Pamiętam, jak kiedyś na forum pewna mama bardzo się oburzyła, że logopedka przyjeżdżająca do jej dziecka na zajęcia, przywozi ze sobą tylko jedną pomoc i na niej buduje całe zajęcia. Cóż – mama pewnie nie wiedziała, że 80% tych „jednopomocowych” logopedek porusza się komunikacją miejską i ma np. ośmioro dzieci w ciągu dnia. A to już osiem pomocy (gier) i zestaw kartek i pisaków. Wcale nie tak mało, jak dorzucimy takie drobiazgi jak portfel, jakaś książka, co by w „zbiorkomie” szału nie dostać, zimowa kurtka na sobie i np. parasolka. Bo – między nami – logopeda dojeżdżający do domu klienta (zwłaszcza komunikacją publiczną) to ciężka robota… fizyczna. Serio.

Dzisiaj – zainspirowana tamtym wątkiem – postanowiłam pokazać Wam, że tak – da się zbudować zajęcia w oparciu o jedną pomoc. Choć u mnie to trochę inaczej, w końcu Mała przyjeżdża do mnie do domu. Tak więc dzisiaj na tapecie były zajęcia logopedyczne z masą solną 🙂

1. Najpierw trzeba było masę zrobić. I tu ćwiczymy pierwszą umiejętność, czyli koordynację ręka – oko. Mała sama wsypywała składniki do miseczki.

2015-02-09 12.24.58

2. Potem bawiłyśmy się zagniecioną masą. Tutaj ćwiczymy celność – dziewczynka wrzucała rodzynki do dziurek w masie.

2015-02-09 12.30.48

3. Tu oswajałyśmy konsystencję – nie było łatwo.

2015-02-09 12.32.28

4. Przypominamy samogłoski

2015-02-09 12.32.38

5. A potem z ZIMNEJ masy ulepiłyśmy cztery kulki i wsadziłyśmy do GORĄCEGO piekarnika. Przy okazji poznawałyśmy inne przeciwieństwa organoleptycznie i empirycznie: brudny – czysty, mała – duża, biała – czarna, sypka – zbita, gruby – chudy, długi – krótki.

2015-02-09 12.44.27

6. Nasze GORĄCE cosie schną. W tym czasie z Małą ćwiczyłyśmy słuch fonemowy, do którego nie trzeba żadnych pomocy z wyjątkiem rąk.

2015-02-09 12.56.38

7. Tu ćwiczymy grafomotorykę – kolorujemy „cosie” :)) – zgodnie z instrukcją do rysowania równoległego

2015-02-09 13.00.32 2015-02-09 13.00.44

8. Okey, musimy to jeszcze poćwiczyć 😀

2015-02-09 13.04.38

9. Czytamy.

2015-02-09 13.06.59

Godzina minęła jak z bicza trzasnął. Ja co chwila spoglądałam na zegarek, ale nie z nudów, a bardziej „matko! już! Przecież nie zdążymy, zanim mama Małej nie przyjdzie” 🙂

Zdążyłyśmy :)) Ba! Mała mi nawet pozamiatała kuchnię, kiedy rozmawiałam z jej mamą. 🙂

2015-02-09 13.04.21

Mała ma 3 lata 🙂

Komentarz

  1. Super zabawa:) I potwierdzam, wlaśnie się o tym przekonuję na własnej skórze, że logopeda dojeżdżajacy komunikacja miejsca to bardzo ciężka praca fizyczna:) pozdrawiam Kasiu!

  2. Moje dziewczyny uwielbiają masę solną i w ogóle wszystko co się da ugniatać. Dzięki za garść inspiracji jak jeszcze można pokierować taką zabawą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress