To będzie dziwny post i nie do końca taki, jakiego się spodziewacie. Dziwny, bo po pierwsze jest niedziela, nie poniedziałek, a po drugie: jutro, tj. w poniedziałek, ruszam w drogę do Hamburga. Again. W związku z tym, chciałam Was przeprosić za to, że Wasze maile nadal nie otwarte, ale.. jak się ma tylko tydzień czasu dla rodziny i przyjaciół w Polsce to – wbrew pozorom – niezbyt dużo spędza się go w Internecie 🙂
Post dzisiejszy będzie krótki. Naprawdę :))) Krótki, acz treściwy, a opowie Wam o tym, dlaczego w polszczyźnie poprawne używane są czasowniki „szedł” i „szła”, choć to ten sam czasownik 🙂 IŚĆ w czasie przeszłym.
Zacznijmy od początku.
Na początku bowiem był Chaos, a z Chaosu wydobył się ród prasłowiański, ze swoim prasłowiańskim językiem (choć czasem mam wrażenie, że Chaos pozostał nadal w rodzie:P). W języku owym obowiązywał czasownik IŚĆ, który w czasie teraźniejszym brzmiał jak „idti”, a w przeszłym jak coś między dzisiejszym „szit” a „szyt”.
Ten dziubek nad [s] oznacza, że głoskę czytamy jako [sz] (pozostałość np.w czeskim), a ta literka obok [sz] to jer 🙂 Jer w tym miejscu czytany był jako głoska między [i], [y], a [e]. Co dalej? Dalej zauważcie, że [d] jest oddzielone od [l] (L nie Ł!!!) kreseczką:) Oznacza to, że temat wyrazu kończył się na [d], a [l] jest końcówką, która każe nam odmieniać ten czasownik jako imiesłów czynny czasu przeszłego. Pozwólcie, że nie będę wdawać się w szczegóły 🙂
Formy zatem czasownika w odmianie przez osoby w liczbie pojedynczej wyglądały tak:
W pierwszej linijce widzicie formę od 3.os. l.p. r.męskiego. Końcówka jest jerem, ponieważ wtenczas żaden wyraz nie kończył się spółgłoską, a samogłoską lub jerem.
Jakiś czas potem jery powooooooooli, pooooowoli zaczęły zanikać i wokalizować się. Licząc w każdym wyrazie od końca, co drugi jer się wokalizował, a reszta zanikała. Dowodem na ten proces jest dzisiejsze „e” ruchome np. w wyrazie „pies” ([e] ruchome to takie [e], które występuje jako oboczność e:zera w tematach rzeczowników, np. p`Es : p0s(a), czy kanarEk : kanar0k(a). Skomplikowane dla tych, co nie lubią gramatyki :P).
Zanik i wokalizacja jerów to proces, który wygląda tak, że od końca wyrazu licząc pierwszy jer skreślamy (zanikł), drugi od końca zamieniamy na [e] (zwokalizował się), trzeci od końca skreślamy, czwarty od końca zamieniamy na [e] itd. Swoista sekwencja gramatyczno-historyczna 🙂 Zatem w podanych przykładach zanik i wokalizacja jerów wyglądały tak:
I teraz wszyscy wymawiamy głośno [SZEDL], [SZDLA], [SZDLO]!! Dwie ostatnie formy trudne są, nie? 🙂 Dla naszych pradziadów też najłatwiejsze nie były, więc je sobie uprościli 🙂 skreślili [d] 🙂 i tak powstały: [szla] i [szlo] 🙂 Potem jeszcze gratisowo [l] przeszło w [ł] (w czasie wymawiania [ł] czubek języka powinien znajdować się na górnych zębach), a w XX wieku na [u] z tym pagórkiem na dole, znanym nam dzisiaj. A głoska ta zwie się [u niezgłoskotwórcze] i wymawiana jest jak dzisiejsze [ł] 🙂
I to jest właśnie powód, dla którego on szedł, a ona szła 🙂 I powód dla którego kiedy słyszę [szłem] to mną wstrząsa 🙂
Dzisiejszy post totalnie od czapy. Myślicie, że Wam się podoba? 😉
Ach, ten staro-cerkiewnosłowiański, aż się studia przypomniały 🙂
Pozdrawiam serdecznie,
J.
Myślę, że mi się podoba Lubie takie ciekawostki.
aaa staro-cerkiewno-słowiański. Nie lubiłam. Ale gramatykę historyczną już tak 🙂 A post fajny 🙂
przyszłem – bo było blisko – dodaje zawsze mój Mąż, aby mną nie wstrząsnęło. Jako cytat z kabaretu, więc nie wstrząsa 🙂
wcale mnie to nie dziwi, co tu zostało opisane, ponieważ niejednokrotnie posługujemy się tzw. kalką językową, sami zobaczcie stosowny przykład:
…odešel jednoho rána…. co z j. czeskiego znaczy odszedł pewnego ranka, a co z tego wynika, ano to, że my słowianie mamy więcej wspólnego niż nam się wydaje 😉 miłego dnia wszystkim…