Bardzo bardzo często dostaję maile od „młodych logopedek” („Dzień dobry, jestem młodą logopedą”) lub studentek logopedii z zapytaniem o to, jakie pomoce logopedyczne kupić w pierwszej kolejności. Przyznam się szczerze, że z reguły na te pytania nie odpowiadam, bo mam skrzynkę zapchaną mailami od rodziców i to one są dla mnie ważniejsze. A potem te od dziewczyn giną w tłumie innych. I głupio mi jest z tego powodu, ale.. czas nie jest z gumy 🙁 Dlatego właśnie postanowiłam odpowiedzieć na to pytanie publicznie. Co mam, czego nie mam? Może komuś się przyda… ale obawiam się, że będziecie zaskoczeni. Zwłaszcza niektórzy terapeuci…
Zacznijmy od tego, że moje życie to jest jeden wielki bieg 🙂 Takie tornado, które czasem się uspokaja, ale nie wiadomo, co będzie za chwilę. Teraz jesteśmy w Niemczech. Sami nie wiemy, jak długo tu zostaniemy (to znaczy, wiemy, że jeszcze około roku). Nie wiemy też, gdzie potem nas rzuci 🙂 Taki lajf. Tak czy tak trzeba się liczyć z przeprowadzką. Co dwa – trzy lata. Przeprowadzka jest z natury ciężka logistycznie, zważając na naszą ilość ciuchów i butów oraz bibliotekę męża – jeszcze cięższa 🙂 Właśnie dlatego, to co ograniczam maksymalnie to… pomoce logopedyczne. Wiem, brzmi fatalnie, ale dawno już doszłam do wniosku, że gdybym chciała mieć wszystkie pomoce, które powinnam – wg standardów – to…ze dwie ciężarówki powinny jechać. A tak jedzie tylko dwa pudła. A co w nich?
1. Gotowce, czyli gry i książki, które jeżdżą ze mną. Są sfatygowane do granic możliwości 🙂
A wśród tych gotowców:
a) memo zapachowe od pani Ani. Pisałam o nim w zimie. Zapachy cały czas mocne, dzieciaki je uwielbiają. A ja przy okazji używam tabliczek do ćwiczeń wykluczania.
b) „Kocham szkołę”. Na zdjęciu widzicie dwa zeszyty ćwiczeń, ale mam też podręcznik (chwilowo u Agatki :D). Serii „Kocham szkołę” używam ZAMIAST „Kocham czytać”, bo… jest lżejsza. A to dość ważne, bo zajęcia prowadzę w domach dzieci, co w przypadku dwujęzyczności ma bardzo duże znaczenie.
Oczywiście śmiem przypomnieć, że młodszym dzieciom sama maluję obrazki (np. słynne jeże) i jeżdżę z nimi. A „Kocham czytać” mają rodzice 🙂
c) Symetria z Adamigo. Kocham miłością szczerą. Oprócz ćwiczeń analizy i syntezy wzrokowej u mnie sprawdza się jako materiał obrazkowo – wyrazowy. Trzeba tylko wiedzieć jak używać 🙂
d) lokalne gazetki, tutaj akurat Create your Crazy City, ale najczęściej są to po prostu Kaczory Donaldy, które genialnie przydają się do ćwiczeń czytania (robię swoje napisy w dymkach) i opowiadania historyjek. Kiedyś Wam o tym napiszę 🙂
e) „Gdzie taki sam?” wyd. WE. W tym poście pisałam Wam o tym, że nie mam cierpliwości na rysowanie swoich wzorów do odwracania. Więc korzystam z gotowca.
f) Nos w nos wyd. Granna. Mój numer 2 (zaraz po Symetrii). Memo, kategoryzacje tematyczne, loteryjka obrazkowa, opowiadanie obrazka – wszystko w jednym.
g) Moje pierwsze słowa – naprawdę muszę komuś je polecać? 🙂
h) aa… i karty – łamigłówki wyd. Oleksiejuk. Kupiłam dawno temu w Tesco na Prokocimiu, używam do tej pory. Karty są suchościeralne, więc wielokrotnego użytku, a zadania mam tam jakie tylko chce – na analizę, na syntezę, na skojarzenia, na relacje czasowo – przestrzenne. Wszystko.
I oczywiście…
karty do Piotrusia. Co z nimi zrobić, też Wam kiedyś pisałam 🙂
2. Przybory piśmiennicze, bez których byłoby ciężko. Czyli te, z których najczęściej coś robię 🙂 Bo z czegoś trzeba tę manufakturę strugać, nie? 🙂
A na zdjęciu powyżej: słomki (rurki), markery, balony, nożyczki, taśmy klejące (kolorowe, bezbarwna i papierowa), klej, długopis (ha!! :P), pinezki, pastele, kredki Bambino!, zszywacz i zszywki, chusteczki higieniczne, rękawiczki (do tworzenia pacynek!), mazaki, folia bezbarwna, podkładka korkowa, kartki!!, Kaczor Donald tutaj się znalazł :), kartki samoprzylepne w dwóch rozmiarach, klamerki. Nie jest tego dużo. Wszystko się mieści w standardowym pudle z Ikei 🙂
3. Zabawki – pacynki. Mają za zadanie zastąpić mnie, kiedy Małe nie chce ze mną gadać.
Przed Państwem Gacek, Pies, Filip i Ala. Czy to wszyscy? Skądże znowu 🙂 Jest jeszcze Iks, robiony na szybko kiedyś u kogoś i… uwielbiany przez maluchy. Nie wiem dlaczego.
4. A w ostatniej grupie: pomoce, które kiedyś zrobiłam, jeszcze nie zdążyły się rozpaść ani zniszczyć oraz kserówki ze studiów. Sama nie wiem, z jakich wydawnictw, ot – pojedyncze kartki.
Do tego dochodzą zabawki z masy solnej, które robię co jakiś czas na nowo (kruszą się), kamyków, szyszek i patyków oraz wszystkiego tego, co aktualnie mam pod ręką.
Czy przez to, że nie mam „markowych” pomocy jestem gorsza od innych logopedek? NIE, Lepsza? Też nie. Chyba tylko od tych, które zamiast prowadzić terapię dają dziecku puzzle, a same grają na komórce. Ale takich na szczęście jest bardzo mało i to na pewno nikt z Czytelników Głoski 🙂
Moje pomoce są mobilne i takie, które albo łatwo się zużywają (patrz art. papiernicze), albo nie żal będzie wyrzucić do kosza przy kolejnej przeprowadzce (wszystkie moje). Dlatego tak mało gotowców 🙂
A terapia? Cóż.. jak nam mówiono na studiach „terapię i patykiem przeprowadzicie – najważniejsze, co w głowie macie i jak dziecko zainteresujecie, a nie to, co stoi na półce.” I ja przyjęłam – lekko z musu 😉 – tę filozofię, ot co 🙂
Święta prawda, ja jako mama gotowych pomocy mam troszkę resztę tworzy moja głowa 🙂 czasem ladniej czasem ekhmm… ale moje coreczki zawsze rozkodują to co narysowalam 🙂
Grunt to myślenie, jak mawiają 😀
Jedna z najlepszych pomocy jaką ludzkość wymyśliła to biała kartka włożona w ofertówkę + marker ścieralny do tablic + gąbeczka oczywiście 😉
Czasami mam wrażenie, że nic już więcej mi nie trzeba 😀
Nina, do tego celu używam tej folii bezbarwnej 🙂 Można ją ciąć na dowolne kształty, trzyma się jak ofertówka i pisaki się ścierają:) Boska jest.
Czekaj, czekaj, której folii bezbarwnej bo zdaje się coś przeoczyłam 😛
Na 4. zdjęciu, taka zwinięta w rulon obok rękawiczek 🙂
Bardzo mi się podobają te pomoce 🙂
Faktycznie, bardzo ciekawe propozycje. Wiadomo jednak, że nie zawsze mamy czas, aby samodzielnie wykonywać pomoce i często je zmieniać, bo dzieci potrzebują zmian. Ja ostatnio natrafiłam na świetny sklep z gotowymi pomocami i propozycjami dla logopedów i terapeutów: liger.net.pl. Naprawdę polecam! Szybka wysyłka, sprawdzony asortyment i rzetelna obsługa!