Sa takie dni, że dziecko nie jest w ogóle skoncentrowane na zadaniu. Nieważne, czy przekażemy mu owo zadanie jako zabawę czy jako konkretne zadanie przy stoliku. Co wtedy? Pisałam już kiedyś, że warto wtedy trochę porywalizować nawet w wersji samemu ze sobą. A dzisiaj poopowiadam troszkę o memory. Temat na dziś to memo dotykowe.
Założę się, że każdy z Was doskonale wie, na czym polega gra w memo. Tym, którzy nie wiedzą powiem pokrótce, że chodzi o to, by w zbiorze kart/rzeczy znaleźć dwie takie same. Na Głosce pokazywałam Wam już gry do memory, które można kupić w każdym kiosku za grosze, pokazywałam memo zapachowe i memo smakowe. Mema dźwiękowe znajdziecie na szeregu blogów, np. u Mamy Bliźniaczej. U mnie mieliście szansę pooglądać balony dźwiękowe, które także można wykorzystać do tej gry.
Nad memem dotykowym myślałam długo i wreszcie mam 🙂 Oczywiście najprostsze rozwiązania są najtrudniejsze do wymyślenia 🙂
Na zdjęciu poniżej widzicie kształty wycięte z pianki.
Na początku miałam ambitny plan przyklejania tych cudów na twardą tekturę i odwracania kart. Jednak życie i dzieci dość skutecznie zmieniły moje plany. Takie rozwiązanie się po prostu nie sprawdziło. Trzeba było jakoś inaczej „ukryć” kształty. Padł pomysł, aby zrobić to pod jajkami niespodziankami. Pomysł świetny, tylko ja ich nie jadam 😉 Dzieciakom też nie daję 🙂
Wtedy wpadłam na pomysł zrobienia „czapeczek”, czyli wycięcia z kwadratów kół, nacięcia ich i zszycia. Łatwe 🙂
Warto też wykorzystać coś, co już mamy, np. kubki po jogurtach czy głębsze pokrywki od słoików.
A jak gramy?
Dziecko wybiera czapeczkę. Zamyka oczy, podnosi czapeczkę i po kształcie poznaje figurę. Następnie kolejna osoba (terapeuta/mama) robi to samo. Proste. Zgromadzone punkty potem liczymy 😉
Jak to mówicie, czapeczki nie są zbyt estetyczne. Robione na kolanie, bo odkąd przywiozłam z wakacji muszle, już ich nie używam 🙂