W necie jest siedemdziesiąt siedem tysięcy pomocy do nauki czytania „metodą krakowską”. Jak na nie czasem patrzę, to mi się śmiać chce 🙂 Znacie te pomoce, prawda? Trzeba dopasować psy do bud, dopasować kable to gniazdek, ptaszki do piórek itp. itd. I – o ile takie ćwiczenia robione są raz z dzieckiem, dwa, no czasem trzy – to ok? Ale po co więcej? Co to…