Nie było mnie przez calutki tydzień w Hamburgu. Można mi zazdrościć 🙂 Można nawet powiedzieć, że wiele czasu spędziłam na lenieniu się. A konkretniej na zwiedzaniu „obcego” miasta. Pisząc „obcego” mam na myśli: nie swojego, nie tego, które już znam. Ale, że ja podły pracoholik (w dodatku uzależniony od pisania tego bloga) jestem to, przy okazji zwiedzania, co rusz jakieś fotki robiłam i nawet – od czasu do czasu – wrzucałam na Facebooka. Fotki pt. „Jak ćwiczyć z dzieckiem, kiedy zwiedzam obce miasto.” W zabawie i w trasie.
1. Każde miejsce ma w sobie coś niepowtarzalnego. W Bolonii na cześć Galvaniego są to żaby. Żaby można spotkać wszędzie, ale trzeba je naprawdę umieć wypatrywać. Dlatego zabawa pt. „Znajdź żabę” nie dość, że obudzi w dziecku ciekawość przyglądania się światu, to jeszcze nauczy analizować i syntezować to, co widzi.
Starszaka można „zmusić” do poszukania informacji: dlaczego żaby. 🙂
2. Idziemy dalej, zwiedzamy kolejny fragment miasta. Dziecko się nudzi albo i nie.. w zależności od dziecka i rodziców 🙂 Ale nam w głowie się tłucze – „analiza wzrokowa”… jak ćwiczyć? Hmm.. a może po prostu zapytać na ulicy malucha: „Czego tu brakuje?”
Inna bajka, że na analizę i syntezę wzrokową, to ćwiczeń jest bardzo dużo… np. w punkcie następnym
3. Kolejne ćwiczenie analizy i syntezy. Chwila odpoczynku na placu zabaw? Młode wygonione po huśtawkach, ślizgawkach? Potrzebujecie czegoś spokojnego? Wykorzystajcie skarby natury i wyobraźnię. „Ułóż tak jak ja!”
Oczywiście ćwiczenie można wykonać na dwa sposoby. Po pierwsze dziecko układa ten sam wzór pod wzorem rodzica, a po drugie – rodzic układa, robi zdjęcie, pokazuje dziecku, burzy i dziecko układa z pamięci, ewentualnie wspomagając się zdjęciem. Wersja trudniejsza, ale więcej ucząca.
4. Grafomotoryka na wakacjach? Oczywiście. Znajdź drogę z punktu do punktu poruszając się tylko po ulicach. Plan miasta ogólnie dostępny we wszystkich punktach informacji turystycznej 🙂
5. Sekwencje na białym i brązowym cukrze w kawiarni
6. I zaraz potem szybciutkie kategoryzacje 🙂
7. A na koniec: komiks na serwetkach 🙂 Zabawy są dwie. Dziecko albo pisze, albo czyta komiksik 🙂
(kamyk, żeby serwetka nie odfrunęła, a to brązowe na dole, to moja sukienka).
I co? Prawda, że to wszystko proste? 😉