Dzisiaj coś nowego, do czytania.
Kulki z papieru. Ogólny zamysł jest prosty. To jest kulka:
Kulek jest sześć i teoretycznie każda ma trafić na swoje miejsce. Banał? Pewnie, że banał. Wystarczy wytłaczanka po jajkach i piłeczki ping-pongowe. Po co się męczyć i robić kulki z papieru? Po co? ;D Przecież piłeczki i tak dobrze spełnią swe zadanie, a dziecko nauczy się identyfikować sylaby 🙂 Bo to ćwiczenia sylab właśnie.
Ach!
Gdyby świat był taki prosty 🙂
Abstrahując od tego, że naprawdę nie lubię gotowych pomocy, i że totalnie nie chciało mi się tego dnia biec do sklepu po piłeczki, te kulki z papieru były mi naprawdę potrzebne. Bo są nieforemne i można z nich zbudować wieżę, bo są mniej sprężyste i nie rozwalą mi ścian, bo są cichsze i można z nimi świetne zabawy urządzać (np. rzucać do tarcz na ścianie nie bojąc się, że zaraz sąsiad zza ściany wyleci!).
Do produkcji kulek potrzebujemy:
– starych gazet reklamowych,
– papierowych ręczników (u mnie wszystkie białe, ale lepiej spełnią swoją funkcję ręczniki w dwóch kolorach – można wtedy układać kulki naprzemiennie w sekwencje),
– taśmy klejącej.
Stare gazety intensywnie mniemy w kulkę. To świetne ćwiczenie manipulacyjne dla małych rączek 🙂 Kulka musi być dobrze zbita, żeby odbijała się od ziemi.
Tak zmiętą kulkę owijamy w papierowy ręcznik…
a następnie oklejamy taśmą klejącą.Kulek powinno być sześć (TA TO TU TI TE TY), czasem jeszcze TÓ
Teraz wystarczy na kulkach namalować sylabki, które akurat ćwiczymy. Takie same sylabki malujemy w wytłaczance i.. mamy gotową zabawę. A potem zabieramy wytłaczankę, dajemy dziecku kulki i czekamy na rozwój sytuacji. Daję sobie rękę uciąć, że pomysłów będzie przynajmniej kilka 🙂
Zawsze też możemy rzucać kulkami do celu, a celem niechaj będzie kosz na śmieci. To ćwiczenie bardzo dobrze nadaje się dla sfrustrowanych terapią dzieci. Nie chcesz ćwiczyć? Ok. Wyrzuć zatem kulkę TA do kosza. Śmiało! Super! Wyrzuciłeś i już nie ma! Czego nie ma? 🙂 Kulki… Super! To teraz wyrzuć TE 🙂 itd. dziecko przy okazji ćwiczy rozumienie i nazywanie, ale też czuje, że wróg znika. A nam nie szkoda nic, bo w końcu maluch wyrzuca tylko stare gazety 😀
Witam.
Gratuluje super pomysłu! Proste ale genialne. Dziecko już przy samym zgniataniu gazet rozładuje trochę frustracji, złości albo po prostu nadmiaru energii a po zrobieniu swojej kulki będzie szczęśliwe i dumne z siebie że zrobiło samo. Ja koniecznie wypróbuje to z moim synem który jak tylko słyszy że teraz czas na sylabki to marudzi i się miga choć później świetnie się bawi. Dziekuję za pomysł i pozdrawiam.