, język itp ok słuch ok, a mowy brak.. nawet przekroczył już magiczne 3 lata 😀
Nie diagnozowałam, to się nie powinnam wypowiadać, ale jak dla mnie to niedobra analiza i synteza wzrokowa.
Nie może być tak, ze wszystkie funkcje poznawcze są ok, a dziecko nie mówi. Chyba, że ma mutyzm. Coś musi być nie halo i to powie Pani KAŻDY neurologopeda, nie tylko „krakowski”.
Dobra, złapałam chwilę na jakiś dłuższy komentarz, zatem odpieram zarzuty.
1.hmm to ja też coś dodam od siebie, u mnie niestety tzw. screen jest obecny non stop z wielu względów 🙁 ale… mam dwóch synów, starszy od malusieńkiego wyszukiwał w otoczeniu ekrany, czy to tv, czy telebimy, czy telefon, komputer itd.. to było jedyne co go interesowało 🙁 pozwalałam… bo… widziałam jak wiele się uczy z tych bajek i cóż w tej kwestii z autorką postu się nie zgodzę, że dziecko musi dotknąć, są rzeczy o których nigdy nie rozmawialiśmy, nie robiliśmy a on to zna z bajki, bo tam było pokazane, omawiane itd… tak jest do dziś (informacje o ptactwie i zwierzynie wszelakiej, czy eksperymentach, prawach fizyki a ostatnio usłyszałam wywody o załamaniu światła przez pryzmat, echolokacji itd.. to tylko zna z bajek, a co ciekawe mówi o tym w rzeczywistym kontekście, czasem mi szczęka opada, bo ma wiele szerszą wiedzę ode mnie np. o kosmosie),
Pani Aniu!!
Po pierwsze pisałam wyraźnie, że jestem przeciwna TV do 3.r.ż. Czy Tadek uczył się o ptactwie przed 3.r.ż.??
Po drugie: dziecko do 3. r.ż. MUSI dotknąć. Właśnie dlatego te dzieciaki tyle razy biorą cokolwiek do buzi, do rąk! Dlatego mają owsiki, glisty itp. Już Korczak o tym mówił: „Mów, a zapomnę, pozwól dotknąć a zrozumiem”. Na tym haśle opiera się cała pedagogika i psychologia.
Po trzecie, to że on coś powtarza z bajek, nie znaczy że to rozumie. A to podstawa.
2. z czasem telewizor stał się jego narkotykiem i niestety wszelkie próby wyłączenia ekranu spełzły na niczym, obecnie doszliśmy do momentu kiedy syn może się bawić dwa pokoje dalej i nie patrzy na ekran ale musi czuć to że ekran jest włączony, telewizor po części zastąpił komputerem..
I tu potwierdza Pani mój wpis: dzieci się uzależniają od ekranów. I, na litość!, to jest 5latek! Jeśli on się teraz uzależnił, to co potem? Co na to psycholog?
Ja na Państwa miejscu zrobiłabym ostre cięcie TV i komputerowi. Kto wie czy nie jest jak z tym chłopcem ode mnie i ZA się „nie obudziło” przez screeny?
3. z komputera nauczył się liczyć, mnożyć, dzielić, alfabetu itp.
A to smutne, że nauczył się z komputera, a nie od Państwa.
4. ale co chciałam powiedzieć, otóż moim zdaniem rozsądne korzystanie z ekranów nie szkodzi tyle ile bezmyślne gapienie się w cokolwiek w tv, nie sądzę by było możliwe w XXI wieku kompletne oderwanie się od ekranów, jakoś sobie tego nie potrafię wyobrazić
:):):)
Wpis Mamy Moniki wyżej. Da się.
5. jeśli chodzi o muzykę to zgadzam się, że muzyka „dla dzieci” jest nie do wytrzymania i to kompletna pomyłka, ale nie wyłączałabym całkiem muzyki dziecku, mieliśmy tak kiedy starszy syn był niemowlęciem, w domu była kompletna cisza, nie grało radio, tv wyłączony, zero hałasów, kiedy tylko szliśmy ulicą czy po centrum handlowym dziecko darło się okrutnie, przeszkadzały mu wszystkie hałasy, kiedy przeprowadziliśmy się w ruchliwszą dzielnicę nie potrafił spać bo budził go samochód jadący w nocy drogą 🙁 o pogotowiu nie wspomnę :/
A mi to wygląda na klasyczną nadwrażliwość na dźwięki. Nie spowodowaną ciszą. Zresztą, gdzie Wy, w dzisiejszym świecie macie ciszę?
Siedzę teraz w domu, mam włączony tylko laptop bez muzyki i ciszy nie słyszę.
Słyszę za to:
a) samochody za oknem,
b) wiatr,
c) grad,
d) ekspres do kawy u sąsiada,
e) pralkę u drugiego,
f) szum wody w rurach,
g) psa za oknem
h) samolot.
Gdzie tu cisza?
6. moim zdaniem pozbawienie dziecka obcowania z hałasem robi mu również krzywdę, jestem za umiarem w dostarczaniu dźwięku i bodźców, wiadomo że nie można przesadzić z dźwiękami, bo one męczą ale wyłączenie wszystkiego nie wydaje mi się być dobrym pomysłem, piszę to tylko z własnych doświadczeń,
Wyżej 🙂 To nie jest kwestia pozbawienia wszystkiego. Można dziecku śpiewać, grać! Jak sobie radziły matki 100 lat temu, to nie wiem 😛
7.i na koniec dodać chcę, że dzieci są różne i niektóre zwyczajnie nie są zainteresowane ekranami
Dzieci są różne, owszem. Ale o tym pisałam kilka wpisów temu.
8. mój drugi syn od urodzenia nie lubił ani tv ani komputera, .. muzykę owszem ale skoczną, rytmiczną przy której tańczył, skacze itp. Dziś ma nieco ponad 3 lata i owszem posiedzi przy bajce ale max 15min i leci dalej, komputer to samo 10min to dla niego max ile może pograć czy pooglądać coś… zaletą jest to że nie muszę go ograniczać. I o ile uwierzyłabym że ekrany spowodowały u starszego problemy z mową czy zachowaniem to co z młodszym? młodszy prawie nic nie mówi 🙁 wnioskuję, że jako takie ekrany mają bez wątpienia zły wpływ na każdego nie tylko na dzieci, ale nie można ocenić tego jednoznacznie, a tym bardziej twierdzić że gapienie się w ekran=problemy z mową, koncentracją itd..
Słowa nie napisałam o problemach z mową. Specjalnie odsyłam do Eli. Ale skoro Pani zaczęła, to skończę: tak ekrany mają zły wpływ na dzieci. Proponuję przeczytać:
1. http://www.e-sochaczew.pl/pliki/wplyw_telewizji_na_dziecko.pdf
2. http://www.niebieskalinia.pl/pismo/wydania/dostepne-artykuly/4474-wplyw-telewizji-na-zachowanie-dzieci
3. http://www.przedszkole16.olsztyn.pl/wplyw-telewizji-na-rozwoj-i-zachowanie-malego-widza-a-rola-rodzicow/
4. http://www.iumw.pl/wplyw-telewizji-na-dzieci.html
5. http://fdn.pl/wplyw-telewizji-na-male-dzieci
6. Dorota Zawadzka i jeż – Dziecko i telewizja
7. http://www.sosrodzice.pl/wplyw-telewizji-na-rozwoj-mowy/
8. http://www.przedszkole2.waw.pl/wplywtelewizji.htm
9. http://www.egodziecka.pl/Wplyw-telewizji-na-rozwoj-dziecka-wywiad-z-psychologiem.html
I żadnego z powyższych artykułów nie napisała Cieszyńska. WIĘKSZOŚĆ psychologów twierdzi, że TV przed 3 r.ż. ma negatywny wpływ na rozwój dziecka.
9. a co do prof. Cieszyńskiej niestety wiele rzeczy z jej zaleceń do mnie nie przemawia, uczę dzieci metodą sylabową już ponad rok i ciężko mi wychodzą w praktyce różne interpretacje wielu ćwiczeń wg Cieszyńskiej 🙂 chyba jestem zbyt głupia na to :(:(
Tylko ten post nie jest o prof. Cieszyńskiej, a o screenach. I tak jak pisałam wyżej, nie tylko ona twierdzi, że screen wyłącza dziecko.
A poza tym, to żeby wiedzieć, co Cieszyńska twierdzi o Pani Młodszym (Przemek?), to trzeba by go zawieźć do niej na diagnozę. I zaręczam, że jeśli bylibyście w stanie wypełniać jej WSZYSTKIE zalecenia, to Młody zacząłby gadać. Bo czego by o kobiecie nie mówić, to ma ona 30 lat DOŚWIADCZENIA z dziećmi (doświadczenia, nie pisania książek o dzieciach!) i wie, co mówi.
na szybko odpowiem bo wróciłam dopiero z lasu i padam 🙂 ad. 5 mieszkałam w domu pod lasem bez sąsiedztwa i była całkowita cisza, latem były ptaszki, zimą może trochę słychać było wiatr 🙂 drogą jeździł tylko mój samochód 🙂 jak nie narobiłam sama hałasu to była ciiisza
ad 9 – w styczniu mam termin u prof to się dowiem co poradzi 🙂
ja tylko tak apropo tego komentarza dlugiego wyzej:
w centrum handlowym i na halasliwej ulicy to tez mi jest zle, mimo ze slucham radia. wiec to chyba nie muzyka uwrazliwia na halas…
z cala reszta sie w 100% zgadzam niezaleznie od tego kto powyzsze teorie glosi.
pozdrawiam
agata
Pani Aniu!
To świetnie, że jedziecie! :)), może uda Wam się pokonać problemy chłopców.
Co do tego lasu: ja też wychowałam się na wsi. I naprawdę nie ma ciszy. Trzeba tylko pozwolić sobie na odbieranie dźwięków :))
Życzę powodzenia :))!!
PS. Dzięki za linki na Kafeterii!
na razie jadę z tym „bardziej potrzebującym” :)) ja się wychowałam w mieście i bez tv (rodzice się w kolejce nie załapali do 6 roku mojego życia :/) a miałam potworne problemy z czytaniem, pisaniem i do dziś mam 🙁 natomiast co do udziału screenów w życiu człowieka nie mam zamiaru polemizować ze specjalistami jako absolutny laik, ale też nie widzę opcji całkowitego wyłączenia ich w moim domu chociażby z powodu mojej pracy 🙁 wyłącznie na komputerze :/ co także wiąże się z tym, że nie mam wiele czasu dla dzieci, no i kolejna sprawa to kontakt z tatą, babcią, ciocią wyłącznie online przez ekran 🙁
A! I tu wszystkich zaskoczę: kontakt przez Skype nie szkodzi dziecku AŻ tak bardzo!
BA! Jesteśmy za tym, aby – jeśli nie ma innej możliwości – dziecko jak najczęściej rozmawiało z bliskimi przez Skype
To ja się przyznam… Włączałam bajki dzieciom. Miałam powody takie jak większość – potrzebowałam trochę spokoju, a telewizor najskuteczniej mi go zapewniał. OK, jestem gotowa na lincz. Teraz wyłączyłam wszystkie „obrazy” o których rozmawiamy tutaj. Przyznaję – jest różnica. Dzieci czasem tęsknią, czasem proszą o bajeczkę. Ale generalnie, jest poprawa w ich zachowaniu. A Synek (2l 7mies) który ma opóźn.roz.mowy WIĘCEJ mówi. Wprawdzie wciąż mówi „po chińsku”, no ale odzywa się. Do telewizora nie musiał. Także przyznaję, że telewizor ogłupia.
A na koniec mam pytanie – co z tymi puzzlami? Układać, zmuszać (żart), nakłaniać? Czy odpuścić, skoro absolutnie nie chce? Zachęcający jest ten artykuł: http://zwierciadlo.pl/2012/dziecko-2/zabawa-dziecko/czy-warto-ukladac-puzzle
A mój Synek woli demolować kuchnię…
Eeej, ja nikogo nie linczuję 🙂 Po prostu analizuję i pomagam dostrzec skutek i przyczynę. 🙂
W tym artykule chodzi chyba o wszystkie układanki, których wynikiem jest obrazek.
Co do puzzli.
Uczą: koordynacji ruchów, precyzji ruchów. Tego samego nauczy np. przekładanie guzika przez dziurkę, nawlekanie koralików czy „wyszywanie” sznurkiem obrazków.
NIE uczą: analizy i syntezy wzrokowej. Wiele dzieci mogłoby z powodzenie składać puzzle od tyłu, bo dopasowują do siebie kształt, nie obrazek,
Zatem: zachęcać – tak, zmuszać – nie, układać obrazki przecięte wzdłuż linii prostych – tak.
Demolka kuchni – rewelacyjna zabawa. Choć wiem, że zabroniona 😀
Miałam na mysli lincz od innych rodziców, może nawet od nowo-modnych hejterów.
Dziękuję za odpowiedź nt. puzzli 😀 rozmawiałyśmy o tym, ale po powyższym artykule nabrałam wątpliwości, że może jednak źle coś zrozumiałam.
Ostatnio podczas zabawy w mące, Synek pracował rączkami a także głową – cała twarz i połowa głowy taplała się w mące. Młody wyglądał jak kosmita, a ja myślę sobie – nie będę mu zabraniać. Pani Kasia kazała 😀 Hahaha Tylko tak się zastanawiałam: czy to ćwiczenia motoryki małej, dużej, czy integracja sensoryczna?… :)) Pozdrawiam!
Co za różnica: ;)) Ważne, że ćwiczy 😀
Obstawiam m. dużą i SI 😀
no to chyba zależy jakie puzzle :):) mój starszy mając ok 18m układał puzzle ok 60-100szt a młodszy ma ponad 3 lata dopiero od ok 2-3mcy zabrał się za układanie takich 12-24, a wczoraj mnie zadziwił że i 30tkę potrafi, ale o 60 można u niego zapomnieć za to świetnie właśnie nawleka według wzoru, przekłada, wyszywa itp.. więc to chyba nie do końca jest tożsame, co do pociętych obrazów wzdłuż linii to co one mają na celu? bo ja tego nie kumam a dzieci mi ziewają przy takich układankach bez względu na ilość elementów ( młodszy jest na etapie 12szt, a starszemu to kiedyś pocięłam na kwadraty 2x2cm całą kartkę a3 i jak określił nuuda) rozumiem, że trzeba obrazek złożyć ale to przecież jest prostsze od puzzli zwłaszcza jak obrazek w całości się widziało wcześniej lub widzi?
Jest tożsame.
Rozdzielamy znowu komentarz na dwie części, bo się zgubimy 😉
Tadek (starszy):
– układa normalne puzzle 100 szt (czyli ładna precyzja u niego)
– układa całą kartkę pociętą wzdłuż prostej (czyli fajnie syntezuje wzrokowo),
Przemek (młodszy):
– układa puzzle 30 el., ale 60 – niet
– nawleka na sznurek
( z powyższych wynika, że ma precyzję w normie wiekowej)
– układa 12 el. wzdłuż linii prostych (czyli syntezuje zgodnie z normą).
Puzzle i nawlekanie koralików uczą tego samego – precyzji (przy czym nawlekanie jest trudniejsze), puzzle i pocięte obrazki nie uczą tego samego 🙂 I pocięte obrazki są trudniejsze.
Proszę zrobić Tadeuszkowi obrazek jak puzzle, tj. skombinować dwie kopie jednego obrazka (drukarką :P) – jedną wielkości A6 (czyli chyba połówka A5),a drugą A3. A3 pociąć (synek nie patrzy na obrazek wcześniej) wzdłuż linii prostych: poziomych, pionowych i skośnych na ile Pani tam chce części. Może być i sto 😉
Potem trzeba dać Młodemu te kawałki i obrazek A6 i niech się męczy. Tak poćwiczy syntezę (przy czym jeśli składa obrazek z siedmiu części, to syntezować umie, to tylko ćwiczenia utrwalające i bardziej dla zabawy niż terapii).
ze skosami nie próbowałam, cięłam dotąd tylko na proste linie 🙂 A6 na 100 części na pewno nie potnę 🙂 ale może ze 20 się uda spróbujemy (Tadek nam kiedyś wizytówkę odtworzył ze szpargołów co się wyprały :/ w pralce), myślę że sobie poradzi, chociaż właśnie u starszego problem jest dużo większy w przewlekaniu, nawlekaniu w zasadzie we wszystkim co jest przestrzenne a nie płaskie, a u młodszego przeciwnie, on sobie radzi w przestrzeni za to gorzej właśnie z obrazkiem z puzzli, przy czym właśnie pocięte kwadraty nie są dla niego tak trudne jak puzzle, które mają niejednolite kształty, stąd moje wrażenie że te pocięte obrazki to łatwiejsze są od puzzli
A3 pociąć!! a A6 niech mu służy za wzór. Tak jak w puzzlach – mniejszy obrazek służy za wzór, większy się układa.
Obu chłopcom skosy proszę zafundować!
A z Tadkiem dodatkowo budować przestrzennie.
Dobra, biorę się do maili, do producentów. Jak mi ktoś klocki drewniane ufunduje i tu prześle, to pokażę Wam lepiej jak ćwiczyć przestrzeń. (no nie mam tutaj moich, bo nie będę z Polski wiozła klocków, które i tak prawie każde dziecko ma :P)
hehe to my pospieszyliśmy się :):) co prawda nie pocięłam A6 ale A4 na 44szt części w „kwadrat” część w trójkąt, bez obrazka na tzw wzór i spokojnie sobie poradził, trochę było marudzenia że się kartka gnie, i za miękka więc pomogliśmy sobie klejem 😀 a z A3 popróbujemy w tygodniu, młodszy na razie 15elem złożył ale niechętnie bo czarno białe :/
W gorączce zakupów można czasem stracić zdrowy rozsądek… Uwaga na gorączkowe zakupy!
http://www.sosrodzice.pl/lezaczek-z-ipadem/
kasiag
Was?!
Matko z córką!
Nie no, ten leżaczek to już przegięcie. Sama idea leżaczka od początku do mnie nie przemawiała (dziecko leniwieje, mięśni nie ćwiczy itp.), ale to coś z ekranem przebija wszystkie dvd w samochodach. I, niestety, to coś znajdzie odbiorców. I to chyba bardzo szybko.
Ok, widzialam lezaczek w zastosowaniu, Dziecko urodzone z zacma, po operacji, potrzebuje zaslaniania jednego oka i stymulowania drugiego przez bodzce wizualne. Jest to tylko jedna ze stosowanych metod stymulacji oczywiscie. Zly pomysl, czy ujdzie?
Choc moja corka jest rowniez niedowidzaca i stymulacji roznego rodzaju potrzebuje to tablet z czarnym tlem i efektami wizualnym na tym tle dostanie na 5 min w tygodniu, jesli w ogole, bo choc to wygodne to edukacja niewielka (przyczyna-efekt i uzywanie palca wskazujacego u roczniaka) a mozna to osiagnac innymi zabawami nawet z dzieckiem niedowidzacym.
A na rozwoju dzieci sie nie znam, dlatego czytam i pytam.
Kamilla
Jeżeli okulista tak zalecił to cóż – trzeba wybrać mniejsze zło. W tym konkretnym przypadku najważniejsza jest opinia lekarza, bo to przypadek bardzo indywidualny.
Co do córki – sama sobie Pani odpowiedziała 🙂 „mozna to osiagnac innymi zabawami nawet z dzieckiem niedowidzacym.” 🙂
Nie ma latwo, ja sie napracuje, bo zeby dzieciom lepiej bylo a inne ipada do reki wcisna i spokoj maja 🙂 Wszyscy mnie za glupia maja, bo butelka nie karmilam, smoczka nie dawalam, tylko sie meczylam. W nastepnym zyciu mam nadzieje, ze bede miala sumienie sobie „odpuscic” i nie miec wyrzutow sumienia 🙂
Pozdrawiam pania Kasie co to miala od bloga odpoczac a odpowiada w 10 minut.
Kamilla
Ii słusznie.
Przecież pisałam, że uzależniona jestem 😛
Ale następne komentarze dopiero w niedzielę opublikuję i odpowiem! 🙂
Dyskusja się wywiązała, i dobrze. 🙂
Dodam kilka zdań od siebie, a nuż widelec jakaś matka będąca w podobnej sytuacji przeczyta i weźmie sobie do serca.
Ja faszerowałam swoje dziecko obrazem, muzyką przez 2 lata ( sic ! ) . !! Od noworodka tv brzęczał w tle. Przyznaje, ja nie wiedziałam jakie to może mieć skutki. Nie wiedziałam o tworzeniu się połączeń neuronalnych, wpływie na mowę itd.
Moja córka obecnie 2, 5 roku, z NORMem (prawdopodobnie alalia ) od 3 mcy prowadzona metodą krakowską pod okiem terapeuty . Inne dziecko ! Już po 3 tygodniach od wyłączenia tv -zmiana zachowania, lepsza współpraca, posłuch, współdziałanie, wykonywanie poleceń, reagowanie. Mowa powoli rusza, zaczyna czytać, poziom funkcji poznawczych ponad normę rozwojową. Ćwiczenia w metodzie krakowskiej są dla córki doskonałą zabawą. Ja padam na pysk po całym dniu, ale widząc efekty wiem że warto. Ozłociłabym wszystkich speców od krakowskiej, prof. Cieszyńską , terapeutów. Warto wybrać się na szkolenie prowadzone przez samą prof. i dopiero wydawać sądy. Na podstawie tego co można wyczytać na forach rzeczywiście jawi się jako ” szamanka ” .
Ale wg mnie jest to przemyślana i najbardziej sensowna terapia logopedyczna.
Ja mam ogromne wyrzuty sumienia, że przez 2 lata prułam dziecku mózg, jak się okazało i tak niepoprawnie funkcjonujący.
Teraz moje życie jest lepsze.
Kasiu, dzięki za blog,wpisy. Pomagasz!
Z większością się zgadzam, ale na litość boską – tylko nie skolioza! Proszę nie powielać mitu naszych babek. Czepię się tego, bo bardzo mnie to porusza. „Krzywe” siedzenie nie jest powodem skoliozy, ani kifozy. Jeżeli skolioza nie jest wrodzona, ani nie ma pochodzenia powypadkowego, nerwowo-mięśniowego (często ogólnorozwojowe zaburzenia), czasem kostnego (np. krótsza kończyna) to najpewniej jest to skolioza idiopatyczna- czyli niewiadomego pochodzenia (sic!). Kręgosłup także potrzebuje odpoczynku. Ciągłe siedzenie w pozycji wyprostowanej, ćwiczenia przeprostne – często skoliozę pogłębiają. Pływanie jest najlepszym lekarstwem na wady postawy. Quest -czy pływając jest Pani wyprostowana jak deska? Sztywna i prosta? Potwierdzenie – czy ma Pani skoliozę? Jak Pani siedziała w dzieciństwie – obstawiam, że klasycznie „z jednym kolanem pod brodą” i czy tego wynikiem jest skolioza? Nie wydaje mi się, bym znała choć jedną osobę ze skoliozą, zwłaszcza esowatą, której by pozwolono tak siedzieć, a mimo tego skolioza jest. Proszę zatem nie powielać bujdy, gdyż przykro słyszeć, że ktoś jest poważnie chory, bo krzywo siedział w dzieciństwie.
Pani Kasiu, czy zna Pani jakis dobry link zwiazany z tematem screenow po angielsku. Do mojego meza nie dochodza moje argumentu, wiec moze jakis artykul do niego przemowi i ogranczy dzieciom telewizor. Pozdrawiam
http://library.alibris.com/booksearch.detail?invid=10080531988&browse=1&qwork=10724637&first=1&mtype=B&qsort=p&page=1 🙂
Podpisuję się pod każdym słowem zawartym w tym wpisie. Moje dziecko ma prawie 5 lat, bajki ogląda od święta, tablet dostaje do łapek 2-3 razy w roku podczas podróży samolotem do Polski – ale tylko kiedy znudza mu się kolorowanki, książeczki i inne atrakcje, które staramy się mu zapewnić podczas takiej podróży. Nasz synek jest pełnym życia i energii pięciolatkiem, który na widok kolorowanek w tablecie u rówieśników mówi, że on to maluje z mamą i tatą farbami. Na tabletowe puzzle odpowiada ja z rodzicami ułożyłem ostatnio taaaaakie duze puzzle. Rozumiem postęp i to że technologia jest teraz na każdym kroku naszego życia ale nie dajmy się zwariować. Screeny nie zastąpią nigdy bliskości drugiego człowieka.