Jakoś tak wczoraj przy okazji pewnej dyskusji mnie naszło. W necie szerzą się nielegalnie kopiowane pomoce logopedyczne. Ktoś kupi, zeskanuje, wrzuci na chomika, inni pobierają. I to nie jest ok, ale Głoska nie jest od tego, aby kogoś moralizować. Jednak w tej gorącej wczorajszej dyskusji rzucił mi się w oczy taki oto cytat.
„Wiesz ze pomoce logopedyczne kosztują dużo. Ja jestem rodzicem, który wydał już kolosalną kwotę na sprzęt logopedyczny […] bo moje dziecko potrzebuje tego już , a mnie po prostu teraz nie stać…”
I tak się zastanawiam, kto prowadzi terapię tego dziecka. Moim zdaniem etyka zawodowa nakazuje, żeby dawać takie ćwiczenia do domu, na które rodziców stać. Czyli, jak mam przed sobą mamę z dzieckiem i wiem, że w rodzinie pracuje tylko tata za marne grosze (a takie rzeczy się wie), to pożyczam swoje pomoce lub pokazuję, jak można dane ćwiczenie wykonać za pomocą rzeczy, które większość z nas ma w domu lub, które można kupić za przysłowiowe grosze (papier kolorowy, mazaki, nakrętki, klocki, butelki, balony). Nigdy nie kazałam rodzicom nic kupować. Wprost przeciwnie, czasem mnie pytają: co kupić,bo będziemy w Polsce i zawsze mam problem, bo dobre (wydane na dobrym papierze i z rysunkami odpowienimi dla dziecka) pomoce są najczęściej drogie (to znaczy ja mam z tym problem, a nie mamy, które pytają :P).
A piszę to jako terapeuta, który ma bardzo mało pomocy kupowanych. Do listy z linku obok doszły tylko „Moje sylabki” i „Zabawy Tutusia”.
Czym innym jest prawo cytatu. Mam prawo mieć książkę np. do ćwiczenia szeregu szumiącego i kopiować dzieciom NIEKTÓRE strony do zeszytu.
Są terapeuci niekreatywni, ale bardzo dobrzy w swoich działaniach terapeutycznych. Dla nich i dla rodziców ich pacjentów jest Głoska – pokazuję jak fajnie i łatwo, najczęściej tanio, stworzyć pomoce do konkretnych ćwiczeń samemu w domu bez specjalistycznego sprzętu.
Są blogi, z których można pobrać milion fajnych rzeczy za free. Autorzy udostępniają swoje autorskie pomoce.
Są strony internetowe, z których można pobrać materiały za naprawdę nieduże pieniądze, np. yummy.pl.
Jest strona na FB, gdzie logopedzi dzielą się zrobionymi przez siebie pomocami (i często mailują je do chętnych osób).
Pewnie są rzeczy, które trudniej zrobić, wtedy warto zajrzeć do sklepów internetowych, ale to jest UŁAMEK! Większość pomocy, jakie została stworzona przez wydawnictwa jest przeznaczona dla logopedów/pedagogów/psychologów, bo oni kupują coś za 80 zł i pracują na tym z kilkorgiem dzieci. A nie z jednym, które za chwilę z tej pomocy „wyrośnie”. Aczkolwiek jeśli kogoś stać i nie chce mu się/nie ma czasu/nie umie robić pomocy na podstawie blogów, to właśnie wydawnictwa wychodzą naprzeciw oczekiwaniom 🙂
Kiedyś pisałam na blogu o tym, że rodzic nie powinien być terapeutą własnego dziecka. Że nad terapią powinien czuwać ktoś obcy, ktoś obiektywny, ktoś, kto się zna i pokaże ścieżkę (są tacy terapeuci, którzy piszą plany dla dziecka tylko na podstawie maili rodziców i -uwaga! – mają sukcesy w takim prowadzeniu dzieci. Dla nich szacun 🙂 ). Jeśli jednak ktoś prowadzi taką terapię sam, ufam że robi to według jakiegoś programu, chociażby z „Wczesnej interwencji terapeutycznej” prof. Cieszyńskiej. Tam jest dość szczegółowo wyjaśnione w jaki sposób pracować z dzieckiem. Ale naprawdę nie polecam samodzielnej pracy bez niczyjej kontroli.
Na Głosce znajdziecie niedrogie sposoby na ćwiczenie:
1. Analizy i syntezy wzrokowej i słuchowej w tym tzw. układanek lewopółkulowych
2. Motoryki małej w tym grafomotoryki
4. Ćwiczeń percepcji wzrokowej
5. Opowiadań przyczynowo-skutkowych i relacji czasowych
8. Szeregów i relacji, w tym relacji przestrzennych
Nie, nie ma ćwiczeń na głoski. Ale te znajdziecie u innych logopedów.
Znajdziecie też wiele innych rzeczy, wystarczy pogrzebać. Można też wpisać np. „myślenie przez analogię głoska blog” w Google i wyskoczy Wam post o ćwiczeniach na myślenie przez analogie. Bo na Głosce jest już prawie wszystko.
Naprawdę szereg pomocy można wykonać samodzielnie za grosze lub ściągnąć na blogach za darmo. Poszukajcie…
Nasza pani nam pożycza, kseruje i podpowiada. A ja łażę po blogach i się inspiruję. Robię coś po swojemu albo proszę o przysłanie. Pomoce są drogie, ale najczęściej można je czymś zastąpić. Kreatywność w cenie :))) Ściskam i dziękuję za to, ze są takie blogi jak Głoska.
Głosko, błagam, podaj mi, gdzie jest napisane, że można kopiować fragmenty książek dla swoich pacjentów! Szukam i szukam tego, ale jedyne, co znajduję, to informacja, że mogą to robić nauczyciele TYLKO W PAŃSTWOWYCH SZKOŁACH… Niestety, jeśli nie mogę kopiować wybranych stron, kupowanie większości książeczek logopedycznych jest dla mnie daremna…
Hmm.. mój znajomy prawnik twierdzi, że jeśli wklejam dziecku do zeszytu jedną stronę z książeczki i podpisuję autora i tytuł, to korzystam z prawa cytatu. Ale wieczorem podpytam o kodeks.
Ciekawy sposób – wtedy zeszyt staje się nowym przedmiotem praw autorskich? 🙂 Na kartki luzem w teczce już nie ma sposobu?
Szkoda, że w przypadku tych pomocy, które wyglądają, jakby były przeznaczone do kopiowania, zamiast dać zezwolenie na kopiowanie wybranych stron dla pacjentów z gabinetowego oryginału, wydawnictwa przypominają o zakazie ich kopiowania…
Będę bardzo wdzięczna za informacje!
Ja myślę że należy się zastanowić na ile dana pomoc nam posłuży. Pamiętajmy że kiedy chcemy zrobić jakąś pomoc samodzielnie to też musimy wydać pieniądze np na kolorowy papier klej jakieś dodatki itp Mój syn był na kilku lekcjach logopedycznych i mnie osobiście denerwowało że do domu dostał np spis wyrazów napisany długopisem do powtarzania aby utrwalić sz. Dla dziecka było to kompletnie nieatrakcyjne siedzenie i powtarzanie – wolałabym zakupić jakąś książkę z zadaniami żeby miało to jakiś walor zabawy. Ale trzeba pamiętać że dobry logopeda nie jest w stanie zawsze pracować na jednej książce i dostosowuje pomoce do danego problemu czy sytuacji a na kilka książeczek to i mnie stać by nie było.
Ostatnio spodobały mi się PUS-y ( klocki – zestaw kontrolny ) – niestety zabawa jest droga jeżeli chce się zakupić klocki i kilka książeczek, jednak wiem że taki zestaw wystarczy na długo później będzie można już dokupować po jednej książeczce za 10 zł. Tak więc wystawiłam na sprzedaż kilka swoich przeczytanych książek, za małych ubranek i zbieram…