Nie ma to jak:
1. wyjść o 8.25 z domu
2. dojść na 8.33 na przystanek i stwierdzić, że
właśnie odjeżdża autobus
3. czekać na następny do 8.44
4. o 8.46 rozmawiać z koleżanką przez telefon i wsiąść do
autobusu, skasować bilet (15minutowy!)
5. o 8.48 kapnąć się, że to nie ten autobus
6. o 8.50 wysiąść z autobusu i wrócić się na pierwszy
wspólny dla obu autobusów przystanek
9. dojść o 8.57 na przystanek
6. o 8.50 wysiąść z autobusu i wrócić się na pierwszy
wspólny dla obu autobusów przystanek
9. dojść o 8.57 na przystanek
10. wsiąść do właściwego autobusu o 9.03 i skasować
kolejny bilet 15 minutowy … wrrr
11. spóźnić się 15 minut do pacjenta
12. o 10.20 kapnąć się, że
a) nie ma się biletu
b) nie ma się drobnych na bilet
c) kierowca i tak nie sprzedaje „piętnastek”
13. postanowić iść pieszo do domu
14. dojść do chałupy na 10.57.
Odcinek pięciokilometrowy, a więc niedługi. Pokonywany
autem w 10 minut.
FIOŁKU WRÓĆ!!!
Fiołka naprawimy… albo zmienimy na nowszy model!