Jeszcze do niedawna wśród dzieci trafiających do logopedów były głównie te, które miały wady wymowy. Najczęściej tak duże, że przeszkadzały w codziennym komunikowaniu się. Oczywistością było zatem przekonanie, że terapię należy rozpoczynać od badania funkcji oddechowych. Oraz toru przebiegu oddechu.
Takie też informacje trafiały do rodziców, a stąd już łatwą drogą do znajomych rodziców, znajomych znajomych itd.
A potem powstały blogi.
I facebook.
A do logopedów coraz częściej zaczęły trafiać dzieci niemówiące wcale, bo świadomość mam i tatusiów stała się większa i już nie czekali aż kompot będzie na stole.
Jednak nadal panuje przekonanie wśród społeczeństwa, że…
Albo inaczej: ćwiczenie logopedyczne – co to jest? Dla większości społeczeństwa to ćwiczenia oddechowe lub minki przed lustrem. Nadal częstokroć kiedy czytam fora, dyskusje na FB, zaraz obok słynnego „poczekaj, ma czas” jest „idź do logopedy!” (Alleluja!!), „Czytaj, śpiewaj, a będzie dobrze” oraz „porób z nią ćwiczenia logopedyczne: dmuchajcie bańki, dmuchajcie w słomkę, oddychajcie noskiem..”.
I z tym ostatnim się dzisiaj rozprawię. Zresztą nie tylko ja 😉
Pomijam fakt, że ćwiczenia logopedyczne ZAWSZE powinny być dobrane indywidualnie do dziecka. Nie ma tak, ze jak Jasiowi zaaplikujemy A, to bez obejrzenia Karolka też możemy mu to A aplikować. Logopedia nie ma witaminy C czy brytyjskiego paracetamolu na wszystko 🙂
Zapytałam kilka znajomych logopedek kiedy one dają dziecku ćwiczenia oddechowe. Gotowi do poczytania? 😉
Julita Gołdyn, neurologopeda, Szczawnica. Pracuje z dziećmi z ciężkimi przypadłościami w OREW oraz z maluchami niemówiącymi i tymi z wadami wymowy.
„Kiedy daję z opóźnieniem rozwoju mowy dziecku ćwiczenia oddechowe? Rzadko. Mało jest takich dzieci, którym one na opóźnienie rozwoju mowy pomogą. Na moich zajęciach ćwiczenia oddechowe są po prostu zwykłym uatrakcyjnieniem. Dziecko ma zrobić jakieś ćwiczenie, żeby było atrakcyjniej, zamiast dopasowywać rączkami może to przenieść słomką i buzią.
Oczywiście, inaczej jest przy wadach wymowy. Tam oddechówkę wykorzystuję dużo częściej.”
dr Elżbieta Ławczys, logopeda, językoznawca.
„Podczas terapii dziecka z ORM stawiam na równym i głównym miejscu stymulację ogólnorozwojową i programowanie systemu języka. Ćwiczenia ogólnorozwojowe wielu funkcji poznawczych, pozwalają dziecku rozwinąć gotowość do nabywania systemu języka. Programowanie buduje w umyśle dziecka sam system. To wszystko ćwiczę konsekwentnie. Ćwiczenia artykulacyjne pojawiają się naturalnie, wraz z ćwiczeniami kolejnych struktur językowych. Czy pojawia się ćwiczenie dmuchania? Tak, ale dość rzadko – pojawia się niekiedy w trakcie ćwiczeń u dzieci z wadami wymowy i słabym aparatem artykulacyjnym. Powiedziałabym, że to jest jakieś 10 procent dzieci z ORM. U pozostałych dzieci, samo ćwiczenie realizacji poszczególnych struktur językowych, od najłatwiejszych po najtrudniejsze, naturalnie eliminuje problemy artykulacyjne.”
„Ćwiczenia oddechowe są nadużywanie w terapii logopedycznej. Często traktuje się je jako coś, co powinno pojawić się na zajęciach, aby były one wartościowe. To nieporozumienie.W pracy z dziećmi z opóźnionym rozwojem mowy zaczynajmy od priorytetów – dajmy dziecku narzędzie, aby jak najszybciej zaczęło się komunikować (język werbalny – jeśli to możliwe). Ćwiczenia oddechowe mogą być potrzebne dużo później, jeśli okaże się na przykład, że nasz mały mówca próbuje mówić na wdechu albo brakuje mu powietrza na dokończenie wypowiedzi.
Skuteczna terapia musi być dobrana do realnych potrzeb dziecka.”
Hanna Górna, logopeda kliniczny, bajka.blog
„Za każdym razem, kiedy podejmuję decyzję jakie ćwiczenie wykonać z dzieckiem, zadaję sobie pytanie PO CO?
PO CO chcę to zrobić? Jaki ma być cel takiego działania? Co chcę przez nie osiągnąć, co zmienić, co poprawić? Czy to jest na tę chwilę NAJWAŻNIEJSZA (!) rzecz, nad którą trzeba się pochylić? Czy to jest dobry moment, na to właśnie ćwiczenie? Jeśli potrafię konkretnie odpowiedzieć na te pytania i uzasadnić swoje odpowiedzi oznacza to, że moje działanie ma sens i jest potrzebne.
Zatem, czy dmuchanie baniek na zajęciach logopedycznych ma sens?
Tak, jeśli problem dziecka wymaga niezwłocznej pracy przykładowo: nad podparciem oddechowym, napięciem mięśniowym w obrębie twarzy czy wydłużaniem fazy wydechu, jak to się ma w przypadku zaburzeń płynności mowy. Nie, jeśli mówimy o opóźnionym rozwoju mowy, pracy z zaburzeniami lewopółkulowymi czy chociażby ZA.
Proszę mnie źle nie zrozumieć – nie mówię „nie, nigdy” ale, nie jako ćwiczenie “na wejście” w każdym przypadku. Ćwiczenia oddechowe – a takim jest dmuchanie baniek są ważne w pracy logopedycznej, ale nie zawsze są “ćwiczeniem pierwszego rzutu”. “Nie wiem co zrobić? Podmucham bańki! Nie zaszkodzi.”– takie myślenie prowadzi do błędu, bo rozleniwia. Logopeda nie szuka przyczyny problemu ale robi cokolwiek. Cokolwiek to za mało, bo dziecko traci czas.
Podsumowując:
Czy na zajęciach logopedycznych wprowadzam ćwiczenia oddechowe? Oczywiście. Czy zawsze od nich zaczynam? Bardzo rzadko.
Wszystko jest względne i zależy od problemu z jakim boryka się dziecko.
Niekiedy będzie potrzebować również ćwiczeń oddechowych, ale nie zawsze będą one najważniejsze.”
A JA?
A ja podzielam zdanie koleżanek. Oddechówka – TAK, ale tylko wtedy kiedy naprawdę jest potrzebna. W przypadku opóźnienia spowodowanego czymś innym niż budowa aparatu artykulacyjnego – bardzo rzadko. Tylko dla zabawy.
Bo po co by inaczej?